Teraz dzieli się historiami odważnych osób, które doświadczyły horroru i uwierzyły mu, że dzięki publikacji, prawda ujrzy światło dzienne.
Bardzo rzadko sięgam po reportaże, jednak czasami wyjątki uświadamiają mi jak dobry jest to gatunek literacki, jak ważny oraz potrzebny. W morzu przeróżnych beletrystycznych lektur brakuje mi czasu na aktualne tematy, ale raz na jakiś czas pojawi się lektura, która bardzo mnie zaintryguje. Tak było w przypadku "Grzechów szejka" po które wiedziałam, że sięgnę już od dnia pierwszej zapowiedzi.
Tytułowe grzechy szejków to temat rzeka. Mówiło się o tym wiele razy a wciąż wychodzą na jaw nowe fakty. Wydaje się, że to czego nie widzimy na co dzień jest nam dalekie i obce, ale właśnie takie reportaże potrzebne są, by uświadamiać czytelnika, że wszyscy żyjemy w tym samym świecie a równouprawnienie, poczucie bezpieczeństwa i świadomość wyborów wciąż są podważanymi tematami.
Marzę o wyprawie do Dubaju, ale im więcej faktów o nim poznaję, tym mocniej zastanawiam się czy to na pewno dobry wybór. Pod względem nowoczesności, technologii i architektury na pewno stanowi czołowe miejsce, ale co z traktowaniem ludzi? Co z podejściem do pojedynczej jednostki? Jest w tym miejscu jeden bardzo wpływowy szejk, władca Dubaju, przedstawiciel elity - Muhammad ibn Raszid Al Maktum, multimiliarder, który nie boi się rządzić twardą ręką, bo wie, że nikt nie zechce mu się sprzeciwić.
Autor, Tom Steinfort, napisał reportaż oparty na życiu szejka poparty latami obserwacji. Jego książka nie jest zbiorem domysłów czy pogłosek, ponieważ stanowi rzetelny zbiór wywiadów z ludźmi, którzy na co dzień żyli u boku multimiliardera. To co doświadczyli, to co widzieli w jego pałacu, budzi nie tylko kontrowersje, ale i szczere przerażenie. Czy człowiek otoczony pieniędzmi i władzą pozbawiony jest granic oraz zasad moralnych? Steinfort pisze o dramatach, przeżytych horrorach, o ludzkim okrucieństwie oraz odwadze tych, którzy zdecydowali się mówić. Przyznaję, że sięgając po reportaż liczyłam na mocną historię, ale nie spodziewałam się, że będzie ona aż tak intensywna, nacechowana emocjami i aż tak dobra. A dobra była i to bardzo, za sprawą nie tylko samego tematu, ale i talencie autora do łączenia faktów i przekładania ich na świadomy reportaż.
To lektura dla każdego kto nie boi się sięgać po kontrowersyjne tematy. Reportaż wciągający równie mocno co powieść fabularna, ponieważ pisany z sercem i zaangażowaniem. "Grzechy szejka" budzi przeróżne emocje, często te negatywne, które prowadzą do szoku i zaskoczenia. A jednak uważam, że Tom Steinfort spisał się na medal pozwalając, by wszelkie fakty na temat życia Muhammada ibn Raszid Al Maktuma nareszcie ujrzały światło dnia. Książkę polecam każdemu, bez względu na literackie upodobania, bo trzyma w napięciu niczym dobry thriller, szokuje jak horror i budzi wiele pytań niczym ważna powieść społeczna.
Czuję się zachęcona do lektury tego tytułu.
OdpowiedzUsuńJa aż boję się pomyśleć, co taki człowiek może wyprawiać. To jest przerażające.
OdpowiedzUsuńCiekawa tematyka. Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie moja tematyka.
OdpowiedzUsuńJa też rzadko sięgam po reportaże. Tematyka musi mnie mocno zaintrygować, bym się przełamała. :)
OdpowiedzUsuńBędę o tym tytule pamiętała.
OdpowiedzUsuńTo raczej nie jest książka dla mnie. :)
OdpowiedzUsuń