czwartek, 14 maja 2015

Przedpremierowo: "Toxic" Rachel Van Dyken

"Toxic" Rachel Van Dyken, Wyd. Feeria Young, Str. 344
Premiera: 3 czerwca 2015r.

"Utrata", czyli pierwszy tom serii Zatraceni okazała się książką wyjątkową w każdym możliwym aspekcie - prezentującą cudowną historię o miłości choć trochę przesłodzoną. Historia Kiersten i Wesa była ujmująca i niezwykle ciepła, ale autorka wprowadziła do niej postać Gabe'a, który miał nadać książce konsystencji i przypilnować czytelnika, by ten nie rozpłynął się za bardzo w tej lukrowej opowieści.

Gabe okazał się bohaterem, który wędrując od pierwszego do drugiego planu całkowicie skradł moje serce i niezależnie od tego jak przymilnie Wes wyrażałby swoje uczucia wobec Kiersten, i jak cudownie brzmiałoby w jego ustach jej owieczkowe przezwisko to - chociaż ich również uwielbiam - zawsze nie mogłam doczekać się w historii Gabe'a. Dlatego jak się pewnie domyślacie "Toxic" to książka, która od dnia pierwszej zapowiedzi była moim wielkim marzeniem.

"Ludzie idą przez życie, usprawiedliwiając każdą cholerną decyzję… Będą walczyć w każdej niesłusznej sprawie, aż w końcu ta jedna, słuszna spojrzy im prosto w oczy. To wtedy zaczynają liczyć się wybory. Człowiek jest bowiem niewolnikiem własnych przyzwyczajeń."

Gabe skrywa tajemnicę, która rozdziera go od środka, ale nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego. Stara się walczyć o utrzymanie pozorów każdego dnia. W najgorszym dla siebie momencie spotyka Saylor, która wcale nie ma ochoty na poznanie lekkomyślnego i bezczelnego chłopaka. Jednak ich spotkania są nieuniknione, bo odwiedzają ten sam dom opieki - mają jednak zupełnie inne priorytety.

"Toxic" opowiada historie Gabe'a w jego narracji, podzieloną jednocześnie na narrację Saylor, która w książce pojawia się trochę później. Gabe w "Utracie" był arogancki, bezczelny, cyniczny i ironiczny, ale zaskakiwał swoim wielkim przywiązaniem do przyjaciół, które mogło kruszyć mury. Z kolei Gabe w "Toxic" to ten sam bohater tylko z dołożonym potężnym balastem cierpień i głową wypełnioną trudnymi myślami. Powoli, krok po kroku zaczął odsłaniać swoją tajemnice a sekrety, które się pod tym kryły posypały się jak dmuchawce na wietrze. Trudno było przypuszczać, że pod fasadą niezwyciężonego drania kryje się rozdzierający ból, mętlik i ledwo powstrzymywane łzy. Dzięki tej książce poznałam Gabe'a od tej prawdziwej strony, która - choć okrutnie bolesna - całkowicie go ukształtowała. I o ile on jest mi postacią znaną, o tyle nie wiedziałam czego mogę się spodziewać ze strony Saylor - bohaterki, która dopiero pojawiła się w fabule, w dodatku, w mało komfortowej dla niej sytuacji i stanęła oko w oko z chłopakiem, który burzy jej ówczesny męski światopogląd i niezmiernie irytuje. Okazało się jednak, że Saylor to dobra bohaterka pod względem kreacji - bardzo łatwo można ją polubić, zrozumieć i utożsamienie się z nią przychodzi z łatwością. 

"Muzyka to życie – może dlatego rozstałem się z nią na tak długo. Czułem, że nie zasługuję już na to, żeby żyć."

Autorka nie zgubiła swojego lekkiego stylu, którym czaruje czytelnika, nie zapomniała również o wpleceniu do fabuły pięknych metafor i refleksji, dzięki czemu udało mi się wypatrzeć mnóstwo cudownych cytatów. Nie zabrakło też tego rozbrajającego humoru w wykonaniu Wesa i Gabe'a, a główni bohaterowie poprzedniej części również byli gośćmi obecnego tomu. Jednak to co najlepsze w tej książce to prawdziwe, realne i chwytające za serce emocje towarzyszące fabule. Autorka w tym przypadku spisałam się bezbłędnie. Postać Gabe'a musi zmagać się z dwoma różnymi obliczami tej samej osoby, w dodatku pojawiają się okrutne demony przeszłości i widmo wydarzeń sprzed czterech lat - wszystko to owiane tajemnicą. Według mnie właśnie dzięki tym niekończącym się emocjom drugi tom jest jeszcze lepszy od pierwszego. Ale jest jeszcze jeden, kluczowy aspekt, który sprawia, że cała historia nabiera głębszego wydźwięku - autorka zaangażowała w fabułę muzykę, która stała się jednym z bohaterów. O muzyce mówi się wszystko - że łagodzi obyczaje, że jest lekiem na wszelkie zło - i wszystko to jest prawdą, a Rachel Van Dyken nie omieszkała tego udowodnić.

Ta książka jest trochę jak igranie z ogniem, istnieje zagrożenie sparzenia się bólem, który rozdziera serce, ale jednocześnie piękno, które z tego bije przyciąga i hipnotyzuje. "Toxic" to rozbrajająco trudna i jednocześnie piękna historia o tym jak potężna jest miłość - ta utracona i ta zdobyta na nowo. Ta powieść ujęła mnie swoją dojrzałością i mądrością, a jedyne czego żałuję to to, że tak szybko się skończyła. Dla mnie mogłaby nie mieć końca. Fanom i nie fanom historii młodzieżowych - gorąco polecam!

Ocena: 6/6
Cykl "Zatraceni":
Utrata | Toxic

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Feeria.

18 komentarzy:

  1. Już przeczytałaś?! :D
    Ale masz fajnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. No, musze w końcu po tę Utratę sięgnąć:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że jesteś zachwycona tą lekturą :) Też uważam, że jest cudna w każdym calu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym w końcu zabrać się za czytanie tej serii, bo wszyscy ją praktycznie zachwalają :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie poznałam jeszcze tomu pierwszego, ale mam w planie. Piękna okładka tomu 2 :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo podobała mi się "Utrata" i zdecydowanie zamierzam sięgnąć po tą książkę :) Już nie mogę się doczekać kiedy będzie dostępna w księgarni :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo nie lubię takich cukierkowych opowieści, więc chyba jednak nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że kolejna część nie przyniosła rozczarowania. To bowiem mogłoby być frustrujące.

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę w końcu przeczytać pierwszą część, by zabrać się za tą.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam wielką ochote zapoznać się z tą serią!
    Zapisuje sobie tytuł :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie INNA
    http://happy1forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Przede mną wciąż 1. tom, który naprawdę chcę przeczytać! Świetna kontynuacja tylko mnie do tego zachęca!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ciągnie mnie do tej serii - nie mam pojęcia dlaczego. Jednak mimo to świetna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tu już drugi tom wychodzi a ja jeszcze "Utraty" nie zdążyłam przeczytać... Ciekawi mnie, czemu wydawnictwo postanowiło zostawić angielski tytuł... ?

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  14. Kurczę, dlaczego "Utrata" wciąż siedzi u mnie na półce nieprzeczytana? xd

    OdpowiedzUsuń
  15. Ani pierwsza część, ani ta nie ciągnie mnie do siebie, po prostu nie w moim guście :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiem, że nie ocenia się książki po okładce, ale ta strasznie mnie odrzuca. Ogólnie nie ciągnie mnie do tej książki, ale może kiedyś zmienię zdanie i po nią sięgnę.
    gabxreadsbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń