Gdy tylko zamyka nocą oczy, słyszy pisk opon i krzyki swojej siostry.
Marcel Moss w nowej odsłonie? Tego jeszcze nie było! Pełna obaw czy autor poradzi sobie z podjętym wyzwaniem zdecydowałam się na dobrze rokującą lekturę. "Gdy zamknę oczy" wypada jeszcze lepiej niż w zapowiedziach!
Do tej pory znałam kryminalną odsłonę autora, w której spisywał się lepiej niż dobrze. Liczne zaskoczenia i niepowtarzalny klimat jego powieści zawsze przyciągały mnie niczym magnes. Dziś jednak autor porzucił mroczny klimat na rzecz młodzieżowej powieści romantycznej czym zaskoczył wszystkich czytelników. Sceptycznie nastawiona do tak radykalnej zmiany gatunku bałam się, że Moss nie poradzi sobie z literaturą pełną schematów a jednak przyznaję, że fabuła mocno dała mi do myślenia i otuliła mnie skrajnymi emocjami. Z jednej strony towarzyszyły mi podczas czytania znane schematy, ponieważ już wcześniej inne powieści poruszały podjęte wątki, ale z drugiej sama przygoda głównej bohaterki była nietuzinkowa i oparta na jej prywatnych doświadczeniach, więc ani nie nudziłam się podczas czytania, ani tym bardziej nie miałam ochoty odłożyć książki choćby na moment, ponieważ porwała mnie lawina skrajnych emocji i trudna przeszłość głównej bohaterki.
Beverly zbyt szybko musiała mierzyć się z tragicznymi wydarzeniami. Straciła w wypadku siostrę i wyrzuty sumienia nie dawały jej spokoju. Każdej nocy słyszała pisk opon i przeszywający krzyk. Cztery lata po tragicznych wydarzeniach rozpoczęła studia na Harvardzie. Miała nadzieję, że to pozwoli jej zapomnieć o tym co było. Poznała tam Viana, tajemniczego chłopaka, który zaoferował dziewczynie swoją pomoc. Zaczęła nawiązywać z nim nić porozumienia i wierzyć, że będzie on lekarstwem na to, by mogła w końcu otrząsnąć się z żałoby. Jednak Vian był kimś innym niż próbował się malować. Był zagrożeniem.
Jak widzicie fabuła jest dość schematyczna i porusza się znanym torem, ale jednocześnie wprowadza powiew tajemnicy, który napędza akcję. Tajemnicza sylwetka głównego bohatera oraz silna emocje towarzyszące Beverly prowadzą nas ku odkryciu zagadki i rozwiązaniu tajemnicy. W międzyczasie mierzymy się z traumatycznymi wydarzeniami i trudną do przepracowania żałobą a także towarzyszącym bohaterce poczuciem winy. Autor postawił na motywy związane z nurtem New Adult i poradził sobie z tym lepiej niż dobrze, pokazując czytelnikowi ponurom wizję świata, w której towarzyszące nam na każdym kroku problemy potrafią zniszczyć marzenia. Jednocześnie doskonale rozumiemy bohaterów, próbujemy wejść w ich buty i wraz z nimi pokonywać kolejne przeciwności, mając cichą nadzieję, że Vian nie okaże się kimś złym i pozwoli Beverly stanąć na nogi i poczuć smak prawdziwej miłości. Zapewniam jednak, że bieg fabuły pozytywnie Was zaskoczy i da mocno do myślenia, więc dajcie mi się porwać historii oraz skrajnymi emocjom pojawiającym się na każdej stronie.
"Gdy zamknę oczy" to popisowy numer Marcela Mossa i książka, której zdecydowanie warto dać szansę. Skierowana do czytelników w każdym wieku, porusza ponadczasowe wartości i pozwala zaangażować się w losy bohaterów. Z zapartym tchem śledzimy przebieg wydarzeń i próbujemy analizować targające nami emocje, jednocześnie ciesząc się z dopracowania i dynamicznej fabuły. Wszystko w tej historii było na swoim miejscu a klimat pięknie dopełniał atmosferę, więc zapewniam, że nie odłożycie książki choćby na moment i prawdopodobnie też zarwiecie dla niej noc. Wiem z własnego doświadczenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz