"Tajemna historia czarownic" Louisa Morgan, Tyt. oryg. A Secret History of Witches, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 560
PREMIERA: 24 kwietnia 2018r.
"Magia nocy się rozproszyła. Pojawiła się i w okamgnieniu odeszła"
Sagi rodzinne potrafią intrygować. To jeden z moich ulubionych gatunków literackich przede wszystkim dlatego, że mogę w nich liczyć na bogatą historię i mnogość wątków. Szczególnie lubię te rozgrywane w przeszłych czasach, a kiedy do głosu dopuszczane są legendy i wierzenia - jestem zachwycona. Tak właśnie skusiła mnie historia "Tajemna historia czarownic", której obietnicą było spełnienie wszystkich moich oczekiwań.
Powieść rozpoczyna się w roku 1821, w Bretanii. Kiedy grand-mère Ursule oddaje życie, by uratować rodzinę, wydaje się, że magia umiera razem z nią. To wydarzenie prowadzi do historii rodu Orchire, kobiet walczących o własne miejsce w świecie jednocześnie utrzymując kulturę. Szepczą dawno zapomniane zaklęcia, przygotowują wszystkie rytuały, by pamięć o nich wciąż była świeża. Magia powraca wraz z osiągnięciem dojrzałości najmłodszej córki. Od tego czasu kobiety zrobią wszystko by utrzymać magię przy sobie i sprawić, by rosła w siłę.
Motyw czarownic to jeden z ciekawszych wątków jakie można podjąć w literaturze. Louisa Morgan podołała wyznaczonemu sobie zadaniu i w niespieszny sposób poprowadziła mnie przez zakręty kobiecej natury, w której magia i czary są na porządku dziennym. Z niemałym zaciekawieniem śledziłam wszystkie wydarzenia i przyglądałam się przeprowadzanym rytuałom, jednak najbardziej intrygowały mnie bohaterki rodu Orchire. To silne - jak na czarownice przystało - osobowości o nieprzeciętnych charakterach, które zarysowały się na tle historii wraz z rozpoczęciem II wojny światowej. Okazało się bowiem, że ten czas, jak żaden inny potrzebował cudów i nadnaturalnych działań, by - być może - móc odmienić bieg historii.
Autorka w charakterystycznym dla powieści obyczajowej stylu poprowadziła mnie powoli przez historię rodu z drobiazgową dokładnością. Ujawniała przede mną tajniki magii, wizji i eliksirów, jednocześnie ujawniając sekrety kobiet rodu o którym pisała. Z biegiem czasu dostrzegłam jak dużą rolę odegrała Louisa Morgan odegrała w swojej powieści, by jej historia wydała się jak najbliższa prawdy. Muszę jednak przyznać, że zabrakło mi żywiołowości w tej historii, głębszych emocji, które momentami przyspieszyłyby bicie mojego serca: czasami przytłaczały mnie opisy, a kiedy indziej dopadał przestój w fabule. Jednak całość ratowała mnogość wątków, do których mogłam przeskakiwać w kryzysowych momentach i szukać tych wydarzeń, które najbardziej mnie ciekawiły. Obok samej historii rodu Orchire stanęły motywy dramatycznych wydarzeń, tragicznych miłości oraz prawdy o kobiecej naturze jako matce czy córce ukazując wielką nić rodzinnych powiązań.
"Tajemna historia czarownic" to propozycja lektury dla czytelników poszukujących sagi rodzinnej opartej na motywach dawnych wierzeń. Widoczny wkład własny autorki i jej determinacja do zbierania materiałów zmieniły tekst w wiarygodną historię z intrygującymi bohaterami. Pomijając kilka mniejszych niedociągnięć z przyjemnością poddałam się lekturze i dostrzegłam prawdziwą, dojrzałą interpretację kobiecego świata. To wielowątkowa, epicka saga pokoleniowa zapewniająca kilka godzin dobrej historii osadzoną w wiarygodnych realiach i obdarzoną zdystansowanymi emocjami.
Tak, to bardzo ciekawy wątek. Interesująca książka.
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńMyślę, że kiedyś tam szansę tej książce.
OdpowiedzUsuńPolecam jako lekturę na długi weekend :)
UsuńSagi rodzinne i czarownice - to coś co lubię. Ta książka to pozycja obowiązkowa :)
OdpowiedzUsuńDla kogoś kto lubi takie motywy zdecydowanie :)
UsuńBrzmi naprawdę rewelacyjnie. Okładka jest urzekająca. Chętnie przeczytam i muszę przyznać, że bardzo lubię, kiedy akcja dzieje się w XIX w.
OdpowiedzUsuńMotyw czarownic to faktycznie motyw bardzo ciekawy, ale jednocześnie dość trudny do ukazania w niebanalny sposób. Louisie Morgan z całą pewnością się to udało, a książka jest niesamowicie wciągającą opowieścią, po którą warto sięgnąć. Polecamy! :) Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńAleż klimatyczna okładka, a jak do tego dołożę jeszcze sagę rodzinną, to chyba mogę przepaść z kretesem:)
OdpowiedzUsuń