środa, 16 sierpnia 2023

"Profesor Wilczur" Tadeusz Dołęga-Mostowicz

"Profesor Wilczur" Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Wyd. MG, Str. 432


Kontynuacja powieści Znachor.


"Znachor" był obecny w moim domu odkąd pamiętam. To historia uwielbiana przez moją mamę i babcię, która również została przekazana mi w emocjonalnym spadku. Chodziło o to, by nie zapomnieć opowieści pełnej prawdziwych wartości, wspaniale napisanej i równie dobrze zekranizowanej, ponieważ o ile książka jest w moim domu zawsze stawiana na pierwszym miejscu, o tyle ekranizacja również często gości na naszych ekranach.

Nic więc dziwnego, że chętnie sięgnęłam po kontynuację losów bohatera, aby poznać jego dalsze przygody. Autor miał wielki talent do pisania wiarygodnych, wielowymiarowych powieści, które echem odbijały się w świecie, ponieważ czerpały garściami z tego co nas otacza. Cudowni bohaterowie, zarówno ci na pierwszym jak i drugim planie, treściwa fabuła oraz ciekawe zwroty akcji sprawiły, że dalsza opowieść o profesorze Wilczurze była równie wciągająca co jego początkowe losy.

Zaznaczę już na wstępie, że książki od ekranizacji znacząco się różnią i warto poznać obie wersje z naciskiem na literacki pierwowzór. W tekście jest dużo więcej detali, smaczków i informacji a w dodatku opowieść kończy się inaczej niż film. Osobiście dużo bardziej wolę pomysł i wykonanie Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, szczególnie gdy patrzę na tak odmienną kontynuację, która wydaje się z czasem zmieniać nastawienie. Na początku było bowiem ciężko, emocje były gęste a nastrój nostalgiczny, gdy bohaterowie próbowali poukładać sobie życie, ale wydawało się, że zupełnie im to nie wychodzi. 

Profesor Wilczur odzyskał pamięć i wrócił do zawodu, ale nie potrafił się odnaleźć w tym świecie. Mimo szacunku i lat praktyki czuł, że otaczający ludzie są nastawieni zbyt złowrogo do wszystkiego co ich otacza, więc uciekł na wieś mając u swojego boku Łucję Pańską. I to było zdecydowanie jego jasne światło w tunelu, ponieważ kobieta nieustannie przypominała profesorowi o jego wartości. W takim leniwym rytmie (ale to nic złego!) toczy się opowieść o ludzkiej zawiści, intrygach i nieprzyjemnych chwilach, które niestety często są nieodzownym elementem naszego życia czy to prywatnego, czy może zawodowego. Profesor chciał zostawić taki świat za sobą, ale nie wydaje mi się, żeby to wszystko było takie proste, ponieważ nic nie jest jedynie czarne czy białe. Pojawia się sporo przemyśleń, filozoficznego podejścia do tematów i oczywiście lekki wątek romantyczny, więc otrzymujemy wszystko co niezbędne.

"Profesor Wilczur" to kontynuacja utrzymana na poziomie swojej poprzedniczki chociaż znacząco różniąca się od niej klimatem. Tam atmosfera była bardziej podniosła, gdy oczekiwaliśmy aż świat przypomni sobie kim jest wybitny główny bohater. Tutaj pozostawiamy blichtr daleko w tyle, by cieszyć się urokami prostego życia, sympatią przyjaciół a także nadzieją na poukładanie sobie prywatnych, w tym także miłosnych spraw. Tadeusz Dołęga-Mostowicz prowadzi nas przez piękną powieść obyczajową, która nie traci na swojej wartości mimo upływu lat.

2 komentarze:

  1. Ekranizację bardzo lubię, natomiast lektura obu części jeszcze przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę kiedyś sięgnąć po tę książkę, bo słabo znam prozę Dołęgi-Mostowicza.

    OdpowiedzUsuń