Dwa domy o tej samej nazwie w różnych częściach świata.
Uwielbiam wszelkiego rodzaju literackie projekty, więc po "Dom Klepsydry" sięgnęłam z ogromną ekscytacją. Zapowiedź powieści Garetha Rubina sugerowała, że czeka mnie historia pełna ukrytych wrażeń, ale ostatecznie to co otrzymałam wymknęło się wszelkim schematom i utwierdziło mnie w przekonaniu, że wszystko co nietuzinkowe warte jest spróbowania.
Trudno ocenić tą powieść jednocześnie niewiele z niej zdradzając. Gdybym tylko zasugerowała cokolwiek związanego z fabułą, co być może doprowadziłoby Was do przedwczesnego rozwiązania zagadki, popełniłabym kolosalny błąd. To książka, której największym atutem jest wcześniejsza nieznajomość tematu, ponieważ wraz z bohaterami odkrywamy to co dzieje się wewnątrz i z rosnącą ekscytacją łączymy wszystkie elementy układanki. Tak właśnie można postrzegać powyższą książkę, jako zawiłą układankę czy – tak jak sugeruje autor – nietuzinkową klepsydrę która pobudza wyobraźnię czytelnika i pozostaje w naszej głowie na długo po zamknięciu ostatniej strony. Zapewniam Was, że autor z nawiązką wykorzystał potencjał swojego pomysłu i złożył na nasze dłonie historię, wartą każdej poświęconej minuty.
Jedna książka, dwie historie. Jedna powieść, dwie przejmujące prawdy. Wciągająca i misternie skonstruowana powieść, wymykająca się wszelkim schematom i udowadniająca czytelnikowi, że są przed nami do odkrycia literackie wyzwania jakich nikt się nie spodziewał. Nie bez powodu historia osiągnęła za granicą tak wielki rozgłos, ponieważ intryguje do samego końca, zeskakuje wielowymiarowością i wielowątkowością oraz stawia na naszej drodze charyzmatycznych, niezwykle złożonych bohaterów. Przenosimy się w czasie do XIX-wiecznej historii, która już nas starcie ujmuje czytelnika klimatem. Im dalej w opowieść – tym lepiej. Z jednej strony śledzimy akcje osadzoną w mrocznej angielskiej XIX-wiecznej wiosce, z drugiej czytamy o kalifornijskim Los Angeles końca lat 30. XX wieku. Na pozór dwie odrębne opowieści przenikają się w nietuzinkowy sposób, w pewnych momentach zazębiają się, w innych stawiają zupełnie inne tezy i pozwalają, by czytelnik zagłębił się w tej literackiej przygodzie i sam spróbował odnaleźć odpowiedzi na rozwiązanie wszystkich wydarzeń.
Obie opowieści łączy rezydencja o nazwie The Turnglass House. Jednak "Dom klepsydr" to książka która nie opowiada o miejscu, ale pokazuje zmienność charakteru, ludzkich zachowań a także intensywności wrażeń zależnych od miejsca w świecie. Niewiele mogę zdradzić, aby nie zepsuć Wam przyjemności z czytania, ale zapewniam, że podobnej historii jeszcze nigdy nie czytaliście. Gareth Rubin serwuje nam lekturę wymykającą się wszelkim schematom, w pełni dopracowaną i dającą mocno do myślenia, która budzi grozę, ekscytację a także poczucie, że wszystko może się wydarzyć. Jesteście gotowi na to, by odwrócić kolejną stronę? Jesteście przygotowani na to, którą z nich wybrać najpierw? Odważcie się wkroczyć do świata, w którym zagadka dla wyobraźni stanie się w nieopisaną ucztą!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz