"Siła, która ich przyciąga" Brittainy C. Cherry, Tyt. oryg. The Gravity of Us, Wyd. Filia, Str. 380
"Miłość. Uczucie, które sprawiało, że ludzie zarówno wznosili się do chmur, jak i upadali na samo dno."
Brittainy C. Cherry rozkochała w sobie wielu czytelników za sprawą powieści "Kochając pana Danielsa". Nic dziwnego, bo to była naprawdę fascynująca opowieść o miłości, bólu i trudach życia. Od tamtej pory nie cichnie zachwyt nad książkami autorki, a jej seria Żywioły doczekała się już czwartego tomu, czyli powyższej "Siły, która nas przyciąga".
Chociaż seria składa się z czterech części śmiało możecie czytać każdą z nich, z osobna. To powiązanie uczuć ma tutaj kluczowe znaczenie, bo każda kolejna książka to nowi bohaterowie i nowe perypetie. Lubię podobne rozwiązania, bo jak sami wiecie - robi się nudno kiedy autorzy przeciągają wydarzenia w nieskończoność, a tutaj Brittainy C. Cherry zaproponowała nam cały wachlarz emocji zupełnie różnych od siebie, nowych, intrygujących i za każdym razem mocno wciągających. To atut twórczości autorki, która igra sobie ze se swoimi czytelnikami za sprawą burzy emocji, która nie cichnie do ostatniej strony a nawet długo po zakończonej lekturze. Cherry ma naturalny dar do przekazywania czytelnikowi tego, co chce powiedzieć w sposób niezwykle ujmujący i obrazowy.
Trudno nie uśmiechać się do siebie, gdy poznajemy dwójkę głównych bohaterów. Trochę na zasadzie disneyowskiego przeciwieństwa Lucy i Graham to para idealna. Ona przypomina trochę bohaterkę z komedii romantycznych, która cieszy się chwilą, zachwyca padającym deszczem i nie cofnie się przed niczym by ofiarować szczęście najbliższym. On natomiast ma serce przytłoczone ciężarem prozy życia, drastycznymi chwilami dzieciństwa, które zmusiły go by szybko stał się dorosły. Nic więc dziwnego, że z dnia na dzień zaczyna łączyć tą dwójkę silne i przejmujące uczucie wzajemnego porozumienia. Cherry w swoim charakterystycznym stylu stworzyła pełnowymiarowe postacie z którymi szybko można się utożsamić jednocześnie nawiązując do prostych prawd - że miłość potrafi burzyć mury i warto zrobić krok wstecz, by na nowo ruszyć z miejsca.
Trudno nie uśmiechać się do siebie, gdy poznajemy dwójkę głównych bohaterów. Trochę na zasadzie disneyowskiego przeciwieństwa Lucy i Graham to para idealna. Ona przypomina trochę bohaterkę z komedii romantycznych, która cieszy się chwilą, zachwyca padającym deszczem i nie cofnie się przed niczym by ofiarować szczęście najbliższym. On natomiast ma serce przytłoczone ciężarem prozy życia, drastycznymi chwilami dzieciństwa, które zmusiły go by szybko stał się dorosły. Nic więc dziwnego, że z dnia na dzień zaczyna łączyć tą dwójkę silne i przejmujące uczucie wzajemnego porozumienia. Cherry w swoim charakterystycznym stylu stworzyła pełnowymiarowe postacie z którymi szybko można się utożsamić jednocześnie nawiązując do prostych prawd - że miłość potrafi burzyć mury i warto zrobić krok wstecz, by na nowo ruszyć z miejsca.
Pozytywne momenty historii szybko przeganiają ponure deszczowe chmury. Ta książka, podobnie jak pozostałe z serii, została napisana po to by cieszyć i nieść radość. Nie po raz pierwszy autorka udowodniła mi, że lekkością i swobodą można wypracować kawał dobrej historii. Zgodzę się z tym, że jest ona trochę przewidywalna, jak to się czasami zdarza w przypadku gatunku New Adult, ale to ten przyjemny rodzaj schematyczności, którą można powtórzyć jeszcze wiele razy nim w końcu nam się znudzi. Nie cichnie zachwyt, chwile skupienia nad losami bohaterów nie mają końca a łzy wzruszenia same cisną się do oczu. Czy więc można za coś tak pozytywnego odebrać autorce prawo do powtarzalności? Myślę, że nie skoro robi to tak umiejętnie.
"Siła, która ich przyciąga" to czwarty tom w serii i myślę, że najlepszy. Być może dlatego, że to finał, zwieńczenie przygód które tak bardzo lubimy. A może to za sprawą samej autorki, która wciąż nas zaskakuje i kusi potężną dawką emocji jakie charakteryzują się tylko książki dla kobiet. Miłość, nadzieja, szczęście - oto wyznaczniki jakimi kieruje się Cherry. I chociaż nie rzadko w jej powieściach panuje mrok, przegania go nim się obejrzymy niosąc pocieszenie i ucząc wrażliwości na otaczającą nas krzywdę.
Od dawna mam na oku calutką serię! Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu wpadnie mi w ręce :)
OdpowiedzUsuńDużo ddobreg słyszałam o tej serii. Koniecznie muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńNajwyższa pora zapoznać się z twórczością tej autorki, bo jest o niej dość głośno ostatnio a nie lubię być w tyle! Jakiś ulubiony tytuł?
OdpowiedzUsuńMoją przygodę z tą autorką zaczęłam właśnie od "Kochając pana Danielsa" i przepadłam. Za mną pierwszy tom "Żywiołów" i chcę jak najszybciej nadrobić kolejne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
http://slowoposlowie.blogspot.com/
Fajnie, że czwarty tom jest najlepszy. To nie jest zbyt często spotykane.
OdpowiedzUsuńCoś mnie chyba ominęło, bo w ogóle nie kojarzę tej serii, ale może po prostu o niej totalnie zapomniałam. Jednak raczej nie jestem do niej przekonana...
OdpowiedzUsuńMam w planach Żywioły :)
OdpowiedzUsuńO kurce, szkoda w sumie, że ten najlepszy, bo trochę potrwa, nim się do niego dobiorę. Twórczość tej autorki wciąż przede mną :)
OdpowiedzUsuńPierwszy tom z tej serii mnie niestety zawiódł :( Jednak kolejne części mi to wynagrodziły. "Siła.." według mnie to najlepsza część i tak bardzo mi się podobała, że zarwałam dla niej noc. Nie mogłam się oderwać. Przepiękna historia i czuję, że autorka ma w rękawie jeszcze kilka asów, którymi nas jeszcze zaskoczy. I ja się nie mogę tego doczekać :)
OdpowiedzUsuńO rany, to ja w takim razie muszę zacząć od pierwszego!
OdpowiedzUsuń