poniedziałek, 22 października 2018

"Omen" David Seltzer

"Omen" David Seltzer, Tyt. oryg. The Omen, Wyd. Vesper, Str. 248

"Wszystkiemu, co święte, odpowiada coś, co jest nieświęte. Taka jest natura kuszenia."

Nie ma na świecie fana horrorów, który nie słyszałby o historii w której demoniczne dziecko przyprawia o zawrót głowy najbliższą rodzinę. Niegdyś słynna ekranizacja dziś doczekała się wydania w formie książkowej, która buduje niezapomniane napięcie.

Nie jest łatwo wystarczyć się czytając książkę. Muszę przyznać, że wiele czytałam w swoim życiu horrorów i zaledwie na palcach jednej ręki jestem w stanie wymienić te, które w minimalnym stylu przyprawiły mnie o dreszcz przerażenia. Sam "Omen" również nie należy do powieści, które straszą przez każde przeczytane słowo. Ale bez wątpienia ujmuje klimatem i budzi lęk, którego nie możemy pominąć.

Wszystko rozpoczyna się bardzo niepozornie. Żona Jeremy'ego Thorn'a po latach bezowocnych starań w końcu sprowadza na świat ich malutkiego synka. Zamknięta w sobie,otulona depresją nie zdaje sobie sprawy, że i tym razem dziecko, które spowiła przestało oddychać. Nie wie o tym nikt, poza pielęgniarkami i samym Thornem, który decyduje się przyjąć jako swoje dziecko kobiety, która zmarła przy porodzie. Nie mówi tego nawet swojej żonie, która nieświadomie żyje z ukochanym synem w przekonaniu, że to krew z jej krwi. Nadaje chłopcu imię Damien i wychowuje w poczuciu miłości i czułości. Do czasu, gdy zdaje sobie sprawę, że w chłopcu drzemie niepokojąca siła.

Stopniowana akcja idealnie łączy się z napięciem, które pojawia się wraz z rozwojem fabuły. Początkowo czytelnik zderza się z prozą bardziej obyczajową, ładnie opisującą dramat rodziny, która zmaga się z brakiem potomstwa. Przykładnie obserwuje wszystkie negatywne emocje bijące od niespełnionych rodziców i przyjmuje na siebie ciężar ich niepowodzeń. Dlatego tak bardzo cieszy się z pojawienia na świecie małego chłopca. Przywiązujemy się do niego, życzymy wszystkiego dobrego, by następnie dostrzec pierwotne zło czające się w malutkim ciele. Autor fantastycznie przedstawił dynamiczny rozwój nie tylko tytułowego bohatera, ale i rodziców, którzy zmieniają się na oczach czytelnika zależnie od kolejnego kroku ich syna.

Równie dobrze Seltzer poradził sobie z samą fabułą. W detalach ujął istotne kwestie, pokazał wpływ wydarzeń na życie rodziny i drobiazgowo oddał wszystkie niewytłumaczalne zdarzenia. Znając ekranizację na pewno dostrzeżecie powiązania w akcji i wiele scen nie będzie Wam obcych, a mimo to miło czytało się przebieg fabuły i z rosnącym przerażeniem śledziło kolejne poczynania rosnącego w siłę Damiena. W psychodelicznym klimacie bliżej nieopisanej grozy rośnie przed czytelnikiem wielopokoleniowa klasyka gatunku, ko której wciąż jest głośno.

To bardzo dobrze napisana powieść, która czytana w odpowiednim nastroju (przygaszone światła, mrok za oknem) sprawia, że nie sposób nie oglądać się za siebie podczas czytania. Dopracowana w każdym szczególe, trzymająca w napięciu, przekonująca kreacją bohaterów. "Omen" to klasyka literatury grozy najwyższych lotów co bez wątpienia potwierdza bardzo dobra pisarska ręka Davida Seltzera. Dla czytelników o mocnych nerwach pozycja obowiązkowa!

5 komentarzy:

  1. Jestem bardzo ciekawa tej książki, gdyż film do dzisiaj robi na mnie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że będzie to idealna lektura na Halloween. ☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie, od dawna zerkam z utęsknieniem na ten tytuł. Na mnie większe wrażenie robi horror w postaci pisanej, za filmami nie przepadam, więc to może być strzał w dziesiatkę. Poza tym z tego co piszesz, jest tu świetny warsztat i klimat c:
    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka i ekranizacja z Gregorym Peckiem doskonałe.

    OdpowiedzUsuń
  5. Film jest moim zdaniem już dziś nie do oglądania, próbowałam i poległam w połowie. :D Ale książka zachowuje świeżość i świetnie się ją czyta. Może nie straszy jakoś szczególnie, ale swój klimacik ma. No i... mnie jakoś zawsze przeraża motyw demonicznego dziecka, czy w ogóle postaci dzieci w horrorach, bo z nimi jest zazwyczaj coś nie tak. :D

    OdpowiedzUsuń