Troje przyjaciół wraca do targanej wojną Europy.
Wiele dobrego słyszałam o twórczości Julia Navarro, ale do tej pory nie miałam okazji poznać bliżej jej książek. Idąc więc za ciosem zdecydowałam się na "Moje miejsce na ziemi", czyli jej najnowsze dzieło i przyznaję, że teraz już wiem skąd te liczne słowa uznania.
Książka liczy sobie sporą liczbę stron, ale to przekłada się na dopracowaną i odpowiednio rozbudowaną fabułę. Jeśli tak jak ja lubicie grube powieści na leniwe popołudnia to będziecie zachwyceni wyborem, ponieważ wewnątrz czekają na nas ciekawa historia, dobrze wykreowani bohaterowie, mnóstwo przeróżnych emocji a także wiele wątków składających się na bogatą w wartości, spójną całość.
Historia wydaje się przejmująca, ponieważ nie podejrzewam, że autorka pisała ją ze świadomością nadchodzących wydarzeń. Wędrując bowiem uliczkami Madrytu poznajemy trójkę bohaterów, którzy wchodzą w dorosłość tuż po zakończeniu wojny domowej. Trudy życia przeplatają się z bolesnym sukcesem, licznymi stratami oraz marzeniami hamowanymi przez ponurą codzienność, jednak Fernando, Catalina i Eulogio nie tracą hartu ducha. Walczą o lepsze jutro, bo tylko to im zostaje i chociaż targana wojną Europa nie jest dla nich przychylna to podejmują ryzyko podróży, by w końcu znaleźć swoje miejsce na ziemi.
Utożsamiamy się z bohaterami, ponieważ czujemy ich ból. Rozumiemy podejmowane przez nich decyzje nawet jeśli są błędne. Kibicujemy ich w drodze ku subtelnych romansów, namiętności czy cierpimy razem z nimi przez złamane serce. Autorka przedstawiła Fernando, Cataline i Eulogio w bardzo realistyczny, dojrzały sposób pozwalających ich opowieść przełożyć na realne życie a towarzyszące im emocje podbija aktualna sytuacja na świecie, ponieważ czytelnik doskonale rozumie jak to jest żyć w obliczu wojny, której nigdy by się nie spodziewał. Wiele wzruszeń towarzyszyło mi podczas czytania, pojawił się też szczery uśmiech towarzyszący przygodom bohaterów a także nieustanna ciekawość wobec ich kolejnych, często zaskakujących kroków.
Chociaż powieść jest potężna i liczy sobie dobrze ponad siedemset stron to wcale się tego nie czuje czytając. Strony przerzucają się same, mamy poczucie, że jak najszybciej musimy poznać kolejne wydarzenia a przez całość prowadzi nas wyjątkowo obrazowy i plastyczny styl autorki. W "Moje miejsce na ziemi" przepadłam jak kamień w wodę, zatopiłam się w tej cudownej opowieści i nie mogłam przestać rozmyślać o poznanych bohaterach, bo czułam się ich wierną towarzyszką w podjętej przez nich drodze. Wyjątkowa, ponadczasowa, boleśnie aktualna.
Nie słyszałam wcześniej o tej książce 😉
OdpowiedzUsuńSiedemset stron to niezły grubasek, ale książka mnie bardzo zaciekawiła i chętnie ją przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTakie utożsamienie się z bohaterami to dla mnie bardzo istotna cecha dobrej książki.
OdpowiedzUsuńPonad siedemset stron? No to całkiem niezła cegiełka :)
OdpowiedzUsuńJestem zafascynowana opisem książki, uwielbiam jak coś ma wieeeele stron!
OdpowiedzUsuń