"Korporacjusz" Jakub Dziekan, Wyd. Vesper, Str. 264
PREMIERA: 6 czerwca 2019r.
"Praca w korpo to nie praca, a walka o byt. Ciągłe odliczanie roboczogodzin do weekendu, tydzień, który wlecze się w nieskończoność, w międzyczasie czelendże, dedlajny i asapy. Potem w końcu następuje on: piątek, piąteczek, piątunio!"
Praca w korporacji wyniszcza. Wiele pracowników potwierdzi jak ciężkie jest takie życie i jak trudno zaplanować sobie prywatne sprawy, gdy życie zawodowe stoi na pierwszym miejscu. Czy zatem istnieje możliwość odcięcia się od tego? Ucieczki?
Główny bohater powieści Jakuba Dziekana doskonale wie jak to jest żyć życiem pracownika na każde zawołanie. W domu myśli o pracy, w pracy... o pracy. Nie ma czasu wolnego dla siebie, nie znosi swoich przełożonych, znajomych którzy dzielą z nim zawód a jedynie podstarzały recepcjonista wydaje się osobą świadomą tego o czym mówi. Jednak wszystko zmienia się z dniem pojawienia kobiety. A jak wiadomo płeć piękna zawsze potrafi zerwać schematy.
Podjęty temat wpadnie w oko nie jednej osobie, która podziela problem bohatera. Owszem, to człowiek a z temperamentem, ni to typowy ni indywidualista, który lubi mocne słowa, rzuca niewybrednym sarkazmem na prawo i lewo oraz generalnie nie tryska szczególnym humorem. Wręcz widać jak na dłoni, jak życie w korporacji kompletnie go wyniszcza, jak ciężko mu wstawać każdego ranka i jak nie znosi tego co robi. Ale wciąż powtarza każdy dzień. Wciąż monotonnie działa jak mechanizm. Jak robot. Nie robi nic, by to przerwać. Miałam ochotę złapać go za ramiona, porządnie potrząsnąć, krzyknąć żeby się ogarnął i w końcu przestał narzekać, skoro i tak nic z tym nie robi. Nie ukrywam więc, że mnóstwo emocji wzbudziła we mnie postać człowieka, który oparł swoją historię niemalże na monologu.
Ta książka bez wątpienia wzbudzi
skrajne emocje. Sama do końca nie jestem przekonana czy chwalić ją czy
być może jednak zostawić bez oceny. Z jednej strony współczesna
problematyka podjęta w ciekawy sposób przekonuje do siebie świadomego
czytelnika, z drugiej jednak zastanawia formą. Zatem może ją ocenić
według własnej skali jedynie ten kto zdecyduje się zaryzykować.
Jedno jest pewne, przeczytacie ją bardzo szybko. Prosty,
zupełnie nieskomplikowany styl autora ułatwia przyswajanie tekstu, który
przede wszystkim staje na równi z groteską i czarnym humorem. Jakub
Diekan nie bawi się w słodkie słówka ani tym bardziej w kolorowanie
fabuły - rzeczowo i konkretnie prezentuje to co siedzi mu w głowie a, o
czym zdążyłam się przekonać dzięki tej książce, jeszcze nie wyraził
ostatniego słowa.
Satyra dla współczesnego człowieka, nietypowa i bardzo
subiektywna znajdzie swoje uznanie u czytelnika, który zgodzi się z
poglądami autora. Nie narzuca on jednak własnego zdania. Wszystko
pozostaje kwestią do rozstrzygnięcia w głowie czytelnika, który biorąc
tą lekturę w swoje dłonie na pewno stanie przed sporym wyzwaniem. Uważam
jednak, że warto się na to zdecydować. Czy "Korporacjusz" do Was
przemówi? O tym musicie przekonać się sami.
Skoro można ją szybko przeczytać to może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńTym razem spasuję, gdyż tematyka książki średnio nie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńChętnie poznam ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńTematyka rzeczywiście jest ciekawa, więc najlepiej wyrobić sobie własne zdanie o książce. :) Jeśli wpadnie mi w ręce to przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno to bardzo pouczająca i refleksyjna książka. Pewnie czytelnika jest w stanie w wielu rzeczach uświadomić, ale ja nie przepadam za korporacjami, więc odpuszczę :) Pozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie pracuję w korporacji, tylko jestem skromną bibliotekarką ;). Ale chętnie poczytam na ten temat...
OdpowiedzUsuńTemat zdecydowanie na czasie...
OdpowiedzUsuń