Długo wyczekiwana kontynuacja „Szkarłatnej Wdowy“ nareszcie w Polsce!
Graham Masterton w swoim nowym cyklu zaskoczył czytelników nowym podejściem do tematu. Znany z klasycznych horrorów i twórczości mocno angażującej zmysły dziś zaproponował nam kostiumowy motyw thrillera w połączeniu z subtelną grozą. Na początku dość sceptycznie podeszłam więc do pierwszego tomu serii niepewna czy taka odsłona gatunku przypadnie mi do gustu, ale muszę przyznać, że dałam się porwać wydarzeniom i z przyjemnością sięgnęłam po kontynuację losów głównej bohaterki.
Powieść łączy w sobie kilka gatunków dlatego wydaje się taka ekscytująca. Masterton przekracza granicę horroru, thrillera, kryminału a nawet powieści historycznej tworząc z tego niezły misz-masz w bardzo smacznej odsłonie. Plastycznym stylem nastawionym na mocno emocjonalny wydźwięk wpływa na wyobraźnię czytelnika, która podczas czytania pracuje na najwyższych obrotach a kreacja bohaterów pozwala rozłożyć ich wybory oraz nadziałania na czynniki pierwsze za sprawą ciekawie przedstawionych, szczegółowych portretów psychologicznych.
Przenosimy się do osiemnastowiecznej Anglii, która rządzi się konkretnymi zasadami a wartości społeczne i moralne często wydają się barierą nie do pokonania. Beatrice Scarlet, bohaterka łącząca tomy serii, pokonuje niepisane granice i stara się udowodnić, że kobiety nazywane wiedźmami były tylko ofiarami ograniczonych ludzi. Inteligenta i pewna siebie ponownie zostaje wystawiona na próbę, ponieważ nie łatwo jest żyć kobiecie w tamtych czasach, szczególnie takiej, która potrafi przeciwstawić się innym. Beatrice pracuje w przytułku dla kobiet i nawiązuje ze swoimi podopiecznymi silną więź, więc gdy pewnego dnia znika siedem z nich kobieta wie, że dzieje się coś niedobrego. Postanawia wyjaśnić sprawę na własną rękę udowadniając, że za nietypową sytuacją może stać pewien handlarz tytoniem.
Trudno nazwać tą powieść straszną, ale na pewno klimatyczną, mroczną i czasami wręcz zmysłową. Udowadnia siłę kobiet w niełatwych dla nich czasach i jednocześnie zabiera nas w ekscytującą podróż ku odkryciu prawdy. Bohaterki, które zniknęły, okrzyknięte zostały wiedźmami igrającymi sobie z czarną magią a zarówno Beatrice jak i my, czytelnicy, wiemy że kryje się za tym coś znacznie głębszego. Podążamy więc wyznaczonymi tropami, unikamy ślepych zaułków i w klimatycznym, nastrojowym poczuciu lęku próbujemy rozwiązać zagadkę, ignorując krótkowzroczność mężczyzn.
"Sabat czarownic" wypada znacznie lepiej niż pierwszy tom serii. Autor widocznie się rozkręca, zaczyna się dobrze czuć w nowy otoczeniu. Kameralna, klimatyczna, kostiumowa odsłona thrillera w połączeniu z powieścią detektywistyczną prowadzą czytelnika w stronę licznych zagadek, tajemnic do rozwiązania oraz ponadczasowych wartości, które nie cichną mimo upływu lat. Może jedynie zmieniają formę. W towarzystwie bystrej i charyzmatycznej głównej bohaterki spędziłam cudowne chwile i już nie mogę doczekać się jej kolejnych przygód.
Nie miałam jeszcze okazji poznać pierwszej części.
OdpowiedzUsuńMam w planach tę serię.
OdpowiedzUsuń