Sztuka walki – najważniejsza ze sztuk?
Nietypowa historia, która swoją premierę miała jakiś czas temu, wciąż zjednuje sobie sympatię czytelników i pokazuje najlepszą stronę twórczości Mai Lidii Kossakowskiej. Autorka tworzy niesamowite światy, porywa nas w wielkie przygody i otwiera możliwości, które tylko w jej książkach są na wyciągnięcie ręki.
Fantastyka oparta na motywach dalekowschodnich cieszy oko oryginalnym stylem autorki. Kossakowska pisze bowiem bajecznie, jej kwiecisty styl mocno wpływa na wyobraźnię i to on odpowiada za wszelkie uczucia towarzyszące nam podczas czytania. Łatwo można rozeznać się w akcji, zrozumieć co jest motywem przewodnim a co jedynie wątkiem pobocznym i przede wszystkim łatwo wejść w skórę głównego bohatera, który gwarantuje nam atrakcyjne przygody.
Takeshi był wojownikiem, siłą, która nie bała się stawiać czoła światu. Należał do Zakonu Czarnej Wody i czerpał z tego dumę. Jednak to wszystko wydarzyło się w przeszłości. Dziś jest wędrowcem o artystycznej duszy, który robi wszystko, by pozostać w cieniu. Nie chce, by przeszłość się o niego upomniała, bo wtedy straci wszystko. Jednak co by to było za życie, gdyby nie było w nim sporej dawki chaosu oraz nieprzewidywalności?
Dużo bohaterów, intensywnej akcji oraz nieoczekiwanych zwrotów akcji przekłada się na dynamiczną fabułę, która w pełni angażuje. Autorce nie brakowało pomysłów, które krok po kroku realizowała na przestrzeni całej książki wypełniając ją masą atrakcji oraz potrzebnych emocji. Pojawili się więc bohaterowie, którzy namieszali w wydarzeniach, wprowadzili chaos oraz poczucie niebezpieczeństwa a także postacie, które potrafiły rozładować napięcie i przywołać na twarzy radosny uśmiech.
"Takeshi. Cień Śmierci" to ciekawe wprowadzenie do serii, która jeszcze nie jedno będzie miała do powiedzenia. Chociaż pierwszy tom napisany został już jakiś czas temu to wciąż wydaje się ciekawy, zaskakuje złożonością bohaterów, klimatem oraz odwołaniem do kultury a także mnóstwem intryg, pięknym językiem i kwintesencją twórczości Mai Lidii Kossakowskiej, którą koniecznie musicie poznać na własnej skórze.
Brzmi całkiem ciekawie, lubię motywy dalekowschodnie. :)
OdpowiedzUsuń