"Miałam sen" Mikołaj Maziarz, Wyd. Novae Res, Str.231
"Czy tutaj do cholery ciemnej ktoś jest?"
Usiądźcie na chwilę i zastanówcie się nad swoim życiem. Czy zrobiliście wszystko co możliwe, by być z niego usatysfakcjonowanym? A może macie dopiero plany, które pozwolą Wam zrealizować marzenia? Jeśli tak, to wspaniale, bo dzięki temu w pewien sposób utożsamicie się z bohaterami książki "Miałam sen".
Jeśli uważacie, że powieść będzie przesiąknięta nudą i pesymizmem - nie martwcie się, bo tak naprawdę to bardzo optymistyczna historia, która przedstawia życie człowieka jako ulotną chwilę, która trwa jakby mrugniecie oka. Niemożliwe? A jednak - sami pomyślcie, jak często mówicie: to już piątek? Mamy już czerwiec? Przecież niedawno była gwiazdka! Więc jak sami widzicie, czas pędzi nieubłaganie a wraz z nim, nasze życie, plany i marzenia, które możemy realizować lub wciąż odkładać na później.
Mikołaj Maziarz przedstawił ostateczne w nieostatecznej formie i choć z pozoru to skomplikowane, przy bliższym poznaniu wcale tak nie jest. Na podstawie fabularnej historii nawiązał do afirmacji życia, zapominaniu o śmierci i życiu z dnia na dzień. A jednak nie zawsze można cieszyć się tym co dobre, o czym przekonali się bohaterowie jego powieści, którzy zdziwieni doświadczyli czegoś zupełnie nowego. Jesteście ciekawi? Myślę, że warto poznać ich małą tajemnicę.
"Wróciły do swoich światów z nadzieją, że kiedyś obie jeszcze się z nim spotkają."
Oto przed Wami książka trochę do gdybania nad własnym życiem, a trochę do poczytania w wolnej chwili. "Miałam sen" to ciekawa publikacja, która nawet odrobinę zaskakuje, ale nie wnosi przy tym wiele do życia czytelnika. Nie mniej opowieść w niej zawarta jest lekka i przyjemna, dlatego nie skreślajcie jej od razu i myślę, że jeśli dacie jej szansę - nastawiając się na niezobowiązującą fabułę - nie poczujecie się rozczarowani.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Takie czytadełko ;) Nie mówię nie, ale na razie sporo innych tytułów czeka na swoją kolej ;)
OdpowiedzUsuńMoże, może... kiedyś. W tej chwili mam wielgachny stos.
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację- sama w piatek mówię ojj- już piątek?! Jestem ciekawa tej niezobowiązującej fabuły, która kryje w sobie coś więcej :):)
OdpowiedzUsuńZastanowię się jeszcze nad tą książką.
OdpowiedzUsuńRecenzja niezwykle przejrzysta:)
OdpowiedzUsuńMyślę jednak, że nie zapoznam się z tą książką.
Pozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Odpowiednie nastawienie to klucz. Jeśli będę miała okazję to przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie jestem zbytnio przekonana co do tej książki. Raczej ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
#Ivy z Bluszczowych Recenzji