niedziela, 29 marca 2020

"Dymy nad Birkenau" Seweryna Szmaglewska

"Dymy nad Birkenau" Seweryna Szmaglewska, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 464

"Na ściany, podłogi, cegły padła tu krew i opowiada o ludziach, którzy tu ginęli. Zostali tam, gdzie polała się ich krew. To nic, że ściany później zabielono wapnem. Te ściany są nadal czerwone."

Przeżyła piekło, stanęła twarzą w twarz z diabłem i ocalała, by opowiedzieć nam swoją historię.

Do literatury obozowej każdy z nas musi dorosnąć. Wiem to z własnego doświadczenia. To temat poważny, wymagający skupienia i dużej dawki odwagi, pokory oraz zrozumienia. Długo przechodziłam obojętnie obok tej tematyki, uważałam, że nie jest ona dla mnie do czas, aż sięgnęłam po pierwszy reportaż i później zrozumiałam, że to część mojej historii, którą po prostu muszę poznać. Najbardziej interesują mnie pamiętniki, indywidualne opisy przeżyć tego co się działo i tak trafiłam na autobiografię Seweryny Szmaglewskiej, która w bardzo otwarty i jednocześnie dobitny sposób pokazała mi swoimi oczami jak żyło się w obozie.

Autorka spędziła w obozie dwa i pół roku, przez ten czas przeszła przez niewyobrażalne dla współczesnego człowieka piekło i kiedy opuściła to miejsce powracając do domu od razu zdecydowała się opisać swoje doświadczenia. Podziwiam ją za to, za odwagę z jaką powracała wspomnieniami do tego co przeszła oraz chęć podzielenia się tym z innymi. Nie wiem jak ja zachowałabym się na jej miejscu, mogę tylko gdybać, że pewnie chciałabym o wszystkim zapomnieć. Seweryna jednak nie pozwoliła, by te wydarzenia przeszły w niepamięć i pisząc swoją autobiografię wciąż dociera do nowych odbiorców.

Pierwsze wydanie pojawiło się już pod koniec 1945 roku, więc dziś trzymamy w rękach piękne wznowienie pełne prywatnych listów i obrazków. Seweryna opisuje dzień więźnia, wciąż od nowa ten sam, przerażający i monotonny jednocześnie, ukazuje jak radzono sobie z trudną sytuacją gdy w człowieku tliła się iskierka ludzkiej dobroci, jak wyglądały ówczesne realia pełne brudu i insektów oraz walka z chorobą, która często była przegraną. 

Przyznam, że wyznania autorki poruszyły mnie najmocniej ze wszystkich przeczytanych do tej pory historii z obozów zagłady. trudno było mi otrząsnąć się po lekturze czy przejść do porządku dziennego mając w głowie, że ludzie wtedy tak i my teraz - zupełnie nie zdawali sobie sprawy, że któregoś dnia trafią w sam środek piekła. Autorka pisze poetycko i po ludzku jednocześnie, prosto, z serca, nie rzadko widać że z bólem. Ten styl chwyta za serce i pokazuje jak trudno było przeżyć każdy dzień.

"Dymy nad Birkenau" nie bez powodu nazwane zostało najważniejszym dziełem z literatury obozowej. To mocna, szczera i pełna bólu książka, ale jakże ważna dla nas. Powinna trafić do każdego kto jest na nią gotowy i nieść prawdę o tym jak trudno było odnaleźć człowieka w samym sobie, gdy głód, brud i strach upominały się o uwagę. Przypominam jednak, że to bardzo drastyczna książka, więc przygotujcie się na potężną dawkę emocji.

5 komentarzy:

  1. Spodziewam się drastyczności już po samym tytule. Takie historie zawsze wstrząsają. Jak będę na nią gotowa, sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujący opis ale nie bardzo dla mnie :D

    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  3. No tego typu książkę, muszę mieć Odpowiedni nastrój.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie stronię od literatury obozowej, więc na pewno sięgnę po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zainteresowanie tym tytułem umknęło na rzecz innej wojennej powieści, ale na pewno przyjdzie i na nią czas.

    OdpowiedzUsuń