"Dziesięć tysięcy żyć" Michael Poore, Tyt. oryg. Reincarnation Blues, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 512
"Nie był przystojnym mężczyzną. Czasami widziała ryby z jego twarzą."
Spoglądając na powyższą powieść pojawiło się w mojej głowie tylko jedno pytanie - czy tak piękna okładka skrywa równą jej treść? Wiem, nie powinno się oceniać... ale czy jesteśmy w stanie wizualnie odrzucić tak wyjątkowe zalety?
Nie wiedziałam czego spodziewać się po tej historii. Przygotowałam się na słodko-gorzki romans, a okazało się, że to nie takie proste. Pierwsze strony historii skutecznie rozwiały wszelkie moje podejrzenia i przestałam już zadawać pytania - zajęłam się tylko czytaniem. To wyszło mi na dobre, bo kiedy wczytałam się w treść otrzymałam książkę niebywałą, trochę inną niż wszystkie i na pewno wciągającą.
Fabuła nawiązuje do życia, które daje nam drugą szansę. A właściwie dziesięć tysięcy szans. Wszystko po to, by przeżyć życie dokładnie tak jak należy. To pozwoli na to by osiągnąć pełnię mądrości i stać się Jednym ze Wszystkich. Milo - główny bohater powieści - miał do tej pory dziewięć tysięcy dziewięćset dziewięćdziesiąt pięć takich szans. Teraz pozostało mu jedynie pięć żywotów na to, by zrobić wszystko idealnie. Nie udało mu się tak wiele razy, więc pojawia się pytanie czy te kilka cokolwiek zmieni? To bohater specyficzny, trochę niepewny swego a przy bliższym spotkaniu niemal indywidualista. A jednak śledzenie jego historii przychodzi bardzo łatwo - czytelnik ma nieopisaną chęć poznania tej wielkiej nagrody czekającej na szczęśliwców.
Problem polega na tym, że jeśli Milo nie spełni wyznaczonych oczekiwań, zamieni się w nicość. Zatem rozgrywka warta jest swojej ceny. Tylko, że panujące zasady w świecie bohatera nie są dla niego tak ważne jak dla pozostałych rywali. Pragnie on jedynie wytchnienia, odpoczynku w ramionach Śmierci - lub Suzie, jak woli ją nazywać. Każde kolejne życie stanowi rozłąkę z ukochaną, do której wraca po zakończeniu danego życia i jedyne czego oczekuje - to w końcu zatrzymanie się w miejscu i możliwość spędzenia czasu z ukochaną. Nie jest to jednak motyw łatwy, bo kto by pomyślał, że kosmiczna przestrzeń może wyglądać na nietypowo - do tej pory malowała się w zupełnie innych kategoriach a Michael Poore postanowił to zmienić. Stworzył świat niebanalny, pozbawiony granic, w którym niemal wszystko jest możliwe. Włożył w o ogrom pracy, ale wyszło mu to na dobre, bo powieść dzięki temu nabrała głębi i ważnego przesłania.
Przed Milo i czytelnikiem pojawia się ważne zadanie - zrozumienie czym jest "coś wielkiego" i z czego jest to zbudowane. Każde życie rozpoczęte od narodzin do śmierci to inny zbiór doświadczeń, wartości z których warto czerpać odpowiednie lekcje. "Dziesięć tysięcy żyć" to nietypowa lektura, utrzymana w stylu nostalgicznym, niemal magicznym, opisuje wydarzenia pełne emocji i ukrytych znaczeń. To głęboka powieść z ukrytym dnem, którego odkrywanie stanowi największą zagadkę. Jeśli liczycie na historię o miłości - nie tym razem, to coś znacznie ważniejszego.
Podoba mnie się to *-*
OdpowiedzUsuńTaka inna od wszystkich wydaje się ta książka ;D
A okładka .... cudowna <3
Na taką książkę muszę mieć odpowiedni nastrój.
OdpowiedzUsuńTen cytat jest świetny! Może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę ciekawie. Kiedyś się skuszę;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta książka może mi się spodobać. Zapisuję tytuł. ;)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że okładka jest zjawiskowa.
OdpowiedzUsuńBoże, mieć tyle żyć to rzeczywiście. Ogólnie bardzo podoba mi się motyw tej "rozgrywki". Jestem ciekawa, jak autor opisał coś tak wielkiego, jak to uniwersum.
Okładka faktycznie przyciąga - zresztą zarys fabuły również :) Cieszy mnie, że nie jest to typowa powieść o miłości. Może to być świetne urozmaicenie. Jeśli czas pozwoli, to na pewno kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Jaka. Piękna. Okładka!
OdpowiedzUsuńPoza tym wnętrze też warte uwagi. Jestem ciekawa fabuły!
Tytuł i okładka bardzo ciekawe, co do fabuły nie mam pewności, ale może spróbuję :)
OdpowiedzUsuńOkładka przepiękna, jedna książka raczej nie dla mnie. Nie jestem pewna czy odnalazłabym się w niej.
OdpowiedzUsuń