niedziela, 6 maja 2018

"Tancerze Burzy" Jay Kristoff

"Tancerze Burzy" Jay Kristoff, Tyt. oryg. Stormdancer, Wyd. Uroboros, Str. 480

"Fakt, że stoisz wśród tłumu, nie oznacza, że do niego należysz."

Znacie ten stan, kiedy jeszcze przed lekturą wiecie, że będziecie zachwyceni? U mnie to rzadkość, ale kiedy już się pojawia, nie mam złudzeń: z miejsca wiem, że czeka mnie wielka literacka uczta. Tak właśnie było w przypadku serii Jay'a Kristoff'a, której pierwszy tom porwał mnie w niezapomnianą podróż.

"Tancerze Burzy" to nie łatwa lektura. Przemawia za tym już wstęp, w którym czytelnik rzucany jest na głęboką wodę szczegółów i pędzącej akcji, w którym nie ma zbyt wiele miejsca na wprowadzenia. Lubię takie podejście do wydarzeń, ponieważ nie czuję się jak ktoś obcy a jak członek załogi bohaterów, których w tym przypadku pojawiło się co nie miara. Tak właśnie było w tym przypadku - początek serii przywitał mnie drobiazgowością opisów świata przedstawionego, długimi relacjami miejsc i akcji, które mogłyby pewnie odstraszyć, gdyby nie zostały napisane wprawną ręką autora i jego konkretnym, choć nie wymagającym stylem.

Typowa dla powieści fantasy akcja wprowadziła mnie do świata rodu Kitsune, prezentując główną bohaterkę jako dzielną wojowniczkę, która nie boi się stawić czoła niebezpieczeństwu. Yukiko wyrusza na polowanie, by uchwycić legendarnego gryfa, który do tej pory był tylko legendą. Dziewczyna schwytała go na rozkaz swojego szalonego władcy, ale nie spodziewała się, że pociągnie to za sobą szereg zmian, nie tylko w życiu głównej bohaterki, ale i dla całej historii krainy oraz jej mieszkańców. To wstęp do fascynującej przygody pełnej nieoczekiwanych zwrotów akcji i niebezpieczeństw, które ciągną do głównej bohaterki niczym magnes, zapewniając tym samym czytelnikowi ciąg nieprzerwanych zdarzeń wartych każdego przeczytanego słowa.

Pierwszy tom to dopiero wstęp do całej trylogii. Chociaż dzieje się naprawdę dużo, widać w akcji potencjał, który prawdopodobnie rozwinie się dopiero w kolejnych częściach. Yukiko pakuje się w wielkie kłopoty i motywowana żądzą zemsty nie zawsze podejmuje przemyślane decyzje. Jest jednak bohaterką wiarygodną w tym co robi: waleczna kiedy trzeba i pełna wątpliwości w obliczu otaczających ją wydarzeń. Nie trudno obdarzyć ją sympatią, szczególnie patrząc na nią w chwilach tęsknoty za wielką miłością, która w powyższej lekturze jest tylko smacznym dodatkiem do całej fabuły. W tle klimatycznej kultury Japonii pojawiają się ponadczasowe motywy poszukiwania samego siebie, niespełnionych nadziei i wielkich przyjaźni opisane indywidualnym stylem autora, który przekonał mnie do siebie wiarygodnością i zaskoczył formą - w przypadku powieści Kristoff'a wszystko jest możliwe, także nieszczęśliwe wypadki i nietypowe zakończenia wątków.

"Tancerze Burzy" to ciekawe wprowadzenie do trylogii. Klimatyczna, nietuzinkowa, odbiegająca od schematów seria wciągnęła mnie do wykreowanego świata i przekonała nawiązaniem do mitologii, która zawsze jest nieocenionym towarzyszem literackiej podróży. Plastyczny język dodał powieści uroku a bohaterka zjednała sobie moją sympatię w tak dużym stopniu, że z przyjemnością poznam jej dalsze losy. Czym zaskoczy mnie autor w kolejnym tomie? Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.

16 komentarzy:

  1. Wielbiciele gatunku na pewno będą zadowoleni. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że Ci się spodobała ta książka. Dla mnie to była niesamowita przygoda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie również! Jestem już po drugim tomie i przyznaję, że z wielkimi oczekiwaniami wypatruję finału :)

      Usuń
  3. Przyznam, że też raczej nie znam tego uczucia. Czasami się zdarza, kiedy sięgam do kontynuacji serii które doskonale znam, ale i nie zawsze się to sprawdza.
    Tancerze burzy wyglądają mi na całkiem ciekawą pozycję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To polecam spróbować z tą książką, może akurat bardzo się polubicie? :)

      Usuń
  4. Zachęca mnie to, że odbiega od schematów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przepadam za fantastyką, więc tym razem się nie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również wolę inne gatunki, ale dla takich książek lubię zrobić wyjątek. Może akurat i Tobie przypadłaby do gustu? :)

      Usuń
  6. Pomijając nudny początek 😭 reszta mi się bardzo podobała i mam w planach kontynuowanie tej serii 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tak jest chyba z każdą książką autora. Zaczęłam "Nibynoc" i też nudny początek przeszedł w pełną emocji lekturę ;)

      Usuń
  7. Jestem już w połowie książki i wow! Jestem naprawdę mile zaskoczona. Na początku było mi trudno przyzwyczaić się do trudnych nazw itd., jednak teraz nie mam z tym większych problemów. Historia jest naprawdę dobra, dlatego mam w planach na 101% sięgnąć po kolejne części :)

    Pozdrawiam,
    https://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń