poniedziałek, 1 lipca 2013

"Schronienie" Harlan Coben

Autor:
Tytuł: Schronienie
Tytuł oryginału: Shelter
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 368

Kiedy wdrażałam się w czytelniczy świat sięgałam tylko po kryminały i horrory, pomijając zupełnie wszelkie młodzieżowe, współczesne pozycje. Z czasem oczywiście zabrałam się do wszystkich gatunków literackich, no prawie wszystkich. Jednak kryminały i horrory zawsze będą dla mnie miłą pozycją na każdy czas. Chociaż muszę przyznać, ze kiedyś dużo szukałam horroru godnego uwagi, strasznego. Niestety, nigdy nic podobnego nie znalazłam. Prawdopodobnie mam za duże wymagania i nie przerażają mnie zwykłe opisy strasznych chatek na obrzeżach lasu. Dalej pobocznie szukam naprawdę dobrego horroru, ale już nie z takim samym zaangażowaniem jak kiedyś.
Moje poszukiwania po części zadowoliły kryminały. Zaczęłam się wdrażać w świat zbrodni, przestępstw i niewyjaśnionych zagadek Zaczęłam sięgać po co raz to nowsze i różniejsze kryminały przeróżnych autorów aż w końcu trafiłam na tego jednego, ulubionego, do którego zawsze będę wracać.

„Jeśli kogoś ratujesz, często ratujesz go przed kimś”

Jako wielka fanka Harlana Cobena nie mogę spojrzeć obiektywnie na żadne jego dzieło. Pochłaniam każda jego pozycję, niezależnie czy są to osobne historie czy przygody znanego Myrona Bolitara.
Pierwszą książką Cobena, po którą sięgnęłam było 'W głębi lasu' i zawsze pozostanie mi do tej książki sentyment. Przy czytaniu twórczości Cobena doskonale bawiłam się rozwiązując zagadki wraz z bohaterami i zawsze byłam zadowolona, że wcześniej obrany przeze mnie sprawca oczywiście okazywał się niewinny a zakończenie różniło się od tego, które sama sobie przygotowałam. Tutaj właśnie należy się wielki ukłon w stronę Harlana Cobena; za jego niesamowite zakończenia książek. Wiele kryminałów jest tak przewidywalnych, że po kilku stronach czytelnik z góry zakłada kto jest sprawcą i to założenie się sprawdza na ostatnich stronach powieści. A element zaskoczenia odchodzi w niepamięć.
Nie mogłabym również pominąć doskonale wykreowanej postaci wielu książek Cobena - Myrona Bolitara. Chyba, żaden bohater powieści nie przypadł mi do gustu jak on. Książki utrzymywane są w zabawnym kimacie, a postać Myrona góruje nad całością. Jego ciętego jak brzytwa języka nie da się niczym zastąpić.

Kiedy usłyszałam o 'Schronieniu' podeszłam do niego trochę sceptycznie. Harlan Coben w wersji dla młodzieży, z młodzieżą w tle? Pomyślałam, że to już koniec; kolejna lektura pisana szybko, puki inne utrzymują się wysoko na liście znanych i lubianych.
Jednak wielbiąc mojego ulubionego pisarza nie mogłam przejść obok tej pozycji obojętnie. Sięgnęłam po nią wiec raczej później niż wcześniej...

„Gniewamy się na tych, którzy nas krzywdzą lub oszukują, ale jeszcze bardziej irytują nas ludzie robiący z nas głupców.”

Tym razem na plan pierwszy wysuwa się bratanek Myrona Balitarta - piętnastoletni Mickey. Trochę mnie to rozśmieszyło, ponieważ uważny czytelnik mógł znaleźć tu pewne powiązanie. Mianowicie Myron często powtarzał, że nie przepada a swoim imieniem i wolałby nazywać się właśnie Mickey. Samo to sprawiło, że trochę przychylniej podeszłam do lektury. Perypetie Mickeya tym różnią się od przygód jego wujka, że czytelnik mierzy się ze zwykłą codziennością nastolatka. Mamy bowiem do czynienia ze szkołą, nowymi znajomościami i zagadkami w tle. Mickey traci swojego ojca w wypadku samochodowym i trafia do domu wujka, co nie jest dla niego miłym wyborem. Nie potrafi przełamać niechęci do Myrona z powodu dawnych urazów. Matka Mickeya załamuje się po tragedii związanej z wypadkiem i ucieka w świat narkotyków, przez co trafia do zamkniętego zakładu. Wszystko to źle wpływa na Mickeya, który musi się jeszcze odnaleźć w nowej szkole. I tu zdarzają się wypadki; zamiast przyjaciół już pierwszego dnia zdobywa wrogów. Wszystko to dałby się znieść z zaciśniętymi zębami, gdyby nie jeden istotny fakt. Staruszka, która natrafia na Mickeya przekazuje mu, że jego ojciec wcale nie umarł...

Muszę przyznać, że 'Schronienie'' pozbawione było tego znanego mi klimatu przepełnionego humorem i zadziornością Myrona. Myron Bolitart pojawia się w przeciągu lektury zaledwie kilka razy i nie jest ukazany w korzystnym dla mnie świetle. Staje się bowiem typowym zrzędliwym wujkiem. Znikają cyniczne uśmieszki i cięte riposty. Mickey nie radzi sobie tak dobrze jak jego wujek przez co 'Schronienie' traci trochę na swojej wartości. Jednak nie zapominajmy, że to poniekąd debiut Cobena, a 'Schronienie' to zaledwie pierwszy tom przygód Mickeya. Kiedy ukaże się kolejny tom na pewno po niego sięgnę, ale już z nie tą samą ochotą co po wybitne książki z Myronem Bolitartem jako głównym bohaterem.

Ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz