Jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek, by przetrwać?
Uwielbiam Maxa Czornyja w reportażowej wersji. Jego kryminały oraz thrillery zawsze pozostawiają po sobie apetyt na więcej, ale to w roli opartej na prawdziwych wydarzeniach wypada po mistrzowsku.
Dziś na tapecie pojawia się katastrofa lotu 571, która miała miejsce 13 października 1972 roku. Wówczas doszło do tragedii, która wydaje się trwać po dziś dzień, ponieważ dotknęła ona nie tylko pasażerów, ale także ich rodziny. I właśnie to próbuje pokazać nam autor, tą bezsilność związaną z brakiem ukojenia, tragedią doprowadzającą na skraj rozpaczy, powiązaną z pokoleniami, równie trudną dla tych co tam byli, jak i tych, którzy z przerażeniem obserwowali rozwój wypadków. Autor zrobił wszystko, by odwzorować realność wydarzeń, nawiązał do konkretnych faktów, zrobił niesamowity research i tym sposobem napisał książkę od której trudno się oderwać.
Załoga rugbystów wraz z rodzinami rozbiła się gdzieś w Andach. Zginęło wiele osób, garstka jednak przetrwała. Niestety nim zostali ocaleni, przyszło im zmierzyć się z prawdziwym piekłem. W niskiej temperaturze, wysoko ponad światem, bez jedzenia, bez kontaktu z cywilizacją walczyli o życie przez 72 dni. Natychmiast po wypadku rozpoczęto akcję poszukiwawczą, więc co poszło po drodze nie tak?
Historia sama w sobie jest dramatyczna, ale pisana przez autora w pierwszoosobowej narracji po prostu wciska w fotel. Czornyj dołożył wszelkich starań, aby zaangażować czytelnika w treść, postawić go na miejscu bohaterów, pokazać ogrom tej trudnej do opisania tragedii. Żonglował emocjami, plastycznie odmalowywał wszelkie przeżycia, zagłębił się w temat rodziny poszkodowanych osób i pokazał jak dużym wyzwaniem było także dla nich pokonanie tej traumy. Plusem fabuły jest także zupełnie nowe spojrzenie na sprawę, stawiające więcej pytań niż jest odpowiedzi, zmuszające czytelnika do zatrzymania się i podjęcia konkretnej analizy otrzymanych faktów. Tylko czy w tym wszystkim jest jedna odpowiedź dla tego piekła? O tym musicie przekonać się sami sięgając po książkę, która zdecydowanie warta jest poświęconego jej czasu.
Bardzo, bardzo dobra książka. Mrożąca krew w żyłach, intensywna, ekscytująca, emocjonalna. "Katastrofa w Andach" jest tak racjonalnie przedstawionym opisem wydarzeń, tak nietuzinkowym oraz wymykającym się schematom, że stanowi idealną przygodę dla tych, którzy dopiero raczkują w reportażach. Po takiej lekturze trudno będzie znaleźć coś równie treściwego, więc nie przechodźcie obok tej książki obojętnie, dajcie jej szansę, ponieważ stoi na równi z fikcją literacką a jej przewagą jest oddanie prawdziwych wydarzeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz