czwartek, 25 stycznia 2018

Przedpremierowo: "Tajemniczy mężczyzna" Kristen Ashley

"Tajemniczy mężczyzna" Kristen Ashley, Tyt. oryg. Mystery Man, Wyd. Akurat, Str. 542
PREMIERA:  31 stycznia 2018r.

"- Mała - powiedział, a ja zamrugałam.
- Tak? [...]
- Wracaj do pracy."

Miłość ma wiele twarzy. Czasami pojawia się w słodkiej wersji romansu jak z bajki, z księciem i księżniczką na pierwszym planie. Kiedy indziej natomiast nie pojawia się wcale, może jedynie w marzeniach i tęsknotach. Bywa również tak, że pojawiaj się zupełnie nieoczekiwania, w najmniej potrzebnym momencie, kiedy rujnuje nasze plany i zupełnie miesza w życiu. Przekonała się o tym główna bohaterka powieści Kristen Ashley, której przyszło się zmierzyć z niejednym obliczem miłości.

Gwendolyn Kidd, główna bohaterka powieści i narratorka jednocześnie spotkała mężczyznę swoich marzeń. Tajemniczego nieznajomego, który po jednej nocy spełnienia pozostał na stałe i od półtora roku zmienia życie kobiety w historię pełną miłosnych uniesień. Niestety, jest jeden minus - mężczyzna zjawia się tylko nocą i znika ze wschodem słońca. Nie będę ukrywać, że jest to początek absurdu miłosnego, który ciężko mi zrozumieć. Tajemniczy mężczyzna każdej nocy pojawia się w mieszkaniu kobiety bez słowa wyjaśnienia, a Gwen nie ma mu tego absolutnie za złe, bowiem jest przekonana, że to ten jedyny. Zero zastanowienia, chwili zawahania, jakby była to najbardziej naturalna rzecz na świecie. Postać Gwen budzi wiele wątpliwości a jej lekkomyślność i brak logicznego myślenia nie przemawia na korzyść tej bohaterki. Prawdę mówiąc w moich oczach wypadła mało przekonująco i wiele razy miałam ochotę nią solidnie potrząsnąć.

Autorka nie stworzyła głównej postaci, którą łatwo polubić. Jednak patrząc z punktu widzenia powieści całość również nie wypada kolorowo. Kristen Ashley nakierowała swoją fabułę na tory powieści romantycznej, której szala przechyliła się na stronę mało ciekawej historii z dużą dawką wątków erotycznych zupełnie nieprzekonujących. Gwen rozpływa się pod wpływem tajemniczego mężczyzny zjawiającego się w jej mieszkaniu i darzy go wielkimi uczuciami, ale kiedy wokół niej zaczynają dziać się dziwne rzeczy a mężczyźni nagle lgną do niej jak pszczoły do miodu - nie ma w niej ani chwili zawahania. Stając w centrum uwagi świeci wewnętrznym blaskiem i jest zachwycona wszechobecnym zainteresowaniem, które pojawiło się... znikąd? Miałam wrażenie, że autorka pogubiła się w swojej fabule i zapomniała o racjonalnym wytłumaczeniu wątków, jakby przekonana, że wszystko przyjdzie samo.

Problem tkwi przede wszystkim w stylu autorki - płaskim, mało emocjonalnym, choć jednocześnie lekkim w formie. Przyznaję, że chociaż zupełnie nie potrafiłam odnaleźć się w fabule, ani tym bardziej nie mogłam przekonać się do bohaterów to nie odłożyłam książki do samego końca. Akcja jest płynna i zaskakująco dynamiczna, co przechyla szalę na stronę szybkiego czytana i poznawania dalszych losów bohaterów. Jednak to jedyny atut powieści, ponieważ im dalej w las tym więcej drzew, a w przypadku tej powieści - mężczyzn. Nie są to absolutnie wzorce wymarzonych książąt, chyba że księżniczki lubią gdy każde zdanie kończy się zwrotem per "mała". Mnie to nie przekonuje a natężenie męskich bohaterów nie sprawia, że powieść ocieka testosteronem. A szkoda, bo miała ku temu spory potencjał.

Niestety, tym razem trafiłam na powieść, która do mnie nie przemówiła. "Tajemniczy mężczyzna" bardziej intryguje niedopracowaniem i przedstawieniem anty męskiego bohatera, niż samą akcją i możliwością dalszych wydarzeń. Moja romantyczna dusza raz po raz wykrzykuje stanowcze NIE! w kierunku tej powieści i prosi autorkę o dopracowanie kolejnych części serii. Co będzie dalej? Tego nie wiem, ale nie mówię jednocześnie, że na stałe zrywam z twórczością Kristen Ashley. Kto wie, może w przyszłości dam jej drugą szansę? Tymczasem z niecierpliwością czekam na Wasze opinie na temat tej książki. Podzielcie się koniecznie wrażeniami!

12 komentarzy:

  1. Mogę się jedynie z Tobą zgodzić. Książka nie zachwyca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że się nie przekonałaś. Czasami tak bywa niestety.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po Twojej recenzji zdecydowanie będę unikać tytułów podpisanych nazwiskiem Ashley. Często te niskolotne lektury mają to do siebie, że łatwo się je czyta. Ale czy w ogóle warto to robić? Raczej nie. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że Cię aż tak bardzo rozczarowała.

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany, ależ dziwacznie się główna bohaterka zachowuje. Co noc odwiedza ją facet, a ona nawet nie próbuje się dowiedzieć, kim jest i czym się zajmuje? Tak nielogiczne, że na pewno nie sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem w trakcie i jest czasami bardzo slaba, ale świetnie się czyta. Taki paradoks :-P

    OdpowiedzUsuń
  7. Już samo imię Gwen zwiastuje kłopoty (przejechałam się na Trylogii Czasu") no i tak trochę się jej boję :D
    Myśle, że sobie odpuszczę jednak ;D


    Buziaki,
    coraciemnosci.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam niecierpliwie na tę książkę, mam nadzieję, że w końcu do mnie dotrze :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, że książka wypadła słabo, ale niestety czasem tak bywa :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Słyszałam o tej powieści, ale jakoś mnie nie zaintrygowała. Teraz po Twojej recenzji jestem pewna, że raczej po nią nie sięgnę :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie przekonuje mnie ten pomysł. Facet zjawa się tylko w nocy a bohaterka ot tak o przyjmuje? Coś mi tu nie gra. Szkoda, że tym razem się zawiodłaś :( Ja myślę, ze pewnie w końcu kiedyś ją przeczytam, ale nie wiem czy w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda, że książka nie spełniła twoich oczekiwań. Ale tak czasme bywa...

    OdpowiedzUsuń