Są rzeczy gorsze od śmierci.
Po głośnych przedpremierowych promocjach książki Thomasa Olde Heuvelta wiedziałam, że nie przejdę obok "Echa" obojętnie. Wszystko wskazywało, że lektura sięgnie po moje ulubione motywy i połączy je w całość, by na przestrzeni ponad sześciuset stron zaprezentować prawdziwy, rasowy horror. Czy zatem otrzymałam to czego oczekiwałam?
Autora możecie kojarzyć z powieści "Hex", jego debiutanckiej powieści mocno zachwalanej przez samego Stephena Kinga, również osadzonej w ramach horroru. Nie jest łatwo tworzyć w tym gatunku, bo to historie, które muszą poruszać wyobraźnię czytelnika oraz budzić intensywne emocje. W debiucie jednak Heuvelt poradził sobie dobrze, natomiast z "Echem" wypadł jeszcze lepiej - fabuła od samego początku mogła pochwalić się mrocznym, gęstym klimatem a niepokój potęgował się ze strony na stronę.
Wszystko oparło się na nieprzewidywalności natury, która igrała sobie z bohaterami. Alpy kusiły obietnicą wielkiej przygody, ale góra Maudit okazała się zdradziecka. Holender Nick Greves oraz Niemiec Augustin nie spodziewali się, że wyruszając w podróż i ignorując pierwsze znaki narażą się na prawdziwe niebezpieczeństwo. Tyko jeden z nich wyszedł z wyprawy cało, ale pozostał w nim mrok, który widoczny był w oczach i czynach. Mimo walki o lepsze jutro i starań, by żyć normalnie, nic nie układało się jak należy. Nick postanowił więc wrócić w miejsce, gdzie wszystko się zaczęło. Ale czy naprawdę słusznie postąpił?
To historia, która płynie niespiesznym rytmem. Jest dobrze dopracowana, stawia na szczegóły i mocno skupia się na sylwetkach psychologicznych bohaterów, więc tym łatwiej jest nam śledzić zmiany zachodzące w głównej postaci. Wszystko owiewa klimat mroku, ale mnie jest za to sytuacji typowo paranormalnych, więc nie jest to groza związana z sytuacjami a bardziej z przekonaniem, że w Nicku zamieszkała siła zła. Przyznaję, że liczyłam na więcej wstrząsów, zaskoczeń i momentów naprawdę przerażających i początkowo czułam się rozczarowana, ale z biegiem historii porwał mnie ten nieprzewidywalny nurt wydarzeń i skupiłam się na rozwiązaniu zagadki. Autor w między czasie próbował poruszać inne kwestie, by dodać powieści autentyczność, wplótł nawet w to wszystko wątek homoseksualny, by udowodnić, że nic nie jest mu straszne, ale ostatecznie nazwałabym tą powieść thrillerem aniżeli rasowym horrorem.
To nie tak, że "Echo" mnie rozczarowało. O nie! Dobrze się bawiłam i nawet nie wiem kiedy przeczytałam tą cegiełkę. Po prostu liczyłam na coś zupełnie innego niż otrzymałam. Wciąż bowiem szukam horroru, którzy wstrząśnie mną do głębi. Tym razem Thomas Olde Heuvelt zaserwował nam piekielnie klimatyczną, mroczną i zaskakującą powieść, w której wiele rzeczy może się wydarzyć i na tym pozostańmy - jestem zadowolona z wyboru i książkę polecam tym, którzy mają słabe nerwy i wolą zagłębiać się w tajniki ludzkiej psychiki aniżeli szukać demonów w szafie.
Z ciekawością przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że jest mrok, gdyż tego oczekuję po tego typu książce.
OdpowiedzUsuńTajniki ludzkiej psychiki, czyli po prostu coś dla mnie.
OdpowiedzUsuń