Kto będzie następną ofiarą? Kto zabija i dlaczego? Rozpoczyna się wyścig z czasem...
Katrine Engberg mile zaskoczyła mnie przy lekturze swojej pierwszej książki, czyli "Stróż krokodyla". To był lekki acz wciągający kryminał przy którym - pamiętam do dziś - spędziłam miłe popołudnie. Dlatego z ogromną przyjemnością sięgnęłam po kolejną jej propozycję, mam wrażenie, że jeszcze lepszą od poprzedniczki.
To typowy kryminał rozgrywany w dość kameralnym gronie. Mamy niewielką ilość bohaterów, ale śmiało możemy podejrzewać każdego z nich, ponieważ autorka umiejętnie nakreśliła ich portrety, pozwoliła nam najpierw ich polubić a następnie przy każdym zasiała ziarno niepewności, więc nie tylko poznałam wybrane postacie od podszewki, ale i na podstawie tego co już o nich wiedziałam snułam domysły kto w tym wszystkim zawinił.
A było w czym, ponieważ akcja wciąga od pierwszych stron. Ktoś porzuca ciało nagiej kobiety w fontannie odwiedzanej przez tłumy, ale pech chce, że odkrywa ją listonosz. Jednak makabryczne znalezisko jest tym dziwniejsze, że choć na ciele kobiety policja odkrywa liczne nacięcia - nigdzie nie ma krwi. Z każdym kolejnym dniem pojawiają się nowe ofiary a każda z nich ma ten sam znak rozpoznawczy. Dlaczego morderca wybrał właśnie taki sposób? I skąd to powiązanie pomiędzy ofiarami?
Bardzo przyjemnie czytało mi się tą powieść i przyznam, że nawet specjalnie nie spieszyłam się ze śledzeniem tekstu, bo z deszczem za oknem i kubkiem gorącej herbaty pod ręką miałam idealny klimat właśnie dla tego typu fabuły. Morderca był nieznany do samego końca a ja skupiłam się przede wszystkim na powiązaniu ofiar, ponieważ wszystkie pracowały ośrodku terapeutycznym Dom Motyl dla młodzieży z problemami psychicznymi. Uwielbiam takie motywy, więc tym chętniej weszłam do ośrodka, by poznać jak najwięcej szczegółów a sama autorka nie szczędziła mi przy tym detali. Do tego mroczny, ciężki klimat niebezpieczeństwa unoszącego się w tle i mamy powieść dla każdego fana gatunku.
"Szklane skrzydła motyla" widocznie podnoszą poziom stylu autorki, jej dopracowania bohaterów czy ogólnego zamysłu na fabułę. Już wcześniejsza książka Katrine Engberg była dobra, więc o tej mogę napisać jedynie - rewelacyjna! Nie oczekujcie po niej jakiś wielkich zaskoczeń czy wybuchów, bo to nie ten kierunek, ale ogólnie jeśli szukacie spokojnego aczkolwiek bardzo wciągającego kryminału to obok tej pozycji nie możecie przejść obojętnie.
Będę polowała na tę książkę, bo naprawdę mnie ciekawi. ��
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o nim, ale z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńDopracowani bohaterowie to coś, co uwielbiam w tego typu książkach.
OdpowiedzUsuńCzyli są postępy. To dobrze. Nie miałam książki w planach, teraz musze nieco ograniczyć czytanie, kiedy na świecie już drugi maluszek, ale może kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze styczności z twórczością autorki. Fajnie, że widzisz w jej warsztacie postęp.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk