"Kochając pana Danielsa" Brittainy C. Cherry, Tyt. oryg. Loving Mr. Daniels, Wyd. Filia, Str. 430
Przyznam szczerze, że wielkie bum jakie nastało w dniu premiery książki pani Cherry nie do końca mnie przekonało. Opis fabuły przypominał mi motyw rodem z serialu Pretty Little Liars o Arii i panu Fitzie a liczne pozytywne opinie bardziej odstraszały niż przyciągały. Zdecydowałam się jednak zrobić krok w nieznane i liczyć, że historia jest na tyle dobra, że nie spotka mnie srogie rozczarowanie.
"Jesteś powodem, dla którego warto wierzyć w jutro. Jesteś głosem, który płoszy cienie, Jesteś miłością, dzięki której oddycham."
Ashlyn po wielkiej stracie nie czuje nic poza bólem. Kiedy dowiaduje się, że nawet własna matka nie ma siły już się nią opiekować zmuszona jest przeprowadzić się do domu ojca, którego nie widziała od wielu lat. Kiedy poznaje Daniela wydaje się, że jej świat na nowo nabiera barw, jednak jedno przypadkowe spotkanie ponownie wbija jej nóż w serce. Jak wybrnąć z sytuacji z której nie ma wyjścia?
Ashlyn i Daniel podzielili się nie tylko główną rolą, ale i etapem narratora sprawdzając się w tej roli doskonale. Większość historii poznałam z perspektywy zagubionej dziewczyny, która radzi sobie z wielką stratą i próbuje odnaleźć się w samotności. Ashlyn zdumiała mnie siłą, którą w sobie odkryła i determinacją do tego by podjąć próbę wrócenia do rzeczywistości na własnych warunkach. Daniel z kolei okazał się przyjemną postacią z demonami przeszłości i kłębiącą się w sercu wielką miłością, obok której po prostu nie da się przejść obojętnie. Bez wątpienia bohaterowie to wielki atut tej książki - doskonale dopracowani, dobrani i szukający własnej drogi - tacy, którzy zyskują sympatię czytelnika w jednej chwili i wciągają go do swojego świata stając przed nim jako realne postacie.
Styl Cherry to zdecydowanie wielka odsłona magi słowa pisanego. Bywały momenty, w których jedno zdanie czytałam wielokrotnie, bo było napisane z taką szczerością i prostotą a jednocześnie naturalnym pięknem, że chwytało moje serce i za nic nie zamierzało puścić. Wiele zdań w tej opowieści nadaje się do zapamiętania i powtarzania. To one zbudowały historię o której warto pamiętać. Bywały momenty, że jedno słowo czy zdanie burzyło magię chwili - ale nie mogę wymagać od autorki czy jej dzieła idealności, bo nikt nie jest doskonały i to, że czasami do treści wkradły się mniej emocjonalne teksty nie umniejsza potęgi słowa.
"Myślałem, że sobie ciebie wymyśliłem. Myślałem, że żyłem w świecie ciemności i wymarzyłem twoje istnienie. Że w jakiś sposób mój umysł cię stworzył [...]. Ale potem uświadomiłem sobie, że nigdy nie potrafiłbym marzyć o czymś tak pięknym. Jesteś powodem, dla którego ludzie wierzą w jutro. Jesteś głosem, który odstrasza cienie. Jesteś miłością, dzięki której oddycham."
Miłość w tej książce ukazana jest w trzech wersjach - pomiędzy siostrami, kochankami i przyjaciółmi. Nie jestem w stanie napisać, która z nich została ukazana w lepszy i bardziej emocjonalny sposób. Ashlyn i Gabby połączyła niepowtarzalna więź, której doświadczyć mogą jedynie bliźniaczki i nawet po śmierci tej drugiej nikt nie był w stanie złamać tego co narodziło się pomiędzy nimi. Gabby pozostawiła po sobie listy, które Ashlyn krok po kroku odczytuje, a każdy z nich to emocjonalna petarda, która łamała moje serce na maleńkie kawałeczki. Ogromnie żałuję, że Gabby nie zawitała to tej powieści na dłużej i spotkał ją tak okrutny los, bo jej postać była najjaśniejszą gwiazdą tej historii. Równie intensywne relacje narodziły się pomiędzy Hailey i Ryanem, kiedy Ash pojawiła się w ich domu, gdzie przyjaźń narodziła się z niczego i okazała się tak silna, że nic nie było w stanie jej pokonać. Pozostawiając na koniec motyw miłości pomiędzy Ashlyn i Danielem muszę przyznać, że to jeden z lepszych powiązań romantycznych jakie przyszło mi poznać. Bazując na powieści Romea i Juli, wtrącając do powieści cytaty Szekspira i tworząc zupełnie nową historię autorka skradła moje serce na całego. Bez walki ze słodkimi stereotypami dostałam historię piękną i naturalną, z mroczną stroną i okrutną rzeczywistością, ale i nadzieją, że pragnienia i marzenia też mają prawo głosu. Jednak tak naprawdę miłość to nie jedyny motyw tej książki - spotkacie tutaj próbę odbudowania rodzicielskich relacji, szukanie własnej drogi i odrębność, pojawi się miłość, gniew i odosobnienie, a także strata i śmierć w konfrontacji do nowego życia. Ta lektura owocuje wszystkim tym co dobre, z wyważoną fabułą i miejscem dla każdej ważnej historii.
"Kochając pana Danielsa" to książka bezsprzecznie wyjątkowa i burząca każdą emocjonalną barierę. Podczas lektury moje łzy mieszały się z radością i nadzieją a miejscami zastanawiałam się czy wytrzymam natłok emocji zgromadzonych na kolejnych stronach. Nie jestem tylko przekonana czy wielkie poruszenie wobec tej książki zgadza się z rozmiarami tej historii. Nie zrozumcie mnie źle - opowieść jest wielka i wyjątkowa, ale reakcja fanek nad wyrost przerośnięta. Gdybym wcześniej opierała się jedynie na takiej opinii jestem przekonana, że już po lekturze czułabym się wielce rozczarowana. Dlatego przestrzegam Was - podejdźcie do tej książki jedynie swoją miarą i pozwólcie jej płynąć, bez stawiania wygórowanych oczekiwań.
"Poza czasem i na zawsze. Kocham cię, ponieważ po to się urodziłem."
Zachęciłaś mnie dużo bardziej niż inne blogerki - prawdziwą i szczerą opinią :) Podejdę do tej książki tak jak doradzasz i pewnie mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię PLL, choć może nie najbardziej wątek Ezria :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być ciekawa, już wcześniej o niej dużo słyszałam.
Czytanie Twoich recenzji to sama przyjemność, bo masz świetny styl :*
Dosć ciekawie przedstawiłaś ta pozycje, a musze przyznac, że jest to pierwsza recenzja tej ksiażki jaka czytam. Nie jestem jeszcze stuprocentowo do niej przekonana, ale z pewnością będę ją miała na uwadzę.
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com
Mam tę książkę na półce i koniecznie muszę przeczytać jak najszybciej! :)
OdpowiedzUsuńTo must have na mojej liście wszelakich must havów :D
OdpowiedzUsuńTa książka coraz bardziej mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńDzięki tobie, kolejna książka idzie na moją listę MUST-READ :D
OdpowiedzUsuńFantastycznie się zapowiada ;D
Pozdrawiam ;*
http://lakaksiazek.blogspot.com/
Słyszałam same dobre rzeczy o tej książce i na pewno ją przeczytam, choć nie bardzo wiem kiedy ;)
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna recenzja - nic tylko czytać!
OdpowiedzUsuńO, widzę, że to jest powieść dla mnie :D Lubię sobie czasem popłakać, jestem ciekawa czy i we mnie wzbudziłaby tyle różnych emocji.
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Niestety, tematyka książki zupełnie do mnie nie przemawia. Wydaje mi się, tak samo jak Tobie kiedyś, zbyt podobne do Arii i pana Fitza, więc chyba odpuszczę :/
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, zapraszam do mnie na recenzję "Dotyku Julii"!
Mam wielką ochotę na tę książkę. Czytałam już tyle pozytywnych recenzji o niej, że muszę ją po prostu przeczytać.
OdpowiedzUsuńTo jedna z moich ulubionych powieści. Jest cudna w każdym calu.
OdpowiedzUsuńCzyli to taka historia, którą należy przeczytać i ocenić według swego gustu:)
OdpowiedzUsuńPrzyznam bez bicia, że po przeczytaniu opisu byłam raczej zniechęcona (też przyszło mi na myśl porównanie z PLL), ale po trochu zaczynam się przekonywać. Może i mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że trochę boję się, że się rozczaruję, zbyt wiele oczekując od tej książki, ale jestem jej bardzo ciekawa!
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po takie książki, bo nie przekonują mnie podobne historie. Chociaż kto wie, może kiedyś się skuszę i przeczytam o tej burzliwej miłości. :))
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja i taki życiowy wniosek wyszedł - nie należy się do żadnej książki uprzedzać :) Na tę powieść mam wielką ochotę i na pewno kiedyś trafi ona w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńPolecę swojej mamie, bo ona zdecydowanie gustuje w tego rodzaju książkach.
OdpowiedzUsuńNie miałam zamiaru sięgać po tę powieść dopóki nie zapoznałam się z wieloma bardzo pochlebnymi recenzjami. Dobrze jednak, że ostrzegasz, żeby nie mieć wygórowanych oczekiwań. Tym sposobem powinnam się przygotować na ciekawą, ale nie rzucającą na kolana historię o miłości :)
OdpowiedzUsuńMam zupełnie odmienne zdanie na temat tej książki. Pomysł niezły, gorzej z realizacją. Przegadana i nudna. Samo gadanie, o tym, jak to się kogoś kocha, to tylko słowa i niestety nie wystarczy. To dlatego relacja Ashlyn/Daniel jak dla mnie niewiarygodna, tak samo jak zakończenie. Gorzko się zawiodłam.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, z pewnością kiedyś sięgnę po tę książkę, bo brzmi naprawdę ciekawie :)
OdpowiedzUsuńWeronika z lubieduzoczytac.blogspot.com
Mam ochotę na tę książkę, czytałam o niej wiele dobrego, ale nie oczekuję nie wiadomo czego :)
OdpowiedzUsuńNiewiadomo*
OdpowiedzUsuńJuż od dawna chcę przeczytać... Oj, i to bardzo. Aczkolwiek będę starała się właśnie podchodzić do niej "na luzie", bez żadnych wygórowanych oczekiwań. Sprawdza się to zawsze. Już wiele razy się w ten sposób rozczarowałam. Miło się czytało tę recenzję, mam nadzieję, że mnie książka nie rozczaruje i spodoba mi się :)
OdpowiedzUsuńhttp://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/
Słyszałam dość wiele o tej książce i nawet brałam udział w konkursie o nią. Podoba mi się Twoje porównanie do Arii i Ezry z PLL :) bardzo ciekawi mnie ta książka, ale jak mówisz, nie będę stawiać jej za wysokich oczekiwań. Wolę miło się zaskoczyć ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam, nowa recenzja ;)
www.przerwa-na-ksiazke.blogspot.com
UWIELBIAM TĘ KSIĄŻKĘ ! :)
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com/
MUSZĘ PRZECZYTAĆ! Czuję, że i mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńMUSZĘ PRZECZYTAĆ! Czuję, że i mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńJa jestem książką bardzo, bardzo zauroczona. Uważam, że to jedna z lepszych pozycji jakie czytałam. Pewnie dużą rolę odgrywa właśnie ta bomba uczuć. :)
OdpowiedzUsuńJuż jej szukam! :) To jest moja obowiązkowa lektura :D
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana, co do tej powieści...
OdpowiedzUsuńJa do tej pory trafiałam raczej na niepochlebne opinie, nie do końca czuję się przekonana, książka chyba jednak nie do końca w moim guście, chociaż Twoja opinia bardzo kusi :)
OdpowiedzUsuń