"Anne z Avonlea" Lucy Maud Montgomery, Tyt. oryg. Anne of Avonlea, Wyd. Marginesy, Str. 320
"Jutro jest zawsze czyste, nieskalane żadnym błędem."
Klasyka literatury w najwyższym wydaniu, ponieważ dedykowana czytelnikom bez względu na wiek czy literackie upodobania. Lucy Maud Montgomery od wielu lat gości w naszych domach jako autorka wielopokoleniowa, przywołująca sentymentalną opowieść a młodzież ucząca życia wychodzącego poza współczesne technologie.
Uwielbiam twórczość tej autorki a seria Ania z Zielonego Wzgórza jest mi ogromnie bliska. To historia na której dorastałam, która w pewien sposób kształtowała mój charakter, więc z ogromną przyjemnością wracam do niej częściej niż do innych ulubionych serii. Montgomery zatrzymuje czas, porusza naszą wyobraźnię i pozwala wierzyć, że wszystko jest możliwe, gdy tylko weźmiemy sobie za wzór do naśladowania najcudowniejszą główną bohaterkę jaką przyjdzie nam poznać.
Anne to dziewczynka obdarzona niebywałą charyzmą. W drugim tomie zmienia się jej nastawienie, ale wciąż można wyczuć tą początkową niepewność, nieśmiałość czy upór walki o własne miejsce w świecie. Trafiła do domu Marilli przez zupełny przypadek, ale nic dziwnego, że zagościła tam na stałe. Dziś czuje się tam już jak u siebie i zostaje na dłużej, by pomóc ukochanej Marilli w domu. Dostaje posadę w szkole, opiekuje się parą niesfornych bliźniąt i udowadnia, że człowieka określa a także ogranicza siła jego wyobraźni.
Lucy Maud Montgomery posługuje się pięknym stylem. Jej książka porywa w swoje objęcia, ponieważ jest bogata w szczegóły i przeróżne emocje. Autorka manewruje między przygodami bohaterów a ich codziennym życiem, pozwala nam poprzyglądać się bajecznym widokom na Wyspie Księcia Edwarda w Kanadzie a najnowsze wydanie charakteryzuje się nowym, bardziej współczesnym tłumaczeniem. Zmieniają się więc nam subtelnie imiona czy nazwy miejscowości a historia wydaje się bardziej trafiać do odbiorcy, ale prawda jest taka, że nie ma znaczenie czy jest to Anne czy Ania - ważne, że jej opowieść jest wciąż żywa, kontynuowana i przypominana nowym pokoleniom.
"Anne z Avonlea" to książka idealna na prezent dla bliskiej osoby lub samego siebie. To historia ponadczasowa, zjednująca pokolenia, pozwalająca zaangażować się w fabułę oraz puścić wodzę wyobraźni. Dorastałam na przygodach Ani i mam wobec niej równie duży sentyment co szacunek dlatego cieszę się ogromnie, że współcześnie nikt nie zapomina o tej dziewczynce a wciąż powstają wznowienia (tak piękne jak to), które udowadniają, że proza Lucy Maud Montgomery jest najlepsza z najlepszych. Pod okiem Wydawnictwa Marginesy pojawiło się wznowienie w tłumaczeniu Anny Bańkowskiej i chociaż inne jest od tego, które znałam w dzieciństwie to muszę przyznać, że i taką formę akceptuję a nawet niektóre opisy nawet mocniej do mnie trafiły.
Zaciekawiłam się. Z chęcią bym poczytała
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tego nowego przekładu, ale musiałabym wrócić do tej książki po wielu, wielu latach.
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie poznać losy Anne. :)
OdpowiedzUsuńNowego przekładu jeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuń