niedziela, 18 grudnia 2016

"Ostatnia z rodu Brontë" Catherine Lowell

"Ostatnia z rodu Brontë" Catherine Lowell, Tyt. oryg. The Madwoman Upstairs, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 440

Jako wielka fanka powieści sióstr Brontë lubię sięgać po wszystko co ma związek z tą rodziną. Dlatego, gdy pojawia się powieść fabularna dotykająca prawdziwych wydarzeń związanych z tym nazwiskiem, z przyjemnością zasiadam do lektury i nastawiam się na dobrą powieść. Tylko czy na pewno?

Nie będę Was trzymać w niepewności - tak, książka jest naprawdę niczego sobie, jeśli tylko przygotujecie się na to, że styl autorki jest bardziej kojący niż przyspieszający bicie serca. Fabuła swobodnie porusza się na przód, powoli wprowadza czytelnika w świat bohaterów i oprowadza go po barwnych drogach. Widoki są urocze, bohaterowie ciekawi i fabuła warta uwagi, ale cały ten dynamizm dał mi trochę popalić, bo gdyby zwiększyć trochę akcję, to wszystko nabrałoby większego uroku. Mam jednak wrażenie, że to urok debiutów i wierzę, że w kolejnych powieściach autorka rozwinie skrzydła

I choć mogę sobie ponarzekać na ten aspekt, to od postaci głównej bohaterki nie mogłabym wymagać więcej. Ogromnie przypominała mi moje własne wyobrażenie na temat którejś z sióstr Brontë a jej wielowymiarowa postać spełniła moje oczekiwania. Samantha Whipple mocno odzwierciedla charakter ówczesnych czasów, ale przy tym rozbraja poczuciem humoru i lekkością wobec świata. Więc gdy odziedzicza po ojcu wszelkie informacje na temat sióstr Brontë i powoli wkracza do ich świata, doskonale się w tym wszystkim odnajduje. Na początku jej sceptycyzm wydaje się zrozumiały i sama pewnie na jej miejscu zachowywałabym się dokładnie tak samo, ale każde kolejne nieoczekiwane zwroty akcji przekonywały ją do tego, że stare książki z odręcznymi notatkami ojca mogą mieć większe znaczenie niż przypuszczała.

Fabuła prowadziła mnie przez wiele wątków, bo Samantha zdecydowała się na wyprawę w przeszłość razem z profesorem, który miał spore zadatki na mężczyznę życia, z czego wykreował się nam ładny wątek romantyczny. Sama trasa historii i fakty z życia autorek też dobrze wpasowały się w fabułę i było ich akurat tyle, że nie przytłaczały czy nudziły, ale wystarczająco mało, bym miała ochotę podążać kolejnymi stronami, by poznać jeszcze więcej wydarzeń z - jak się okazało - intrygującego życia Brontë.

Więc jak sami się domyślacie "Ostatnia z rodu Brontë" to lektura spokojna i przyjemna, ale przy tym pomysłowa i w żaden sposób nie nużąca. Czyta się ją łatwo i przede wszystkim bardzo szybko, a fakty z życia wzięte stanowią nie małą gratkę dla fanów sióstr Brontë. Jestem w pełni usatysfakcjonowana lekturą i zadowolona z debiutu Lowell na tyle, że chętnie przeczytam jej kolejne powieści.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

8 komentarzy:

  1. Również jestem fanką sióstr Bronte.Książkę mam w planach:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam za sobą dopiero jedną książkę od sióstr Bronte, ale dwie kolejne czekają na półce i jeżeli również mi się tak bardzo spodobają, to chyba też bardziej zainteresuję się siostrami. W razie czego będę pamiętać o tej książce. :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się tak pomysłowa fabuła i myślę, że również przeczytałabym tę książkę z przyjemnością. Chętnie kiedyś po nią sięgnę. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz słyszę o tej książce. Muszę koniecznie przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczęłam czytać, ale niestety znudziła mnie i jak na razie ją porzuciłam...

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię te siostry, ale o tej książce jakoś nie słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Teraz tak. O siostrach Brontë czytałabym i chętnie poznałabym pewne wątki. Wszakże uwielbiam biografię, a jeszcze pisarzy to biorę na ślepo :)
    Jednak przeraża mnie troszkę ten brak dynamizmu. Ostatnio jestem czytelniczką niezwykle niecierpliwą i jak coś mnie nudzi to to porzucam :(
    Boję się więc zaczynać :(
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Zainteresowałaś mnie, koniecznie muszę poznać ta historię

    OdpowiedzUsuń