"Telefon o północy" Tess Gerritsen, Tyt. oryg. Call After Midnight, Wyd. HarperCollins, Str. 256
"Człowiek bez duszy nie potrzebuje miłości, a jednocześnie może okazać się przydatny."
Czasami to co szczęśliwie zbudowane wydaje się jedynie ułudą. Czy faktycznie szczerość naszego życia zależy od prawdomówności innych?
Kryminał, sensacja, thriller czy powieść obyczajowa - oto zbiór gatunków, na które składa się "Telefon o północy". Tess Gerritsen po raz kolejny zabrała mnie w wir przygody przypominającej samo życie, gdzie potknięcia głównych bohaterów to coś oczywistego a problemy wydają się błahe jedynie na pierwszy rzut oka. Akcja się zagęszcza, atmosfera przesiąka niebezpieczeństwem a bohaterowie uparcie dążą do celu, by uchwycić prawdziwego sprawcę.
Telefon, który wyrwał Sarah z jej snu nie był typowym połączeniem z pracującym do późna mężem. To złe wieści, które wywróciły świat kobiety do góry nogami. Pracownik Departamentu Stanu, Nick O’Hara informuje ją, że Geoffrey zginął w pożarze hotelu w Berlinie. Jak to możliwe? Sarah nie daje się zwieść i uparcie twierdzi, że śmierć jej męża nie jest prawdą. Rozpoczyna prywatne śledztwo do którego wciąga Nicka. Razem odkrywają szereg zaskoczeń, ściągając na siebie prawdziwe niebezpieczeństwo.
Czy Geoffrey naprawdę zginął w pożarze? To podstawowe pytanie przewija się przez niemal całą fabułę, by w finale całkowicie zaskoczyć czytelnika. Nic nie jest tutaj oczywiste, nic nie może być pewne, gdy do głosu zostają dopuszczone polityczne zagrywki i policyjne pominięcia. Gerritsen z pomysłem zakręciła fabułą, stworzyła kilka licznych zaułków i zmusiła swoich bohaterów by przemierzyli Europę w poszukiwaniu prawdy. Dzięki temu akcja nie zwalniała ani na moment a kolejno odkrywane fakty powoli tworzyły całą układankę.
Kryminalny romans to sympatyczna propozycja na leniwe popołudnie. W atmosferze strachu rodzi się uczucie a bohaterowie zbliżają się do siebie i odkrywają, że łączy ich coś więcej poza zwykłym śledztwem. Sarah jest zagubiona, nie wie już w co wierzyć, czuje że ktoś ją oszukuje a kolejne informacje na temat jej męża udowadniają, że tak naprawdę nigdy go nie znała. Próbuje więc zbudować na nowo wszystko to co tak doszczętnie runęło w dół a czytelnik z przyjemnością towarzyszy jej w tej przygodzie.
Książki Tess Gerritsen są bardzo lekkie. Nie oczekujcie po nich wielkich wybuchów czy pędzącej na złamanie karku akcji, ale też nie odbierajcie sobie przyjemności z czytania rezygnując z lektury. To kobiece romanse idealne na leniwe popołudnie a "Telefon o północy" niczym nie odbiega od pozostałych książek autorki. Wydaje się, że samo życie pisze scenariusze dla tej fabuły a sympatia do bohaterów przychodzi sama. Dlatego dla tych, którzy poszukują czegoś niezobowiązującego choć przyjemnego - polecam.
Od tego tytułu rozpocznę przygodę z autorką.
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie przeczytać. Lubię książki tej autorki.
OdpowiedzUsuńMyślę, że książka mogłaby mi się spodobać. 😊
OdpowiedzUsuńUwielbiam twórczość tej autorki.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię powieści autorki, mam za sobą kilka, za jakiś czas sięgnę po więcej :)
OdpowiedzUsuńLubię powieści Tess Gerritsen, są właśnie takie jak piszesz, lekkie i nieskomplikowane, nastawione bardziej na rozrywkę ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam jak dotąd dopiero jedną książkę autorki i bardzo mi się podobała. Mam ochotę na więcej, tę książkę również chętnie poznam. :)
OdpowiedzUsuńTess pisze kobiece romanse? Do tej pory spotkałam się z jej książkami, które łączą wszystkie trzy gatunki jak napisałaś w tej recenzji, ale do lekkiego kobiecego romansu bym ich nie zaliczyła. [Kreatywna-alternatywa]
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuń