poniedziałek, 26 czerwca 2017

"Czerwień rubinu" Kerstin Gier

"Czerwień rubinu" Kerstin Gier, Tyt. oryg. Rubinrot, Wyd. Media Rodzina, Str. 341

"- Jest w nim zakochana.
- Nie, nie jest.
- Ależ tak, jest. Tylko jeszcze o tym nie wie."

O sławie Trylogii czasu słyszałam już dawno. Jednak dopiero dziś, po wznowieniu wydania miałam możliwość zapoznania się z niecichnącym zachwytem nad cyklem Kerstin Gier. Sama autorka nie jest mi obca, bo wcześniej przeczytałam całą trylogię Silver - księgi snów, ale wiem, że to właśnie powyższy cykl stał się przełomem w jej pisarskiej karierze. Czy faktycznie zasłużenie?

Pierwsze co skusiło mnie do lektury był motyw podróży w czasie. Czytałam już kilka dobrych powieści opartych na tym wątku ("Obca", "Podróże w czasie") by móc śmiało napisać, że jest on jednym z moich ulubionych. I faktycznie książka opiera się niemal w całości właśnie na skokach w czasoprzestrzeni, kiedy to główna bohaterka - Gwen - odkrywa w sobie gen, który umożliwia jej przenoszenie się do różnych epok. Tylko dlaczego właśnie ona zyskuje tą możliwość, skoro wszyscy wiedzieli, że to jej przemądrzała kuzynka Charlotta odziedziczy ten dar? Odpowiedzi na to pytanie wciąż poszukuję, bo chociaż jestem w pełni usatysfakcjonowana finałem tego tomu, czuję że to jeszcze nie koniec zaskoczeń ze strony autorki i dopiero kolejne tomy pozwolą mi w pełni zrozumieć dziedzictwo Gwen.

Kerstin Gier napisała powieść kierowaną do młodzieży, ale wydaje mi się, że jest ona bardziej dojrzała niż trylogia Silver. Jako starszy czytelnik bardziej odnalazłam się w Trylogii czasu i dostrzegłam więcej pozytywów. Znacznie bardziej polubiłam też główną bohaterkę, bo Gwen z miejsca zdobyła moją sympatię, chociaż powinno mi być trudno utożsamić się z szesnastoletnią bohaterką. A jednak Gwen ma w sobie tyle wewnętrznego uroku i jest na tyle błyskotliwe, że potrafi przekonać do siebie każdego. Nic więc dziwnego, że zauroczyła w sobie chłopca, również podróżnika w czasie, który okazał się nie tylko przystojny ale i całkiem urodziwy. Tylko czy w ich przypadku miłość jest możliwa, skoro gen przenoszenia w czasie nie pozwala im na spokojne nawiązanie znajomości? Autorka uraczyła mnie zaskakującym i pomysłowym motywem miłosnym, gdzie perypetie głównych bohaterów zostały wystawione na próbę. W mojej głowie wciąż na nowo pojawiało się pytanie kiedy tych dwoje odnajdzie wspólną drogę, bo jak na mój gust - nie ma lepszej pary.

Styl autorki ma w sobie dystans i spore poczucie humoru. Dzięki temu książka nabiera barw, bo przedstawiona w pozytywnym świetle dostarcza czytelnikowi czystej, pozytywnej zabawy. Gwen dostarcza atrakcji w postaci humorystycznych dialogów czy kąśliwych uwag, nie szczędząc opisów na temat intelektu swojej idealnej kuzynki o egoistycznych zapędach. Jak to często w literaturze niemieckiej bywa - całość zapięta jest na ostatni guzik, bohaterowie znają swoje miejsca, akcja logicznie (mimo fantastycznego wątku) porusza się do przodu a tajemnic i zaskoczeń nie brakuje.

Dzięki tej powieści odkryłam Londyn jakiego jeszcze nie znałam. Ale nie tylko to miejsce pojawiło się w historii. Razem z główną bohaterką przenosiłam się do malowniczych miejsc i odbyłam podróż, która okazała się być wielką przygodą. "Czerwień rubinu" to książka kryjąca w sobie same atuty - miłość mimo przeciwności, podróże bez ograniczeń i nieoczekiwane zwroty akcji. Czy można chcieć czegoś więcej? Może jedynie drugiego tomu pod ręką, bo jak na mój gust, pierwsza część skończyła się zdecydowanie za szybko.

9 komentarzy:

  1. Pamiętam co nieco o tej książce, gdyż swego czasu było o niej głośno. Jednak o niej zapomniałam i dzięki Twojej recenzji przypomniałam sobie o tej serii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo miło ją wspominam :) Muszę jednak w tym natłoku nowości dokończyć tę trylogię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że pojawiło się wznowienie, ponieważ przegapiłam ten cykl, gdy był dostępny za pierwszym razem. Trochę obawiam się czy nie jestem za stara na takie powieści, ale zaryzykuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Te nowe wydania są przepiękne i o wiele lepsze od tych starych. Słyszałam tak wiele o obu trylogiach Kerstin Gier i muszę się w końcu za którąś zabrać. Po Twojej recenzji nabrałam takiej ochoty na tę trylogię, że ja nie wiem, jak dokończę książkę, którą aktualnie czytam XD
    Pozdrawiam xx
    http://slowoposlowie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam kiedyś w planie przeczytać tą książkę, nawet wypożyczyłam ją raz z biblioteki. Niestety, nie miałam wiele czasu i na tym się skończyło. Może kiedyś to nadrobię, ale nie jestem pewna...


    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń
  6. Już od dawna chciałabym to przeczytać i mam nadzieję, że kiefys się uda :)

    zabookowanyswiatpauli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Sama już wyrosłam z podobnej tematyki, ale widzę, że dla młodzieży to będzie pozycja idealna.. Fajnie, że trafiłam na Twoją opinię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam wcześniejszych ale chyba nadrobię. Napisałaś tak zachęcająco :)
    Zapraszam do siebie
    http://przystanekszczescia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Kerstin Gier <3 Czytałam trylogię Silver i jestem po lekturze powieści "Czerwień rubinu". To rewelacyjna książka i niedługo również u mnie recenzja :D
    Pozdrawiam! Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń