Przez większość krytyków powieść uznana została za jedno z największych osiągnięć George Elliot, szczególnie ze względu na wspaniały obraz angielskiej prowincji w XIX w.
George Eliot trafił do mojego serca przez swój niesamowity styl. Z lekkością i trafnością obserwował świat, przekładał go na karty swojej powieści i nie szczędził gorzkich słów tym, których uważał za rujnujących spokój społeczeństwa. Jego powieści okazały się więc przełomowe dla czasów, w których tworzył a dziś proza autora zalicza się do kanonu klasyki, którą po prostu trzeba poznać.
To przejmująca powieść rozgrywana na niemalże siedmiuset stronach, w których wartka akcja nie zawsze skupia się na intensywności wydarzeń, ponieważ są momenty, w których liczą się detale. Obserwujemy więc życie prostych ludzi, ich codzienność, problemy oraz zwykłe przyziemne sprawy a następnie przeskakujemy do poruszanych wartości, których Eliot nam nie szczęści i które pojawiają się na przestrzeni całej powieści zarówno w sposób oczywisty jak i ten zmuszający do czytania między wierszami.
W fabułę trzeba się wczytać, więc wymaga ona czasu. Każdy ruch bohaterów ma tutaj bowiem konkretne znaczenie. Przemieszczamy się na przestrzeni XIX wiecznej angielskiej prowincji, więc zachwyca wszystko: malownicze miejsca, zachowanie społeczeństwa, poglądy, prezentowane wartości a także sam nietypowy klimat. Nie jest to zatem lektura na jeden wieczór, ale ta trwająca przygoda podsyca naszą wyobraźnię, zmusza do intensywnego myślenia i sprawia, że stajemy na równi z pojawiającymi się postaciami, by nie tylko lepiej ich zrozumieć, ale i samemu poczuć, na własnej skórze, jak ciężko było poradzić sobie z zaściankowym myśleniem.
Madzia i Tomek Tulliverowie mieszkają wraz z rodzicami w młynie, który jest w ich rękach od wielu pokoleń. Niestety nie są sobie bliscy a przynajmniej tak się nie wydaje na pierwszy rzut oka, ponieważ dzieli ich dosłownie wszystko. Madzia jest żywiołowa i ciekawa życia a Tomek twardo stąpa po ziemi doszukując się prawd w reprezentowanych przez rodzinę zasadach. Jednak pewnego dnia wszystko znika, ponieważ ojciec bankrutuje a rodzina się rozpada. I tak rozpoczyna się przygoda Madzi, która mimo swojej urody i inteligencji wpada w kłopoty. Dziewczyna jest nierozumiana przez społeczeństwo oraz własnego brata, ponieważ podąża własną ścieżką a to, w tamtejszych czasach, w świecie otoczonym purytańską społecznością prowincjonalnego miasteczka, wywoła prawdziwy konflikt.
"Młyn nad Flossą" to powieść mocna w przekazie, napisana w sposób niezwykle inteligentny a przy tym pełna wyzwań dnia codziennego i nawiązująca do ponadczasowych wartości. Proza George'a Elliota ogromnie przypadła mi do gustu a jego patrzenie na świat pokryło się w pewnym stopniu z tym co sama myślę. Podczas lektury bawiłam się więc lepiej niż dobrze analizując sylwetki bohaterów, doszukując się prawd i przekładając to co było kiedyś na to, co uważa się dzisiaj.
Ta książka jest pięknie wydana. Mam ją już na swojej półce.
OdpowiedzUsuńKsiążka godna uwagi. Wprawdzie przeraża mnie ilość stron, ale przy wciągającej fabule nie ma to znaczenia.
OdpowiedzUsuńGeorge Eliot to kobieta
OdpowiedzUsuń