"Szukam Cię, Zoe" Alyson Noël, Tyt. oryg. Saving Zoe, Wyd. Dolnośląskie, Str. 278
"Jakie to cudowne mieć ją z powrotem; tak cudowne, że gaszę światło i zamykam oczy, ocalając Zoe na kolejny dzień."
Alyson Noël znam od strony typowo młodzieżowej. Jeszcze w pamiętnych czasach, gdy królowały powieści paranormalne, ta autorka wiodła prym. Dziś przyszła do swoich czytelników z propozycją młodzieżówki, ale w trochę poważniejszym wydaniu. Czy sobie poradziła? Postanowiłam to sprawdzić.
Zaskoczył mnie sam początek fabuły, bo przyznaję, że właściwie nie zapoznałam się z opisem na okładce, tylko po prostu zaczęłam czytać. Byłam przekonana, że tytułowa Zoe będzie również główną bohaterką. I po części tak się stało, ale tylko we wspomnieniach jej siostry, bo Zoe odeszła w nastoletnim wieku i pozostawiła swoją siostrę Echo samą. To właśnie motyw przewodni tej powieści - ból po stracie ukochanej osoby i próba odnalezienia się w świecie, który na naszych oczach zmienił się nie do poznania.
Historia została napisana lekko i bardzo przystępnie. Proste zdania, nieskomplikowane wydarzenia i realni bohaterowie pozwolili wysunąć się na pierwszy plan emocjom związanym z całą tą sytuacją. Nie jest łatwo stracić siostrę, szczególnie w tak młodym wieku. Echo relacjonując swoją historię z punktu pierwszoosobowej narracji całkiem dobrze oddaje ogrom tragedii, jednocześnie nie budząc wielkich emocji - rozumiałam jej stratę i to z czym się borykała, ale jednocześnie nie czułam się wstrząśnięta prezentowaną opowieścią ani nie miałam potrzeby uronienia łez nad stratą Echo.
Na pewno mogę potwierdzić, że siostra zmarłej bohaterki to ciekawa postać. Polubiłam ją i chętnie śledziłam jak toczy się jej życie po stracie Zoe. Powieść o Echo stała się tym ciekawsza, że dziewczyna z dnia na dzień została sama, bo straciła nie tylko siostrę, ale i rodziców, którzy popadli w życiowe otępienie. Ciężko się o tym czytało i miałam kilka razy ochotę potrząsnąć dorosłymi postaciami w tej lekturze, bo nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to nastolatki są tutaj znacznie mądrzejsze.
Gdy Echo trafiła do nowe szkoły - zaczynają się kłopoty. Trudno było się przystosować i odnaleźć w nowej sytuacji a jak na złość los podrzucał pod jej nogi kolejne kłody. Przełomowym punktem w fabule okazało się pojawienie Marca - chłopaka Zoe, który był w posiadaniu pamiętników zmarłej dziewczyny. Razem więc z Echo postanowił prześledzić na nowo przebieg życia Zoe i to co odnajdują w środku okazuje się wielką lekcją życia dla każdego z bohaterów.
"Szukam Cię, Zoe" to lekka, niezobowiązująca lektura, choć nacechowana większymi emocjami i nawiązująca do trudniejszego tematu. Poszukiwanie siebie i powrót do przeszłości jak się okazało mogą być zbawiennymi krokami ku lepszej przyszłości. Czy Noel pokazała się z lepszej strony? Trudno jednoznacznie stwierdzić - jej nowa książka jest dobra, ale nie idealna. Chociaż fabuła jest ciekawa to nie wnosi nic szczególnego do życia czytelnika nawet biorąc pod uwagę tragiczne wydarzenia. To dobra lektura do poczytania w wolnej chwili, ale nie taka, która mogłaby zwalić z nóg. Polecam fanom autorki i miłośnikom lekkich powieści młodzieżowych.
Hmm sama nie wiem. Chyba się jednak nie skuszę.
OdpowiedzUsuńKojarzę autorkę, ale jej twórczość dotychczas mnie nie porwała...
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością sięgnę po tę książkę :) Świetnie czytało mi się Twoją recenzję. Wszystko jest na swoim miejscu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Karo
www.czarodziejka-ksiazek.blogspot.com
Po niezwykle męczącej "Ever", przez którą nie potrafiłam przebrnąć, nie mam zamiaru ruszać twórczości tej autorki - nawet gdyby była niezwykle szeroko zachwalana.
OdpowiedzUsuńPamiętam te czasy, gdzie Alyson Noel była wszędzie :) Fajnie, że w końcu napisała taką zwykłą powieść :) Może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuń