"Posłaniec burzy" J.C Cervantes, Tyt. oryg. The Storm Runner, Wyd. Galeria Książki, Str. 480
Oparta na mitologii Majów, pełna przygód opowieść z serii "Rick Riordan Przedstawia"!
Dziecięca zabawa zmienia się w wielką przygodę, gdy tylko odważymy się poszerzyć granice wyobraźni. I wierzyć.
"Posłaniec burzy" to moje pierwsze spotkanie ze światem Rick Riordan Przedstawia. Wstyd przyznać, ale nigdy nie miałam także przyjemności sięgać po książki pióra samego Riordana. Doceniam jednak jego talent z daleka, dostrzegam jak grono jego fanów wciąż rośnie w siłę i jestem pod wrażeniem, że ustępuje miejsca innym autorom, by wraz z nimi tworzyć światy uniwersum dla swojej pierwszej serii. Powyższa książka jest bowiem historią J.C Cervantesa, który zna się na mitologii Majów i prowadzi nas przez ten wątek w pierwszym tomie serii.
Trzynastoletni Zane Obispo postawił sobie za punkt honoru przeprowadzenie badań nad wulkanem, który skrywa się za jego domem. To tam spędza większość swojego czasu uciekając od rówieśników, którzy nie rozumieją, że jest inny. Wystarczyły problemy z chodzeniem i laska na której wciąż musiał się podpierać, by dzieci okrutnie szydziły z jego problemów. Jednak to właśnie Zane okazał się wyjątkowy gdy Brooks, tajemnicza dziewczyna wyjawiła mu że jego los ściśle powiązany jest z wulkanem i bogiem śmierci Majów. I to właśnie chłopiec został wytypowany do wielkiej przygody, która właśnie się rozpoczęła.
Nie wiem jaki jest styl Riordana, poznałam jednak ten Cervantesa i przypadł mi do gustu. W bardzo przygodowym stylu, z domieszką fantastyki i subtelnym poczuciem humoru zabrał mnie w sam środek nastoletniej wyprawy, gdzie główny bohater już dawno nie należy do mojej kategorii wiekowej. A jednak zupełnie mi to nie przeszkadzało, bawiłam się dobrze, chętnie przyglądałam się poczynaniom młodych bohaterów i wraz z nim odkrywałam tajniki mitologii Majów na której przecież zbudowano całą fabułę. To ciekawy wstęp do serii, która na pewno rozwinie się w kolejnych tomach, ale już teraz widać w niej silny potencjał.
Płynna akcja co prawda potrzebuje chwili, by nabrać tempa, w pełni rozkręca się wraz z pierwszą wzmianką o bogu śmierci. Stworzony na wzór prawdziwego antybohatera ma budzić w czytelniku jedynie negatywne emocje. Jego postać to solidny fundament dla całej historii, jednak nie jest jedynym interesującym zjawiskiem, które fascynuje Zane'a. Demony, olbrzymi i mitologiczni bogowie to coś zupełnie nowego a jednak wydaje się, że chłopak szybko odnajduje się w nowej rzeczywistości prowadząc czytelnika ku nowym przygodom.
"Posłaniec burzy" to sympatyczna lektura fantasy, która znajdzie swoje poparcie nie tylko wśród fanów Riordana. Osobiście przeskoczyłam wiele etapów i wydaje się, że zaczęłam czytać od końca a jednak odnalazłam się w historii i cieszę się, że dałam jej szansę. Wielka przygoda, sympatyczni bohaterowie, nuta humoru i spora dawka mitologii to w tym przypadku przepis na młodzieżowy sukces, który mnie osobiście skłonił do oczekiwania na drugi tom perypetii młodego Zane'a.
Będę czytać i postaram się jeszcze w tym roku. Po ciężkim, horrorow-thrillerowym październiku przyda mi się taka odskocznia. A poza tym uwielbiam tego typu powieści :)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu czytam fantasy, więc nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kiedy sama po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Mam tyle innych książek do przeczytania, że na tę chyba juz nie znajdę czasu. [Kreatywna-alternatywa]
OdpowiedzUsuńOstatnio mnie nie ciągnie do SF ale może kiedyś do tej książki wrócę.
OdpowiedzUsuńDałabym szansę tej książce, coś mnie w niej intryguje. Zapisałam tytuł. :)
OdpowiedzUsuń