Dev zawsze wierzył w bajki.
Nie mam dużego rozeznania w literaturze z motywem LGBT, wciąż bowiem odkrywam nowe tytuły i nowych autorów. Staram się wybierać te powieści, które intrygują mnie najbardziej, więc tym sposobem trafiłam na "Długo i szczęśliwie", która zapowiadała się na lekką choć intrygującą historię. Przyznaję jednak, że bawiłam się znacznie lepiej niż przypuszczałam a bohaterów pojawiających się na pierwszym planie ogromnie polubiłam.
Nie od początku jednak dałam się porwać wydarzeniom. Na wstępie trudno było mi się odnaleźć a świat przepychu i bogactwa niekoniecznie do mnie przemawiał. Otaczamy się bowiem sławnymi ludźmi, strefą elit i znanym telewizyjnym teleturniejem co mocniej wystawia na widok publiczny i sprawia, że bohaterowie niechętnie ujawniali swoje prawdziwe oblicza. Panował miejscami chaos, co prawda kontrolowany, ale jednak dużo przyjemniej zrobiło się w momencie opuszczenia sceny i rozrywania wydarzeń poza kamerami.
Dev został producentem reality show, w którym poszukiwano idealnej połówki, ponieważ od zawsze wierzył w miłość. Czuł, że ma dryg do łączenia w pary odpowiednich osób i wykorzystywał swoją umiejętność na antenie. Niestety pewnego dnia został pokonany przez Charliego, introwertycznego geniusza, który nijak nie chciał się wpasować w scenariusz. Postanowili się przenieść się poza oko kamer, by w prawdziwym życiu Dev mógł mu pokazać techniki rozluźniające, ale żaden z panów nie spodziewał się, że spędzone wspólnie chwile znacznie ich do siebie zbliżą.
Jeden w głównych bohaterów był uroczy, drugi nieznacznie działał mi na nerwy. Charlie nie wpisał się w mój gust romantyczny, za nic nie chciał podporządkować się niepisanym zasadom i chociaż czułam pomiędzy nim a Devem subtelne przyciąganie to znacznie bardziej polubiłam tego drugiego. Oboje otaczali się w towarzystwie, które zmuszało ich do otwartości oraz w pewnym stopniu otaczania się pozorami, ale Charlie wydawał się w tym wszystkim płaski, pozbawiony głębszych emocji. Psuł trochę nastrój chwili, ale z drugiej strony muszę przyznać, że bardzo podobały mi się poruszane w tle przez autorkę tematy, ponieważ mogłam przeczytać o brutalnym świecie show biznesu, o ukrywaniu swojej prawdziwej osoby, o zatraceniu bezpieczeństwa czy potrzebie akceptacji za wszelką cenę. To wszystko sprawiło, że nawet nie do końca trafiający w mój gust bohater nie popsuł mi radości z czytania.
"Długo i szczęśliwie" ma swoje plusy, ma też pewne minusy, ale w końcowym rachunku przyznaję, że była to piękna, serdeczna, ciepła opowieść o pokonywaniu własnych barier. Nawet sam wątek romantyczny nie zauroczył mnie tak bardzo jak przewijające się w tle wartości, więc przyznaję, że Alison Cochrun spisała się na medal i w pełni przekonała mnie do swojej twórczości. W świecie, gdzie pędzimy na złamanie karku i zapominamy o tym co najważniejsze stawiając bardziej na pozory polecam sięgnąć po książkę, która udowodni nam, że najcenniejsze jest to co przeżywamy tu i teraz.
Cóż, ciekawa jestem tej książki. Mam na półce ale jakoś nie mogę się za nią zabrać
OdpowiedzUsuńZa mną niewiele lektur z bohaterami lgbt.
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny trafiłam u Ciebie na książkę, o której wcześniej nie słyszałam. Świetnie.
OdpowiedzUsuńNie mówię nie, ale obecnie nie znajdę czasu na lekturę tej książki.
OdpowiedzUsuńLubię historie o pokonywaniu własnych barier :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuń