środa, 13 lipca 2022

"Nieznajomy na tratwie" Mitch Albom

"Nieznajomy na tratwie" Mitch Albom, Tyt. oryg. The Stranger in the Lifeboat, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 280


Co by się stało, gdybyśmy poprosili Boga o pomoc, a Bóg rzeczywiście by się pojawił?


Mitch Albom pisze powieści bardzo refleksyjne, zmuszające do intensywnego myślenia. Nie zawsze zgadzam się z jego spojrzeniem na świat, ale przyznaję, że przez to czytałam wszystkie jego książki, bo uwielbiam tą naszą cichą konfrontację i ocenę poglądów. Byłam ogromnie ciekawa jak autor ugryzie temat podjęty w swojej najnowszej powieści i przyznaję, że "Nieznajomy na tratwie" to dość oryginalna historia, ale jednocześnie bardzo intrygująca.

Niespieszny styl przekłada się na fabułę, która czasami wręcz stoi w miejscu. Wyjątkowo nie jest to jednak wada historii, ponieważ skupiamy się na przeżyciach bohaterów, na ich myślach, na próbie zrozumienia tego co dzieje się dookoła nich. Czytelnik analizując ich sylwetki psychologiczne sam zastanawia się jak zachowałby się w podobnej sytuacji. Akcja więc nie może być intensywna, bo przegapilibyśmy sedno problemu, które rozkłada się na niespełna trzystu stronach i zmusza nas do nagięcia swoich prywatnych zasad. 

Jak zachować się w towarzystwie nieznajomego, który uparcie twierdzi, że jest Bogiem? Po katastrofie jachtu dziesięć ocalałych osób walczy o życie na prowizorycznej tratwie. Nikt nie spodziewa się, że wyciągnięty z morza mężczyzna zmusi ich do całkowitego przewartościowania swojego życia. Oni mówią, ze miał szczęście, on twierdzi, że przecież jest Bogiem. A uratuje ich tylko wtedy, gdy wszyscy w niego uwierzą. Ich losy poznajemy na podstawie zapisków znalezionych rok po rozgrywanych wydarzeniach, gdy inspektor Jarty LeFleur próbuje znaleźć rozwiązanie tej zaskakującej tragedii.

Autor stawia nas przed ogromnym wyzwaniem. Nic nie sugeruje, nie podsuwa żadnych odpowiedzi, pozwala bowiem, by czytelnik zajrzał w głąb siebie i sam spróbował rozgryźć sytuację. Nie będzie to łatwe, bo na kilka dni po zamknięciu ostatniej strony wciąż mam w głowie totalny chaos, ale przyznaję, że fabuła mną wstrząsnęła i sprawiła, że zupełnie inaczej spojrzałam na życie. Nie chodzi tutaj o kwestie religijne, bo to temat sporny i bardzo indywidualny, ale o samą głębię przekazu, którą autor przedstawił w oszczędnych środkach, sięgając po zaskakująco małą ilość emocji, ale jednocześnie to wszystko pozwoliło tym mocniej zaangażować się w wydarzenia.

"Nieznajomy na tratwie" nie jest powieścią, która przypadnie do gustu każdemu czytelnikowi, ale jednocześnie uważam, że zdecydowanie warto dać jej szansę. To książka inna niż wszystkie, wyjątkowa w przekazie, zmuszająca do myślenia, budząca kontrolowany chaos. Piękna w swojej prostocie, niezależna w formie, bijąca na głowę powieści pisane na ilość, nie jakość. Mitch Albom nie od dziś zaskakuje swoich czytelników, więc każdy powinien choć raz zmierzyć się z jego twórczością.

3 komentarze:

  1. Skutecznie kusisz kochana. Poszukam tej książki dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dawno nie czytałam nic autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie literackie wyzwania, więc zapisuję sobie ten tytuł na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń