"Podtrzymując wszechświat" Jennifer Niven, Tyt. oryg. Holding Up the Universe, Wyd. Bukowy Las, Str. 408
"Och, serce! Ty zdrajco."
Libby Strout nie ma łatwo. Żyje w świecie, w którym dopasowanie się do rówieśników i społeczeństwa jest misją przewodnią szerokiego grona nastolatków. Ona jednak jest dziewczyną inną niż wszystkie - wyróżniona na tle znajomych w dosłownym znaczeniu słowa przez swoją tuszę w przeszłości była najgrubszą dziewczyną Ameryki. Dosłownie. Nikt nie zadał sobie trudu by poznać ją od środka i zrozumieć targające nią uczucia - a szkoda, bo to bardzo ciekawa postać. Polubiłam Libby już od pierwszych stron za jej charyzmę oraz siłę, która pomogła jej stanąć na nogi.
Nie jest łatwo odzyskać równowagę w świecie, który uległ zniszczeniu. Po śmierci mamy główna bohaterka przestała na moment logicznie myśleć - pozwoliła by serce pękło jej na kawałki i pogrążona w rozpaczy zajadała się zamknięta w czterech ścianach swojego pokoju. To temat często poruszany w literaturze, zagubiona nastolatka tarci grunt pod nogami i zostaje z tragedią sama. A jednak - autorka pokazała w dojrzały i bardzo uczuciowy sposób powolny proces stawiania na nogi: Libby decyduje się na krok ku lepszemu, wraca do szkoły i jest gotowa na wszystko co lepsze.
Naprzeciw Libby stanął Jack. To ta dwójka stała się twarzą powieści i jednocześnie otrzymała rolę głównych narratorów. Posunięcie trafione, ponieważ uwielbiam gdy mogę poznać perspektywę rozgrywanych wydarzeń z pierwszoosobowego punktu widzenia, szczególnie bohaterów tak różnych od siebie i niezwykle intrygujących. I choć wydawałoby się, że to Libby stanie się pierwszym bohaterem, którego się dostrzega, Jack mocno z nią konkuruje - kochają go wszyscy, wychwalają pod niebiosa jego talent i każdy chciałby się z nim przyjaźnić. Jednak podobnie jak z dziewczyną, nikt nie zauważa wnętrza chłopaka. Każdy walczy o uznanie w powierzchownej wersji zapominając o tym co liczy się najbardziej. A życie Jacka wcale nie jest łatwe - nie odróżniając twarzy przyjaciół czy rodziny przez cały czas czuje się jakby żył pośród obcych ludzi. Nieoczekiwany zwrot akcji sprawia, że dwójka bohaterów staje twarzą w twarz. Wzajemne emocje kierowane w zupełnie inne strony łączą tych dwoje na sposób jaki nawet oni sami nie rozumieją - zaczynają dostrzegać, że razem wcale nie czują się samotni.
Jennifer Niven słynie z bliskości do czytelnika. Otwiera się na swoich fanów, słucha ich potrzeb i kibicuje w trudnych chwilach. To czuje się w jej książkach. "Wszystkie jasne miejsca" to historia piękna i poruszająca - pierwsza, którą poznałam, ale uważam, że "Podtrzymując wszechświat" wychodzi o krok dalej, jakby ciężar doświadczeń czytelników autorki przelał w jej talent wszystkie troski i nadzieje. Za sprawą lekko napisanej a jednak wartościowej treści na początku dostrzegamy tylko dwójkę zagubionych bohaterów. Jednak z czasem łącząc wzajemnie poszczególne fakty mogłam dostrzec ogrom przesłania jaki niesie ze sobą najnowsza powieść autorki. To jej wielki talent - w prostej fabule ukazuje wielkie, ponadczasowe przesłanie. Dzięki temu każdy czytelnik może utożsamić się z bohaterami i dostrzec, że nie jest sam z danym problemem.
Dwoje, z pozoru różnych bohaterów łączy jedna potrzeba - odnalezienia osoby, która wesprze go w cierpieniu i wyobcowaniu. Po raz kolejny Jennifer Niven udowodniła, że jest powieściopisarką z wielkim sercem otwartą na potrzeby swoich czytelników. Jej najnowsza powieść to historia pełna pasji, z mądrym i niezwykle wartościowym przesłaniem. Okazuje się, że każdy z nas jest indywidualną, wartościową osobą ważną i potrzebną. Uwielbiam Niven i cenię ją za szczerość jaka płynie z jej książek - po raz kolejny przelała się przeze mnie lawina emocji o których na pewno szybko nie zapomnę.
Uwielbiam, gdy książka wywołuje takie emocje.
OdpowiedzUsuńOch mam tą ksiązke od dawna w planach!:))
OdpowiedzUsuńBuziaczki i zapraszam do nas.:)
http://teczowabiblioteczka.blogspot.com
Uwielbiam emocjonalne, mądre książki z przesłaniem dla czytelników. Lubię o nich myśleć jeszcze długo po lekturze. Myślę, że to ksiazka idealna dla mnie.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Słyszałam wiele pozytywów o tej książce i z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńFajna recenzja :) ksiazke na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńObserwuje i zapraszam do nas. jestesmy nowe!
http://teczowabiblioteczka.blogspot.com
Nie będę kłamać - przeczytałam Twoją recenzje pobieżnie ponieważ nie chcę wiedzieć za dużo o tej książce :) Bardzo podobało mi się "Wszystkie jasne miejsca" więc z biegu zakupiłam "Podtrzymując wszechświat" i mam zamiar zabrać się w najbliższym czasie za czytanie. Mam nadzieje że nie będę rozczarowana :)
OdpowiedzUsuńWidze ze bardzo Ci sie spodobala ksiazka. I jak dobrze przeczytalam to nie pierwsza. Sadze ze powinna mzapoznac sie z autorka blizej! pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Wszystkie jasne miejsca i autorka mnie przekonała do siebie. Myślę, że niedługo i tę książkę przeczytam. Ciekawy temat :)
OdpowiedzUsuńPOCZYTAJ ZE MNĄ!
Niektóre książki wyzwalają emocje jakie trudno zapomnieć.
OdpowiedzUsuńTa okładka.... CUDO! A treść wydaje się jeszcze lepsza! ;)
OdpowiedzUsuńPierwsza książka autorki zajmuje specjalne miejsce w moim sercu, więc na pewno sięgnę też po tę! ;D
OdpowiedzUsuń"Wszystkie jasne miejsca" też wspominam bardzo pozytywnie, dlatego nie mogę przejść obojętnie koło kolejnej książki autorki. Uwielbiam takie poruszające i wartościowe powieści, więc wierzę, że i tym razem będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Muszę koniecznie zapoznać się z książkami autorki. "Wszystkie jasne miejsca" polecają chyba wszyscy a ja ciągle się z nią mijam. Na pewno więc przeczytam obie powieści. Bardzo ciekawi mnie fabuła, która szczerze mówiąc jest oryginalna i nie spotkałam się jeszcze z tymi tematami.
OdpowiedzUsuń