"Ponieważ w przeciwieństwie do granicy między dwoma państwami, granicy między dobrem a złem nie da się dostrzec samym spojrzeniem."
Bardzo długo czekałam na premierę tej powieści, ponieważ część pierwsza mnie oczarowała. To drugi tom serii od Matteo Righetto, niezwykle klimatycznej historii rozgrywającej się w roku 1898. Autor ponownie zabiera nas do Nevady otoczonej wspaniałymi widokami a także w sam środek historii pełnej emocji.
To krótka książka, którą przeczytacie w jeden wieczór. Lektura o ludziach, ich wyborach, decyzjach a także o rodzinie, która żyła w trudnych czasach. Nie jest to lektura dla każdego, ponieważ trzeba lubić takie klimaty, konkurowanie działań bohaterów z otaczającymi ich opisami wspaniałej przygody, niespieszną akcję a także brak kluczowych wydarzeń, ale jeśli podobna proza nie jest Wam obca - osobiście oba tomy bardzo polecam.
Matteo Righetto pisze bardzo obrazowo, jego książki są klimatyczne i to na tej wspaniałej atmosferze opiera się cała historia. Śledzimy losy trójki rodzeństwa, których losy potoczyły się w różnych kierunkach. Walcząc z ubóstwem przenieśli się do Ameryki, ale ona nie przywitała ich przychylnie. Dwójka bandytów okrada De Boerów a Jole, najstarsza z rodzeństwa podąża ich tropem, by odebrać ich cenne skarby. Na grzbiecie swojego wiernego konia przemierzać będzie niezwykłe krajobrazy a jej opowieść będzie rozgrywać się w głowie czytelnika niczym najlepszy film.
Jeśli miałabym zaklasyfikować tą serię do konkretnego gatunku, napisałabym, że jest to saga rodzinna osadzona w westernowym klimacie. Małe ranczo, kochająca się rodzina, trudności dorastania, walka o swoje miejsce, zło kontra dobro oraz wielka siła natury to podstawowe elementy na które składa się ta opowieść. Jedyną jej wadą według mnie jest zbyt mała liczba stron, ponieważ autor nie do końca rozwinął skrzydła i całość na pewno prezentowałaby się lepiej, gdyby dano jej szansę na rozbudowę. Nie mogę jednak narzekać, ponieważ i ta krótka forma przypadła mi do gustu, więc pozostaje mi jedynie czekać na zakończenie trylogii.
Jeśli jakiś autor z takim oddaniem pisze o otaczającej bohaterów przyrodzie a także oddaje hołd nie tylko ludziom, ale i zwierzętom - już mnie ma. "Ostatnia ojczyzna" to głęboki obraz rodziny wystawionej na wiele prób, która jednak wciąż trzyma się razem. Uwielbiam piór Matteo Righetto i mam nadzieję, że i Wy się do niego przekonacie.
Pierwszy raz czytam o tej książce, ale bardzo mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńWow ciekawa propozycja. Zaciekawiłaś mnie mocno, swoją recenzją. Skoro piszesz, że tak oddanie autor opisuje rzeczywistość wykreowaną przez samego siebie, to może i się skuszę.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię westernowe klimaty. Z przyjemnością sięgnę po tą książkę, bo już dawno nie miałam czytelniczej styczności z Dzikim Zachodem :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że to nie jest seria dla mnie.
OdpowiedzUsuńAleż zachęcająca recenzja. Zapisuję sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce - muszę się za nią rozejrzeć
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że ta książka jest kontynuacją. W takim razie muszę nadrobić pierwszą część.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk