Zagadkowe zniknięcie Toma. Zagadkowo pokrętne wyjaśnienia żony i siostry.
Uwielbiam powieści, które mocno mieszają mi w głowie. Mam słabość do rodzinnych dramatów, skrywanych sekretów oraz niedomówień, które zawsze zmieniają przebieg wydarzeń. Wrzucenie tych motywów do jednego worka z thrillerem psychologicznym zawsze owocuje masą nieprzewidywalnych atrakcji czego dowodem jest powieść Jane Heafield.
Od pierwszych stron otula nas gęsta atmosfera niepewności. Czytelnik ma poczucie, że zaraz coś niedobrego wyjdzie na jaw, ale wciąż czekamy w napięciu, bo demony przeszłości dopiero nabierają rozpędu. Autorka dbała o to, by wszystko było na swoim miejscu, żeby zbyt szybko nie ujawnić wszystkich faktów i pozwoliła nam podążać po nitce do kłębka a droga ta okazała się bardzo zawiła, zaskakująca i pełna intryg.
Autorka ma rewelacyjne pióro. Jej słowa są mocne i niepodważalne a tym samym cała historia zyskuje na wiarygodności. Szczegółowe przedstawienie sylwetek bohaterów oraz odpowiednie ubranie ich w tajemnice napędzało akcję, która wciąż wodziła mnie za nos a rozwiązanie zagadki będące przecież głównym motywem powieści wciąż wymykało mi się z rąk prowadząc do wybuchowego, ekscytującego finału. Czytamy o kłamstwach, które otaczają żonę i siostrę zaginionego Toma. Nikt nie wie co się z nim stało a śledztwo stoi w martwym punkcie, ponieważ Lucy oraz Mary krążą wokół tematu i wzajemnie się oskarżają. Czy to możliwe, że żona dopuściła się morderstwa? A może siostra ma więcej do powiedzenia niż się wydaje?
Manipulacja sięga gwiazd. Utrzymana na najwyższym poziomie intryga skutecznie miesza w głowie czytelnika, sprawia, że trudno odróżnić prawdę od zakłamania, ale tym większa jest przyjemność kontynuowania lektury, gdy to wszystko się zazębia i wywiera na czytającym odpowiednią presję. Dawno nie czytałam tak misternie skonstruowanego thrillera, który angażuje myśli, przyspiesza tętno i do samego końca nie pozwala zaufać żadnego bohaterowi, bo ma się poczucie, że sieć kłamstw sięga dalej niż samo rozwiązanie zaginięcia Toma. Autorka oparła przebieg fabuły na ciągu przyczynowo-skutkowym, ale to wystarczyło, by dynamizm został utrzymany na najwyższym poziomie.
Wszystko w tej opowieści miało swoje miejsce. Wszystko miało swoje konkretne uzasadnienie. "Nie wierzcie jej" rozpoczęła się z przytupem a zakończyła wciskając mnie w fotel. Jane Heafield trafia na listę moich ulubionych autorów, ponieważ zachwyciła mnie pomysłem oraz wykorzystanym potencjałem, wciągnęła mnie w niecodzienną intrygę a także przedstawiła tak niesłychany portret psychologiczny postaci, że wielką przyjemnością było dla mnie rozkładanie wszystkiego na czynniki pierwsze. Mnóstwo dobrej zabawy, mocny klimat i wykonanie zasługują na wielkie słowa uznania.
Skoro zakończenie wciska w fotel to chętnie poznam tę książkę.
OdpowiedzUsuńDoskonała lektura :)
OdpowiedzUsuńTo musi być świetna książka. Będę mieć ją na uwadze, gdybym potrzebowała czegoś w tym gatunku 😃
OdpowiedzUsuńTo raczej nie jest książka dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńMnie również powieść bardzo przypadła do gustu :)
OdpowiedzUsuń