niedziela, 15 września 2019

"Amityville Horror" Jay Anson

"Amityville Horror" Jay Anson, Tyt. oryg. The Amityville Horror, Str. 268

"Wpatrywałam się w lustro z niedowierzaniem. To nie ja! To nie mogę być ja."

Zło czai się w ciemności i tylko czeka na odpowiednią okazję, by zaatakować. Czy znajdziemy w sobie siłę, by obronić siebie i rodzinę? 

Horror to gatunek, który najczęściej wybieram w filmowej odsłonie. Lubię próbować swoich sił sięgając po straszne lektury, ale rzadko kiedy zdarzy się, że poczuję dreszcz strachu podczas czytania. Sądzę, że to gatunek, który wymaga od autorów ogromnego pokładu wrodzonego talentu i do tej pory pomogę chylić czoła jedynie przed Stephenem Kingiem oraz Arturem Urbanowiczem. Po "Amityville Horror" sięgnęłam więc z czystej ciekawości, znając i bardzo lubiąc filmowe wersje (których jest całe mnóstwo).

Cóż, wiele mogę napisać o tej powieści, ale nie to, że dałam się wystraszyć. To ciekawy obraz rodziny nawiedzonej przez demona, całkiem dobrze przedstawiona historia, która jednak nie ma w sobie odpowiedniej energii grozy w opisach i wydarzeniach, by móc porządnie wystraszyć. Forma książki bliższa była relacji ze zdarzeń, przez co próbowała przekonać czytelnika o swojej autentyczności a mniej skupiała się na emocjach, by budować odpowiednie napięcie. Z relacji rodziny, księdza czy nawet policji wywnioskować można było, że dom opętały złe moce, ale osobiście nie poczułam lęku związanego z nadnaturalnymi zjawiskami.

Książka jest krótka i czyta się ją w oka mgnieniu. Tekst jest prosty, opowieść bardzo przystępna a wydarzenia nie gnają na złamanie karku stawiając raczej na stonowane tempo. Całość pod względem opisowym wypada ciekawie - chętnie poznałam losy rodziny, skupiłam się na zagrożeniach związanych z przebywaniem w potencjalnie nawiedzonym domu i przyglądałam się zmianom zachodzącym w każdym bohaterze. W poczuciu, że być może to wszystko faktycznie miało miejsce w prawdziwym życiu otrzymałam historię, która balansowała na granicy zjawisk, które trudno racjonalnie wytłumaczyć.

Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ponieważ rozwój fabuły jest kluczowy dla oceny książki. Jednym przypadnie ona do gustu, inni będą kwestionować jej prostolinijność. Osobiście cieszę się, że sięgnęłam po "Amityville Horror" i w atmosferze przygaszonych świateł poznałam mroczną historię tajemniczej posiadłości. Nie rozpatruję kwestii tego w co wierzę a w co nie, porzucam na moment pogłoski, że to książka oparta na faktach - zatrzymuję się przy samej książce i jej fabule, która ma w sobie to coś i tak właśnie ją Wam polecam: jako lekturę do poduszki, która być może trochę Was postraszy albo chociaż zaciekawi.

8 komentarzy:

  1. Książka już czeka na mojej półce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam kiedyś film - a raczej jeden z filmów, jak mnie uświadomiłaś - ale nie bardzo przypadł mi do gustu. Wynudziłam się za wszystkie czasy. A skoro już znam całą fabułę, to nie wydaje mi się, żeby książka mogła mnie jakoś specjalnie zachwycić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam bardzo podobnie. Bardziej działają na mnie filmy, podczas czytania też rzadko kiedy czuję ten dreszcz strachu. Jestem jednak ciekawa tej książki i chciałabym ją przeczytać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oglądałam film o podobnym tytule :) Kiedyś. Pamiętam, że miałyśmy z koleżanką niezłego stracha. Tymczasem do książki jakoś mnie nie ciągnie. Może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wieczorny klimat w sam raz na tę lekturę jest doskonały :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oh very interesting book darling
    xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytam i nie ogladam horrorow. [Kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń