Jak myśleć o przyszłości, gdy przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć?
Tak, jak lubię sięgać po powieści ulubionych autorów, tak bardzo lubię odkrywać nowe style i historie. Dlatego właśnie "Hannah" trafiła w moje ręce, jako książka autorki, której do tej pory nie poznałam oraz jako bardzo dobrze zapowiadająca się historia. Czy zatem spełniła moje oczekiwania?
Tytułowa bohaterka ma zaledwie dwadzieścia lat i liczne koszmary na swoim koncie. Rok temu wydarzyło się coś co silnie wpłynęło ja jej teraźniejszość oraz potencjalną przyszłość. Postanowiła więc przenieść się do Nowego Jorku i tam zacząć od nowa. To okazało się strzałem w dziesiątkę, ponieważ nowe otoczenie okazało się lekiem na jej niezagojone rany a nowo poznani przyjaciele przynieśli ze sobą całą masę pozytywnej energii i szczerego wsparcia.
Liczyłam na ciekawą lekturę i otrzymałam dokładnie to co sobie wcześniej założyłam. Sama fabuła może nie porwała mnie od pierwszej strony, nie trzymała w napięciu czy nie zaskakiwała na każdym kroku, ale okazała się przyjemnym czasoumilaczem. Wybrałam ją jako lekturę do poduszki, do poczytania przed snem, żeby zrelaksować się po ciężkim dniu i w tej roli sprawdziła się idealnie, ponieważ akcja jest dynamiczna, nie ma przestojów a styl autorki jest lekki i przyjemny przez co całość czyta się bardzo szybko.
Lucy Wild sięga po znane nam motywy w codziennej odsłonie. Otrzymujemy więc zagubioną bohaterkę z bagażem traumatycznych doświadczeń na koncie, przyjaciół, którzy służą pomocną dłonią o każdej porze dnia i nocy a następnie romans, który zmienia się na oczach czytelnika ze zwykłej przyjaźni w coś znacznie głębszego. Mam jednak wrażenie, że relacja pomiędzy Hannah a Willem była zbyt mało plastyczna, trochę niedopracowana, wszystko działo się za szybko a zabrakło głębszych emocji. Podobnie jest z całą fabułą, która chociaż lekka i przyjemna, wydaje się kluczyć pomiędzy licznymi tematami, ale nie przystaje, nie pokazuje nam tego jednego, konkretnego motywu i nie skupia się na nim. Wszystko jest jakby skrócone, coś zaczęte, coś niedokończone, chciałoby się więc powiedzieć, że to książka z potencjałem, choć nie wykorzystanym do końca.
"Hannah" na pewno umili popołudnie i jako przerywnik w czytaniu innych, poważniejszych lektur, sprawdzi się w sam raz. Ma plusy, ma też sporo minusów, ale nie jest lekturą złą i mnie osobiście nie zawiodła. Lekka, przyjemna, prosta w przekazie na pewno zyskuje w oczach czytelnika przy końcowych rozdziałach, które wydają się najbardziej dopieszczone i niosące ze sobą coś konkretnego. Liczę więc, że swoją debiutancką powieścią autorka toruje sobie drogę do lepszego stylu i wypracowanego warsztatu, by w kolejnych książkach niejednokrotnie nas zaskoczyć.
Myślę, że jeśli nadarzy się okazja przeczytania tej książki, to z niej skorzystam. 😊
OdpowiedzUsuńNie do końca jestem przekonana do tej powieści, zatem jak na razie nie mam jej w planach.
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygująco. W wolnym czasie na pewno będę miała na uwadze tę książkę.
OdpowiedzUsuńZ chęcią umiliłabym sobie popołudnie tą książką;)
OdpowiedzUsuńMam w najbliższych planach tę książkę :)
OdpowiedzUsuńTakie przerywniki są czasami dobre. Jeszcze nie czytałam tej książki.
OdpowiedzUsuńZapowiada się nieźle :)
OdpowiedzUsuń