Winifred mieszka z ojcem w domu na cmentarzu, w pobliżu grobu swojej matki.
Uwielbiam nietypowe lektury i zawsze sięgam po nie w pierwszej kolejności. Dostrzegając "Pieśni żałobne dla umierających dziewcząt" w zapowiedziach od razu wiedziałam, że to książka pisana specjalnie dla mnie. Decydując się na lekturę miałam wobec niej ogromne oczekiwania, ale przyznaję, że po fakcie i tak uważam, że wypadła znacznie lepiej niż zakładałam.
Autorka otwiera przed nami drzwi do prozy New Adult wykorzystującej całkiem nowy potencjał. Znane motywy zostały wzbogacone o dodatkowe treści, proza życia i współczesne wartości skomponowały wyjątkowy obraz z motywem umarłej dziewczyny poszukującej sprawiedliwości. O tym wszystkim dowiecie się z fabuły, więc nie jest to żadne zaskoczenie, ale to co kryje się pomiędzy wierszami, wartości związane z obiema głównymi bohaterkami a także ich niełatwe losy będą kierowały fabułą w zupełnie nowym kierunku, nadając książce świeżości i oryginalności. Nie wspominając oczywiście o emocjach, które nie opuszczały mnie do ostatniej strony i które pokazały, że można zaangażować się w treść bardziej niż to tylko możliwe, zapominając na moment o otaczającej nas rzeczywistości i stając u boku bohaterek, z którymi chcemy walczyć do samego końca.
Czytamy o losach Winifred, która wraz ze swoim ojcem mieszka na cmentarzu tuż obok grobu swojej matki. Osamotniona, zdana na samą siebie, przemierza korytarze cmentarza mając u swojego boku jedynie ukochanego psa. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie zainteresowanie grupy organizującej nawiedzone wycieczki po Toronto. Ktoś bowiem kiedyś rzucił hasło, że cmentarz jest nawiedzony i tak powstała trudna do wyjaśnienia plotka. Jednak pewnego dnia Winifred stanęła oko w oko z prawdziwym duchem, ale zupełnie nie groźnym, szukającym sprawiedliwości i ukojenia. Duchem z którym nawiązała przyjaźń i któremu zdecydowała się pomóc.
Chociaż fabuła koncentruje się na losach nastoletnich bohaterek to dedykowana jest czytelnikowi w każdym wieku. Napisana z pomysłem i pobudzająca wyobraźnię pozwala nam zagłębić się w dwa skrajne światy, ponieważ na początku wydaje się, że autorka prowadzi dwie historie na jednym planie, które pozornie wydają się nie mieć ze sobą nic wspólnego. A jednak krok po kroku motywy się zazębiają, wydarzenia łączą w spójną całość i pokazują zamysł autorki, która rewelacyjnie wykorzystała potencjał swojej powieści i stworzyła historię o odrzuceniu, zapomnieniu i samotności, która w bolesny sposób dawała o sobie znać dzień po dniu. Losy bohaterek ani przez moment nie były mi obojętne, na własnej skórze czułam towarzyszące im emocje i ogromnie zaangażowałam się w drogę do rozwiązania całej sytuacji, która wpłynęła nie tylko na mój rozum, ale także i serce. To niepozorna lektura a jednak tak pięknie napisana, że zupełnie nie można się jej oprzeć.
"Pieśni żałobne dla umierających dziewcząt" pozostawia daleko w tyle historie z tego gatunku i toruje sobie własną drogę ku oryginalności i nietuzinkowości. Opowieść o dwóch dziewczynkach pochodzących z różnych światów, które znalazły nić porozumienia i u swojego boku podjęły wspólną walkę. Lektura dojrzała, szczera, poruszająca ponadczasowe wartości a także pozwalająca czytelnikowi wyciągać własne wnioski i czytać pomiędzy wierszami. Koncentruje się na silnych emocjach, w odpowiednich momentach wprowadza dodatkowe szczegóły, by zaskakiwać i pokazuje, że coś prostego w rękach autorki potrafiącej wykorzystać potencjał może zmienić się w coś naprawdę wartego poświęconego czasu. Przyznaję, że osobiście jestem zachwycona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz