"Podpalacz" Wojciech Chmielarz, Wyd. Marginesy, Str. 367
"- Czy tylko mi się wydaje dziwne, że w środku nocy w tłumie gapiów stoi jakiś obcy facet? Nie uczyli was, że zbrodniarz zawsze wraca na miejsce przestępstwa?
- Uczyli - powiedział ponuro Kochan. - Ale uczyli też żeby się nie podniecać się każdą pierdołą."
Są takie chwile w życiu każdego z nas, kiedy potrzebujemy dobrej powieści, gorącej herbaty i chwili spokoju. Polecam wówczas sięgnąć po książki Wojciecha Chmielarza, które w tej roli odnajdują się doskonale.
Zazwyczaj nie sięgam chętnie po serie kryminalne, których poszczególne tomy różnią się zagadką, ale łączą głównodowodzącym w każdym śledztwie. Rzadko kiedy ciekawią mnie prywatne życia inspektorów, detektywów czy policjantów, ponieważ znacznie lepiej odnajduję się w gatunku, gdzie do zagadki podchodzą bohaterowie niezwiązani z komendą. Ale wiele dobrego słyszałam na temat śledztw prowadzonych przez komisarza Jakuba Mortkę i postanowiłam zaryzykować. Czy słusznie? Zdecydowanie, bo podczas lektury pierwszego tomu bawiłam się doskonale.
Dużą rolę w zatrzymaniu mnie przy serii odegrał sam autor. Skutecznie przekonał mnie do swojego stylu, kreacji bohaterów i - co najważniejsze - wiarygodności rozgrywanych wydarzeń. Mogę śmiało napisać, że i sam subtelny humor miejscami poprawiłam mi nastrój i idealnie komponował się z intensywnym tematem prowadzonego śledztwa rozładowując napięcie w miejscach, kiedy było to naprawdę konieczne. To przemawia na korzyść powieści, ponieważ "Podpalacz" jest pierwszym tomem w serii a co za tym idzie - najważniejszym. Jeśli tak jak ja lubicie rozpoczynać serie od części startowej (choć może nie zawsze wychodzi tak jak byśmy tego chcieli) to zwracacie uwagę na styl autora i życie bohatera. W końcu w dalszych powieściach to wszystko może iść tylko w lepszym kierunku. A tutaj bez wątpienia autor już na starcie pokazał, że wie jak napisać powieść lekką i jednocześnie wciągającą na tyle, że nie ma się ochoty opuszczać lektury aż do ostatniej strony.
Jakub Mortka, wspomniany wcześniej komisarz to nie jest bohater, który z miejsca łapie kontakt czytelnikiem. Właściwie miałam co do niego mieszane uczucia, bo przywodził mi na myśl stereotypowego bohatera podobnych historii - z brzydką przeszłością i zrujnowanym życiem osobistym. Nic ciekawego oraz nowego nie zostało tutaj wprowadzone, więc i do samego bohatera początkowo nie przywiązywałam większej wagi. Jednak im dalej w fabułę tym wyraźniejsza rysowała się przede mną postać Jakuba. Zaangażował się w śledztwo, postanowił odnaleźć tajemniczego podpalacza i... zmienił się nieoczekiwanie w kogoś, kogo chce się obserwować. W połowie lektury zaczęłam dostrzegać powiązania między bohaterami, które na początku nic mi nie mówiły, narodziły się w mojej głowie możliwe rozwiązania i kierowałam swoje podejrzenia na wybranych bohaterów, by ostatecznie w finale autor miło mnie zaskoczył.
Dopracowana zagadka dorównuje kreacji bohaterów. Początkowo miałam wątpliwości co do czytanej powieści - nie przeczę - ale z czasem dostrzegłam uroki twórczości Wojciecha Chmielarza i przy jego pierwszej książce spędziłam naprawdę miłe chwile. "Podpalacz" to lektura, która przede wszystkim mnie zaskoczyła: nie tylko doskonałym rozwiązaniem wydarzeń, ale i powiązaniami pomiędzy bohaterami, przez które utkała się całkiem zakręcona nić zrozumiała tylko dla tego, kto cierpliwie wytrwał do samego końca. Bez wątpienia to nie będzie moja jedyna i ostatnia przygoda z książkami autora.
Jakoś nie jestem przekonana do tej książki.
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko jedną książkę pisarza, ale chętnie sięgnęłabym po kolejną :)
OdpowiedzUsuńSuper recenzja! Ja chętnie w końcu przeczytam coś Pana Chmielarza, ciągle coś nam przerywa, ale czas byłoby się bliżej poznać. ;)
OdpowiedzUsuń