"Jutro będzie normalnie" Agnieszka Lis, Wyd. Czwarta Strona, Str. 247
"Przyjaciele chyba nie występują w liczbie mnogiej, to raczej gatunek pod ochroną, rzadki i wymierający."
Książki Agnieszki Lis to historie z życia wzięte, napisane praktycznie przez samo życie, w których bohaterowie spotykają się z prawdziwymi problemami i nieprzychylnością losu. Podobnie jest z historią "Jutro będzie lepiej", która może być wizytówką twórczości autorki.
Powieść ponownie utrzymana w tonie historii obyczajowej opowiada o rodzinnych perypetiach. Małgosia jest matką czteroletniego Cypriana. Pracuje w urzędzie, gdzie zazdrosna koleżanka wciąż uprzykrza jej życie. Zapracowany mąż niewiele daje od siebie, czym nadrabia teściowa, która uwielbia się wymądrzać i we wszystko ingerować. Łatwo można zrozumieć życie bohaterki. Nic jej nie wychodzi, wciąż jest krytykowana i nie ma spokoju we własnym domu. A przecież własne cztery ściany powinny być ucieczką od wszelkich problemów, podobnie jak rodzina. Gdy pewnego dnia w ręce bohaterki wpada nieoczekiwany spadek - wszystko się zmienia. Tylko czy można zrealizować swoje marzenia w obecnym stanie rzeczy?
Autorka niestety ma tendencję do pisana smutnej, nostalgicznej i pesymistycznej fabuły. Wciąż coś nie wychodzi głównym bohaterom, życie im przelatuje między palcami a problemy mnożą się na potęgę. Osobiście stawiam na książki bardziej radosne, alei takie czasami są potrzebne. Jednak gdyby autorka wplotła w smutne wydarzenia trochę życia i nutę pozytywnego nastroju, myślę że książka byłaby znacznie lepsza. To prowadzi do bohaterów - mimo pierwszoosobowej narracji bohaterowie są zdystansowani, mniej angażują się w emocje a bardziej przedstawiają własne przemyślenia. Z jednej strony możemy poznać tor myślenia głównych bohaterów, ale z drugiej - jest to na swój sposób surowe. Na szczęście całość ratuje ładny styl autorki.
Czytając "Jutro będzie normalnie" byłam zła na główną bohaterkę. Miałam ochotę mocno nią potrząsnąć i poprosić żeby w końcu wzięła się w garść. Nie lubię narzekań, zdecydowane stawiam na aktywne działanie. Małgosia przygnieciona ciężarem męża, teściowej i nawet nieposłusznego dziecka nie robi nic, by zmienić swoją sytuację. Biernie poddaje się każdemu kto ma coś do powiedzenia i jedynie stara się polepszyć straconą z góry sytuację. Dopiero otrzymany spadek jest dla niej bodźcem do działania. Na całe szczęście, bo już traciłam w nią wiarę.
"Jutro będzie lepiej" to powieść trudna dla czytelnika, który nie lubi biernych bohaterek. Chociaż jednocześnie zmusza do zastanowienia się nad własnym życiem. Według mnie to jedna z mniej ciekawych powieści autorki. Czyta się szybko i bez większych emocji - książka dla relaksu, do przeczytania w duecie z kubkiem herbaty. Ale jednocześnie muszę jej oddać, że zakończenie niesie ze sobą nadzieje. Dla kogo? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sami.
Kiedy będę miała ochotę na coś lekkiego i mądrego sięgnę po ten tytuŁ.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
No jestem ciekawa jak mi sie spodoba. Rowniez nie przepadam za bohaterkami bez wyrazu, ktore nie robia nic,aby poprawic swoje zycie.
OdpowiedzUsuńBohaterka chyba by mnie zirytowała.
OdpowiedzUsuńJeśli kiedykolwiek skuszę się na twórczość tej polskiej autorki, na pewno nie zacznę od tego tytułu. Biernym bohaterkom mówię stanowcze NIE.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się ostatnio nad tą powieścią. Też nie lubię narzekania w książkach, więc nie wiem czy dałabym radę sprawnie przez nią przebrnąć. Chociaż może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńjustmajka.blogspot.com
Nie czytałam jeszcze książek autorki ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, że autorka ma tendencję do pisania lekko nostalgicznych powieści, ale właśnie to mi się najbardziej podoba, że niczego na siłę nie koloryzuje.
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną książkę tej autorki i niestety wspominam ją bardzo źle. Chciałabym jednak przeczytać inną jej książkę z czystej chęci sprawdzenia, czy to był jednorazowy wypadek, czy twórczość tej autorki po prostu do mnie nie trafia. Może kiedyś... ;)
OdpowiedzUsuń