Jak przetrwać, gdy nikomu nie można ufać, a każda noc może być ostatnia?
Lektury spod znaku thrillera zawsze były i będą mi bliskie. Uwielbiam te nieoczywiste zwroty akcji, to nieustanne napięcie oraz finały, których nikt nie jest w stanie przewidzieć. Dlatego z ogromną chęcią sięgam po nowe tytuły oraz poznaje nowych autorów czego najlepszym przykładem jest Arno Strobel, moje najnowsze, bardzo udane odkrycie.
Zapowiadało się imponująco. Odcięty od cywilizacji hotel położony na wysokości 2000 metrów, cyfrowy detoks oraz grupa przypadkowych osób pozbawiona kontaktu ze światem. Klimat można poczuć już od pierwszej strony a z każą kolejno przerzuconą stroną gęstnieje atmosfera. Czuć w powietrzu zbliżające się niebezpieczeństwo a klimatyczny stary hotel staje się idealnym miejscem do rozpoczętego polowania. Autor porusza również aktualny temat uzależnienia od telefonów z którym zmagają się bohaterowie a ich lęk separacyjny ujawnia się z każdą kolejną minutą w zamknięciu.
Nie trzeba było długo czekać na zagęszczenie się fabuły. Już drugiego dnia pobytu zniknął jeden z uczestników wyprawy. Wszechobecny śnieg oraz mróz nie sprzyjał poszukiwaniom a pozostali członkowie ekipy czują na karku powiew czystego lęku. W mrokach korytarzy podupadającego hotelu rozegra się walka z zagrożeniem oraz prawdziwą ludzką naturą, która ujawni się w najmniej oczekiwanym momencie. Każdy wie, że pomoc nie nadejdzie, więc pytanie czy ktokolwiek wyjdzie z tej sytuacji cało?
Klimat - petarda. Choćby dla samej mrocznej, dusznej, nieprzewidywalnej atmosfery można zdecydować się na lekturę, ale jest to jedynie wierzchołek przyjemności jakie czekają na nas podczas czytania. Każdy fan thrillerów doceni kameralne grono bohaterów, czającą się dookoła niepewność, wiszących w powietrzu lęk a także sam niesłychanie dobrze przedstawiony hotel, który odegra w tym wszystkim kluczową rolę. Kto zdecydował się zapolować na członków grupy i dlaczego podjął taką decyzję? Kto będzie jego ostatnią ofiarą? I jak zareagują ludzie na detoksie, uzależnieni od technologii, odcięci od zasięgu i elektroniki?
Arno Strobel wie jak pisać, by wzbudzić w czytelniku ciekawość. Potrafi zręcznie manewrować między faktami, skutecznie stopniować napięcie oraz kreować bohaterów, których wydaje się, że znamy od samego początku a jednak ich nieprzewidywalne zachowania wraz z rozwojem sytuacji są najlepsze w całej tej historii. "Offline" to lektura, która wzbudziła we mnie wiele skrajnych emocji, pozytywnie mnie zaskoczyła i mocno wdarła się do mojej wyobraźni, ponieważ liczne sceny zamknięte w mrocznym hotelu odgrywały się także w moich sennych koszmarach. I takie książki ogromnie cenię, takie które wpływają na czytelnika indywidualnie!
Skutecznie stopniowane napięcie bardzo mocno zachęca mnie do lektury.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce 😉
OdpowiedzUsuńRzeczywiście warto sobie przeczytać. Przynajmniej recenzja mi tak mówi. :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że feeria jeszcze wydaje takie książki. Super, lubiłam ich thrillery, zawsze były świetnymi strzałami. Z chęcią przeczytam;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie chcę poznać tę historię.
OdpowiedzUsuńJestem ogromnie zainteresowana!
OdpowiedzUsuńMam w planach przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie klimaty:) Na pewno się skuszę.
OdpowiedzUsuńLata temu czytałam "Schemat" tego autora i z tego co pamiętam tak średnio mi się podobała, więc nie wiem czy sięgnę po inne książki tego autora.
OdpowiedzUsuńIntrygująca lektura :)
OdpowiedzUsuń