Chicago, rok 2063 – 50 lat po ujawnieniu się wilkołaków w społeczeństwie.
Jesteście gotowi na powieść pełną wyzwań? Szukacie lektury nietuzinkowej oraz w pełni angażującej? Dobrze się składa! Anna Piwnicka składa na nasze dłonie pierwszy tom serii od której nie sposób się oderwać.
Jeszcze do niedawna sądziłam, że wyrosłam z tego typu opowieści. Okazało się, że w dobrych rękach podobne wydarzenia potrafią trafić także do dorosłego czytelnika. Zaintrygowana opisem z okładki zdecydowałam się na pierwszy tom serii Rosyjska ruletka i muszę przyznać, że lepiej trafić nie mogłam. Na ponad sześciuset stronach czekała na mnie intensywna przygoda, bogata w odpowiednio dobrane detale a także koncentrująca uwagę na losach dojrzałych bohaterów, więc przyznaję, że podczas czytania bawiłam się lepiej niż dobrze. Połączenie gatunków zaowocowało świeżością, udowadniając jednocześnie, że mafijny romans wciąż nie powiedział ostatniego słowa. Mało tego! Umiejętnie wymykają się schematom fabuła odwoływała się także do wątków paranormal romance przywołując sentymentalne wspomnienia.
Nowatorski pomysł odsyła nas do roku 2063 i opowiada o tym co działo się w czasach, gdy wilkołaki miały swoje miejsce pośród społeczeństwa. Madison została właśnie postawiona pod ścianą, gdy okazało się, że ojczym obiecał jej rękę Dmitrijowi Rublowi – pakhanowi rosyjskiej Bratwy, wilkołakowi. Strach przed wypełnieniem obowiązku nie powstrzyma jej jednak przed ocaleniem młodszej siostry z którą musiała się rozstać wiele lat temu. Tylko czy na pewno nowy układ okaże się zgubny dla bohaterów? A może wręcz przeciwnie, przyniesie nowe możliwości?
Dużo motywów, przeplatanych scen, dużo wydarzeń oraz dynamicznej akcji. Intensywność wrażeń towarzyszy nam praktycznie przez cały czas trwania powieści i jedyne do czego mogę się przyczepić to poczucie rozgrywanej akcji w teraźniejszości, ponieważ niewiele scen sugerowało o przyszłości. Owszem, wilkołaki żyły wśród ludzi, ale dlaczego wtedy a nie teraz? Autorka niekoniecznie jasno przedstawiła swój pomysł, ale być może doczeka się on swojego rozwinięcia w kolejnym tomie serii. Patrząc na pozostałe aspekty, wszystko odbyło się wzorowo: kreacja postaci była złożona, ich decyzje prowadziły do katastrofalnych kłopotów, ale jednocześnie pozwalały wyciągać pewne wnioski, poruszano współczesne problemy, nastawiono naszą wyobraźnię na gęstą akcję z mrocznym klimatem oraz wszechobecną tajemnicą a także zadbano o skrajne emocje. Z każdą przerzuconą stroną rósł apetyt na więcej, więc mam nadzieję, że nie długo przyjdzie mi czekać na kontynuację.
"Niebezpieczny kontrakt" to mafijny romans wymykający się schematom. Przemyślany, wykorzystujący swój potencjał, wprowadzający powiew świeżości. Bawiłam się doskonale mogąc powrócić do gatunku, który kiedyś należał do moich ulubieńców a autorka miło zaskoczyła mnie współczesnymi wartościami. Sporo niebezpiecznych scen, sercowych wyzwań a także ślepych zaułków zagwarantowały mi kilka godzin niekłamanej przyjemności czytania. Jeśli więc poszukujecie przygody wartej uwagi - polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz