"Cienie" Wojciech Chmielarz, Wyd. Marginesy, Str. 480
"Matki tak po prostu mają. Strach o dziecko pojawia się, kiedy po raz pierwszy słyszą krzyk niemowlęcia i towarzyszy im już zawsze. W dobrych chwilach tkwi gdzieś w najciemniejszych zakamarkach mózgu przykryty grubym dywanem pogodnych myśli i tli się ledwo, ledwo. Nigdy jednak nie gaśnie i niewiele potrzeba, by wybuchnął jasnym, gorącym płomieniem."
Nie tak dawno pisałam Wam, że lubię czytać serie z zachowaniem porządku chronologicznego. Ale nie zawsze mi się to udaje. Taki już los mola książkowego - czytamy to, co aktualnie jest pod ręką. A ponieważ "Podpalacz", pierwsza książka w serii bardzo przypadła mi do gustu i "Cienie" leżały tuż obok, postanowiłam przymknąć oko na chronologię i zabrać się za lekturę.
Całe szczęście! Bo jak się okazało, powyższy tom w serii z komisarzem Jakubem Mortką okazał się jeszcze lepszy niż poprzedni. Oczywiście to jeden z tych cyklów, w którym śmiało możecie przebierać według uznania, a jedyne fakty jakie mogą być niedopowiedziane bez zachowania kolejności czytania to te, na temat życia prywatnego głównego bohatera. Jednak osobiście przeskoczyłam od pierwszej części od razu na piątą i podczas lektury nie czułam się w żadnym stopniu zdezorientowana.
Komisarz Mortka to osobowość nie byle jaka: pewny siebie i niezwykle ambitny potrafi dostosować stan ducha do aktualnych wydarzeń. Czasami porywczy, nieprzewidywalny i bezkompromisowy zmienia się nieoczekiwanie w spokojnego mężczyznę o nieprzeniknionej twarzy. Wszystkie jego oblicza jednak wydają się idealnie zgrane z jego naturą. Taka kreacja stanowi duży plus dla całej serii - okazuje się bowiem, że można wykreować bohatera na wzór każdego z nas, który mimo swojej wszechstronnej natury również popełnia błędy i w wybranych sytuacjach nie zawsze sobie radzi tak jak powinien. To jedynie zbliża go do czytelnika i pozwala nawiązać z nim nić porozumienia.
Tym razem fabuła wydaje się mocniejsza w przesłaniu - z jednej strony mamy gangstera, któremu zastrzelono córkę i partnerkę. Strzał padł z broni podkomisarza Kochana, który przepadł bez śladu jedynie informując Jakuba, że jest niewinny. Z drugiej strony mamy polityków, którzy dopuścili się okropnej zbrodni na chłopcu, który w efekcie popełnił samobójstwo. I niestety, wydaje się, że pozostają bezkarni. Na pozór dwie różne sprawy łączą się ze sobą wraz z rozwojem fabuły, więc warto śledzić z zaangażowaniem tekst od samego początku by nie pogubić się w połowie. Tym bardziej, że autor postawił na mnogość postaci i ich osobowości, przez co zapamiętanie ich wszystkich wymaga trochę wysiłku włożonego przez czytelnika.
Po raz kolejny spędziłam miło czas pozwalając porwać się zagadce kryminalnej zaproponowanej przez Wojciecha Chmielarza. To dobra seria, rokująca na przyszłość, ponieważ z tomu na tom robi się co raz lepiej. "Cienie" to mnogość postaci, zaskakujące zwroty akcji i dobre zakończenie. Ale to co cieszy najbardziej, to lekka forma - nie trzeba wiele by zaangażować się w śledztwo i dobrze przy tym bawić.
Zapowiada się bardzo ciekawie,ale nie mogę pozwolić sonie w tej chwili na rozpoczęcie nowej serii, kiedy jeszcze niedokończone czekają w kolejce.
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńJa kryminałom na razie mówię zdecydowane stop, ostatnio kompletnie nie mam na nie ochoty.
OdpowiedzUsuńMam na tę książkę wielką ochotę. Dziękuję za recenzję.
OdpowiedzUsuńJa też czasem mylę tomy, ale to raczej przez niewiedzę lub podobne okładki...kryminalne cykle raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJa muszę zacząć od Podpalacza. Bo tyle już słyszałam o Panu Chmielarzu, że po prostu muszę...
OdpowiedzUsuń