"Bądź przy mnie zawsze" Agata Przybyłek, Wyd. Czwarta Strona, Str. 447
"A jakieś ukryte aspiracje? Każdy je przecież ma."
Miałam przyjemność śledzić rozwój literackiej kariery Agaty Przybyłek od pierwszej jej powieści. Widziałam jak na moich oczach zmienia się z debiutantki i w powieściopisarkę cenioną przez wielu czytelników. Także we mnie ma swojego fana, ponieważ jej książki śmieszą mnie kiedy trzeba i smucą gdy na to pora - są zatem idealnym lekarstwem na każdą chwilę.
Najnowsza powieść autorki to ukłon w stronę literatury obyczajowej, bardziej emocjonalnej a mniej humorystycznej jak do tej pory. Autorka tworzyła już fabuły z motywem angażującym uczucia i bardziej poważne tematy, ale tym razem to coś pomiędzy - subtelna strona historii pokoleniowej, w której prym wiedzie przeszłość oraz nawiązanie do miłości jaka by ona nie była: cennej, choć czasami wymagającej większego zaangażowania, walecznej i dojrzałej.
W "Bądź przy mnie zawsze" dostrzegłam urok i piękno, jakiego jeszcze nie wiedziałam w wykonaniu autorki. Postawiła ona tym razem na dojrzalsze uczucia, w którym nie zawsze wszystko wychodzi tak ja należy. Jednak na równi z fabułą tym razem stanęli także bohaterowie. Dopracowani, wartościowy, przypominający każdego z nas, dzięki czemu szybko można się z nimi utożsamić. Tym samym poszczególne rozdziały zostały podzielone na nawiązanie do historii wybranej postaci, by uwzględnić, że to oni są tutaj najważniejsi. A bohaterów w tej książce nie brakuje, ponieważ miałam przyjemność poznać Laurę, która studiując psychologię nie myślała, że pozna prostolinijnego chłopaka ze wsi o wielkim sercu. A jednak niewielkie różnice pozwoliły na zbudowanie angażującego obie strony związku. Tylko jak pogodzić swoje priorytety, gdy dziewczyna marzy o wielkim świecie a chłopak chce pozostać w miejscu, w którym się wychował? To odpowiedź, która dręczy wielu z nas, a dzięki przygodzie bohaterów możemy poznać potencjalne i bardzo dobrze przemyślane rozwiązanie.
Jednak by wzbogacić swoją opowieść autorka nie zakończyła historii wyłącznie na perypetiach Laury. Do swojej książki zaprosiła również postać Róży, dojrzałej starszej pani powracającej do domu po latach emigracji. W domu, w którym się zatrzymuje poznaje nastoletniego chłopca, a więź jaka ich łączy pozwala Róży wyjawić od dawna skrywaną historię. Tym samym czytelnik staje się niemym świadkiem opowieści pełnej nieoczekiwanych zwrotów akcji, bólu i cierpienia przeplatanego z chwilami szczęścia i miłością tak wielką, że na pierwszy rzut oka niemożliwą. Opowieść Róży przypomniała mi opowieści babci, która przez lata swoich życiowych doświadczeń bez żadnego moralizatorstwa szczerze opowiadała o swoim życiu. Także w piórze Agaty Przybyłek jest ta sama prawda - pozwala czytelnikowi poczuć się jak w domu, poznać smak prawdziwej historii, na długo zapadającej w pamięć.
Uważam, że to jedna z lepszych propozycji zaserwowanych przez autorkę. Piękna, dojrzała powieść o bólu i miłości, w której prawdziwe życie maluje się jak na dłoni. Dzięki tej lekturze otrzymałam wielopłaszczyznowy obraz prawdziwego życia, w którym dwie na pozór nic nie znaczące dla siebie opowieści stanowią w punkcie kulminacyjnym kompletną całość. Można spędzić przy lekturze tej książki długie godziny a i tak będzie mało - to piękny obraz miłości wymagającej cierpliwości i zaangażowania, w której życie pisze własną historię a emocje nie mają końca.
Książki tej autorki mam na uwadze ;)
OdpowiedzUsuńLubię książki autorki i sięgam po jej książki w ciemno;)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Chyba jeszcze z tą książką poczekam :) ale brzmi ciekawie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
Bardzo lubię takie życiowe historie w książkach, jestem na tak :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę imię i nazwisko tej autorki, dlatego zagłębiłam się w twoją recenzję, aby ocenić, czy będę chciała się z nią zapoznać :D.
OdpowiedzUsuńLubię pełnokrwistych bohaterów, także już samo to działa na moją wyobraźnię, poza tym... jedna z bohaterek jest moją imienniczką :).
Chętnie się za nią zabiorę.
Pozdrawiam.
Nie mam takiego autora, któremu towarzyszyłam od samego początku i czasami żałuję, że jeszcze na takiego nie trafiłam. To musi być niesamowite doświadczenie, gdy czytasz jego książki od początku i patrzysz, jak ze zwykłego debiutanta staje się szanowanym pisarzem :)
OdpowiedzUsuńA samą książkę na pewno przeczytam, bo to naprawdę dość ciekawa tematyka.