"Teatr snów" Iwona Anna Dylewicz, Wyd. Dygresje, Str. 341
"Snem jesteś mi i zapomnieniem, Kefasie. Twoja miłość... Dlaczego ona tak boli?"
Nietypowe propozycje lektur są zawsze kuszące. Szczególnie gdy są to nasze rodzime książki, w których być może akcja nas zaskoczyć i zapewni, że polskie debiuty rosną w siłę. Jako ryzykantka i fanka powieści wszelakich postanowiłam postawić na powieść "Teatr snów" i zaryzykować wejście do magicznego świata.
Skusiła mnie historia obiecana przez autorkę. Niedopowiedzenia, klimatyczne szaleństwo, akcja nietypowa i jedyna w swoim rodzaju. Z nadzieją zasiadłam do lektury i oczekiwałam wrażeń, które wcisną mnie w fotel. Być może moje oczekiwania były nazbyt wysokie w stosunku do debiutu, ale już nie jeden raz utwierdziłam się w przekonaniu, że pierwsza książka może być doskonała, jeśli poświęci się jej dużo uwagi i połączy z naturalnym talentem autorki. Jak się okazało - w tym wypadku wszystko zgrało się idealnie, ponieważ otrzymała to co oczekiwałam: mądrą i błyskotliwą akcją z naprawdę wartym poznania stylem literackim.
Autorka z lekkością i naturalną swobodą prowadzi czytelnika przez zaskakujący świat, który wykreowała. Na pierwszym planie stanęły nieoczywiste zdarzenia, magiczne cuda, które mieszały w mojej głowie i wzbudzały wiele pytań, pozostawionych nie rzadko bez odpowiedzi. To czytelnik postawiony w sytuacji bez wyjścia podąża tą mroczną drogą w głąb ciemnego korytarza, bo nie może - i przede wszystkim nie chce - już wrócić. Autorka kusi pomysłowością stylu, barwną kreacja głównej bohaterki i przeświadczeniem, że na każdym kroku może wydarzyć się coś zaskakującego. Uwielbiam takiem motywy w książkach - lubię czuć się niepewna co do dalszych wydarzeń, czuć subtelny dreszczyk przerażenia i bawić się wydarzeniami zawartymi w książce.
Główna bohaterka jest jasnym punktem tej historii. Ruda czarownica wiedzie życie pełne niespodzianek. Na scenie Teatru snów odgrywa własną indywidualną rolę, bo sny jakie śni zaczynają mieszać jawę ze snem. Za sprawą pozytywnej, charakternej głównej bohaterki akcja nabiera barw, przeplatają się światy i miejsca, a Ruda podąża z dumnie uniesioną głową do góry wytyczonymi przez nieznane ścieżkami. Nie poddaje się i prowadzi czytelnika przez liczne wątki w których przyjaźń, miłość i wspomnienia z przeszłości zaczynają z czasem tworzyć kompletną całość.
Na pewno nie jest to książka łatwa. Należy wczytać się w treść, by z czasem dostrzec jej konkretne przesłanie. Tym samym nie jest to lektura dla każdego. Uważam jednak, że ci którzy zdecydują się zaryzykować nie będę żałować swojego wyboru. Iwona Anna Dylewicz z precyzją dojrzałego gracza rozdaje zaskakujące karty w książce, w której wszystko jest możliwe. Pomysłowa, przenikająca rzeczywistość z fikcją prowadzi przez warte poznania połączenie gatunkowe - fantastykę, smaczną komedię, powieść obyczajową i nutę grozy. Moim zdaniem - bardzo udany debiut.
fajnie czasami poczytać coś bardziej wnikliwie
OdpowiedzUsuńMyślę, że bym się nie zawiodła.
OdpowiedzUsuńChyba raczej nie dla mnie.:)
OdpowiedzUsuńJuż mi się podoba po Twojej recenzji:) Rozejrzę się za "Teatrem.."
OdpowiedzUsuńJuż sam fakt, że istnieje tu ruda czarownica, przekonał mnie do zabrania się za tę książkę XD. Jak widać - wiele mi nie trzeba. Ach, no i jeszczeto, że będzie to zaskakująca przygoda... na pewno się zabiorę!
OdpowiedzUsuń#SadisticWriter
Oj kusisz :)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie tą książką, chętnie przyjrzę się jej bliżej. ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem ciekawie :)
OdpowiedzUsuń