"Lifeblood. Krew Życia" Gena Showalter, Tyt. oryg. Lifeblood, Wyd. Harper Collins, Str. 430
"Wybrałam ich... ale czy oni wybrali mnie?"
Polubiłam książki Geny Showalter przez serię Alicja w krainie zombi, która nie ukrywając ogromnie przypadła mi do gustu. A przecież tak naprawdę to typowy paranormal romanse, który może cieszyć, ale rzadko kiedy zapadał mi w pamięci. Jednak do tej serii wracałam kilka razy, przez co zdecydowałam się na kontynuowanie swojej przygody z autorką i nie żałuję - jej nowa seria również okazała się dobra.
"Lifeblood" to drugi tom serii o perypetiach Tenley, dziewczyny żyjącej w zaskakującym świecie. Wydarzenia z pierwszej części pozwoliły mi na poznanie tego miejsca - to tam ważą się losy osób, które niebawem przejdą na drugą stronę życia. Tenley musiała wybrać komu zawierzy siebie po śmierci, ale wybór ten nie był wcale łatwy. Tym razem jednak mogłam bardziej skupić się na samej bohaterce, rozumiejąc już zasady panujące w świecie stworzonym przez autorkę. Muszę jednak przyznać, że zdecydowanie wolę Tenley z pierwszej części. Tutaj jakby zapomniała o swojej sile i indywidualności na rzecz narzekania i braku decyzji. To subtelna zmiana, niemal niezauważalna i nie zmienia mojej sympatii do dziewczyny, ale gdyby siła bohaterki wzrosła w stosunku do pierwszego tomu byłabym bardziej zadowolona.
O jej pośmiertne życie walczyły dwa pogranicza - Trojka i Miriada. Z odmiennymi zasadami i wartościami walczyły o dziewczynę na wszystkie sposoby. Gdy zapadła decyzja - wszystko się zmieniło. Idealnym przykładem jest kontynuacja przygód Tenley, ponieważ drugi tom oddaje wydarzenia po ostatecznym wyborze. Autorka porzuciła walkę między skrajnymi światami na rzecz bliższego poznania bohaterki, której przyszło zmierzyć się z konsekwencjami swojej decyzji. to trochę uzasadnia moje narzekania kierowane w stronę dziewczyny - stanęła na pierwszym planie, pokazała wszystkie swoje dobre i złe strony, więc mogłam przyjrzeć się jej bliżej. Cieszę się z tego, bo mogłam rozłożyć sobie charakter dziewczyny według własnych potrzeb a to w przypadku takich lekkich powieści młodzieżowych rzadko się zdarza.
Gena Showalter ma nieograniczoną wyobraźnię i za to cenię ją najbardziej. Zaskakuje, ciekawi i sprawia, że od jej książek nie chce się odchodzić. Tworząc historię połączoną z nurtem młodzieżowym i powieścią dystopijną wciągnęła mnie do swojego nowego świata już po raz drugi i bardzo się cieszę. Lekkość z jaką tworzy kolejne wydarzenia i bohaterowie warci poznania to tylko poszczególne pozytywne aspekty w morzu innych, wartych indywidualnego przechwycenia przez czytelnika.
"Krew życia" to dobra kontynuacja. Pisana z pomysłem i dedykowana młodzieży. Jest to słabsza część tej serii, ale jednocześnie nie sądzę by była w stanie zawieść fanów. Czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Przygody Tanley bardzo szybko wciągają czytelnika w wir niebezpieczeństwa i chcąc nie chcąc - przez krótką chwilę stajemy na miejscu głównej bohaterki.
Ta okładka jest... fenomenalna. Dopiero teraz skojarzyłam nazwisko autorki ;D
OdpowiedzUsuńFajnie, że kontynuacja jest udana.
OdpowiedzUsuńTo to jest tej samej autorki co "Alicja w Krainie Zombi"? Jestem w szoku! Widziałam setki razy okładkę pierwszego tomu i jakoś nigdy mi się to nie dodało.
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, ale myślę, że na jesienne dni będzie to odpowiednia pozycja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
Tytuł sobie zapisuję :)
OdpowiedzUsuńMi kontynuacja przypadła do gustu :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie ta autorska wyobraźnia, choć niekoniecznie lubuję się w takich klimatach :)
OdpowiedzUsuńAlicja w krainie zombie to tego autorstwa? Mnie książka bardzo się podobała więc chętnie dam kolejną szansę autorce.
OdpowiedzUsuń