"Miłość ze snu" Lucy Keating, Tyt. oryg. Dreamology, Wyd. Dolnośląskie, Str. 280
"Widziałam, że im szybciej zasnę, tym szybciej się obudzę i znowu spotkam mojego chłopaka ze snów."
Sen to moja ulubiona pora dnia. Nie żartuję. Wiem co sobie myślicie - zwariowała i pisze od rzeczy. Ale ja mam pełną świadomość moich słów: uwielbiam noc, ale sen jest dla mnie czymś zupełnie odrębnym i kiedy przychodzi czas na spanie, nie mogę się doczekać tego niezbędnego dla mnie relaksu. Dlatego tak bardzo lubię motyw snu w literaturze: "Wyśnione miejsca", "Pożeracz snów" i teraz "Miłość ze snu" to lektury, które lubię najbardziej.
Lucy Keating zaskoczyła mnie swoją książką. Liczyłam na dobrą młodzieżówkę z zabarwieniem romantycznym, ale dostałam coś znacznie lepszego. Dojrzałą historię dopracowaną w każdym szczególe. Alicja, główna bohaterka książki, żyje tylko dla swoich snów. W nich może zwiedzać świat i poznawać wszystko o czym tylko zamarzy, także te nierealne istoty czy krainy - otwiera się przed nią perspektywa nieograniczonych możliwości. I choć samo to jest już wielką przygodą, to dla Maksa Alicja wciąż chce powracać do krainy swoich snów. Chłopak towarzyszy jej na każdym kroku i choć jest wyśniony, wydaje się niezwykle realistyczny. Czy zatem można go dostrzec na jawie czy Maks na zawsze zostanie tylko snem?
Powrót do rodzinnego domu jest przełomowym punktem w życiu dziewczyny. Nowa szkoła miała być dla niej największą przeszkodą do pokonania, ale nie spodziewała się, że spotka w niej swojego Maksa. Może nie do końca jej, bo chłopak, który do złudzenia przypomina tego ze snów w ogóle jej nie poznaje. I jak na złość - ma dziewczynę. Cała ta sytuacja mogłaby okazać się słodkim melodramatem, gdyby nie rewelacyjna kreacja głównych bohaterów. Alicja to urocza nastolatka z charakterem, której uwagi wywołują u czytelnika szczery uśmiech. Bardzo łatwo odnalazła się w całej sytuacji i nie dała się wyprowadzić z równowagi - działała skutecznie i z logicznym rozumowaniem, co nie jest wcale takie oczywiste u nastoletnich bohaterek. Może jedynie Maks wydał mi sie trochę zbyt idealny, ale czy nie o to chodzi, by szukać w powieściach swoich ideałów?
Chociaż fabuła jest łatwa i przyjemna, a książka sama w sobie liczy właściwie niewiele stron, to czyta się ją z dużym zaangażowaniem. Keating udało się wszystko sprawnie dopracować i wyjaśnić motyw snów na przestrzeni tych niewielu kartek i pokazać przy tym same sny głównej bohaterki. Dzięki czemu w książce dzieje się naprawdę wiele, akcja jest szybka i dynamiczna, ale nim się obejrzymy - książka dobiega końca. Trochę żałuję, bo chciałabym poznać jeszcze trochę przygód tej dwójki, ale sami wiecie: co za dużo, to nie zdrowo.
Magiczny klimat snów dopełnił tutaj dzieła. Jestem pod urokiem lektury "Miłości ze snu" i uważam, że to naprawdę dobra powieść młodzieżowa. Czyta się ją z dużym zaangażowaniem, a mnogość wątków zaskakuje - jest romans, jest tajemnica, jest też bezkresna kraina snów. Czy można chcieć czegoś więcej? Według mnie autorka doskonale się spisała i mam nadzieję, że dacie się namówić na romantyczną przygodę w krainie snów. Polecam!
Ten magiczny klimat snów mnie zaintrygował. Zapisuję sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńTez lubię spać :)
OdpowiedzUsuńA co do książki, to polecę ją raczej mojej nastoletniej bratanicy.
Jeśli będę miała ochotę na jednotomową młodzieżówkę to skusze się :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z tym tytułem i trochę mnie zaintrygował. Póki co jestem przytłoczona pilniejszymi lekturami, ale będę mieć ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńPowieści młodzieżowe czytam sporadycznie, ale wiem, że istnieje kilka pozycji ztegp gatunku, które powinny ujrzeć światło dzienne nie tylko w moich oczach. Chętnie przeczytam powyższa pozycję, bo podobnie jak Ty i głowna bohaterka żyję dla snów!
OdpowiedzUsuńZwiedzanie świata w snach - bardzo ciekawy motyw. Skoro zauroczyła Cię ta książka to czuję się przekonana.
OdpowiedzUsuńCzuję, że się odnajdę w tym temacie :D
OdpowiedzUsuń