Daj spokój, kogo to obchodzi?!
Przyznaję, że sięgając po lekturę Claire Vigarello nie do końca dawałam wiarę w hasło z okładki. Jak to możliwe, by tak słodki opis wprowadzał nas w coś więcej poza beztroską treścią? A jednak historia bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, przekazała solidną lekcję życia i mocno dała do myślenia.
Na ponad 400 stronach rozpościera się historia pełna pozytywnej energii, która niesie ze sobą solidne pokłady endorfin i pozwala wierzyć czytelnikowi, że w każdym z nas drzemie ogromna siła do działania. To motywująca historia, ale jednocześnie nie narzucająca nikomu swoich wartości. Autorka pozwala nam bowiem na bazie doświadczeń głównej bohaterki wyciągnąć własne wnioski i wraz z nią przeżywać wszelkie zwroty i upadki oraz kształtować swój charakter. Takie historie zdarzają się niezwykle rzadko, ponieważ w tym przypadku mamy nie tylko ciekawą i dobrze poprowadzoną treść, ale i w pełni charyzmatyczną główną bohaterkę, z którą się utożsamiamy i za którą trzymamy kciuki. W dodatku sama historia jest uniwersalna, sięga po ponadczasowe wartości i jednocześnie igra sobie z czytelnikiem żonglując smacznym poczuciem humoru.
Kto z nas chociaż raz czuł się zapomniany i niechciany przez świat? Kto czuł się odtrącony, bezwartościowy i pogrążony w chaosie negatywnych myśli? Sylvie, 40-letnia bohaterka, reprezentuje właśnie tego typu postawy. Jest chorobliwie nieśmiała, zmaga się z nadwagą i w dodatku towarzyszy jej cała masa kompleksów a wszyscy dookoła traktują ją jak powietrze. To nie nastraja pozytywnie do działania, szczególnie gdy w pracy i w domu kobieta czuje się niechciana. Wbrew sobie jednak Sylvie podejmuje zaskakujące działania i dając upust swojej frustracji zaczyna pisać książkę – książkę niebywałą i jedyną w swoim rodzaju, która w zaskakujący sposób trafi na półki księgarń.
Życie głównej bohaterki zmienia się z dnia na dzień a my obserwujemy to pełni podziwu. Autorka pozwala nam wierzyć, że dla każdego z nas pisane jest szczęśliwe zakończenie, ale tylko pod warunkiem, że sami zdecydujemy się po nie sięgnąć. Brak działania i otaczanie się negatywnymi emocjami do niczego nie doprowadzą, a tylko nastawienie na cel i dążenie do jego realizacji może pozwolić nam wybić się ponadprzeciętność. Trzeba przyznać, że fabuła charakteryzuje się dużą dawką pomysłowości oraz skrajnych emocji, które otaczają nas pozytywną energią i motywują do działania. To, jak głosi hasło z okładki, inteligentna terapia dla każdego czytelnika, który odważy się na nią pójść – a zdecydowanie warto! Dawno nie bawiłam się tak dobrze podczas czytania żadnej książki, dawno żadna lektura nie wpłynęła na mnie aż tak pozytywnie: motywując, dając do myślenia i jednocząc z główną bohaterką.
"Tak się rodzą bohaterki" przywołuje na ustach szczery uśmiech i pozwala wierzyć, że życie ma dla nas wiele dobra. Nawet po burzy wychodzi słońce a wszelkie negatywne wydarzenia z naszego życia zostaną rozwiane w momencie walki o własne szczęście. To lekka jak piórko i niesamowicie pozytywna historia pełna ponadczasowej mądrości, która pozostaje w głowie czytelnika na długo bo zamknięciu ostatniej strony. Napiszę więcej – jestem pewna, że jeszcze nie jeden raz wrócę do tej książki a wtedy na pewno nauczył mnie czegoś nowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz