"Narzeczona księcia" William Goldman, Tyt. oryg. The Princess Bride, Wyd. Jaguar, Str. 464
"Nowi doktorzy uzgodnili, że zastosują pewne znane i wypróbowane lekarstwa i po niecałych czterdziestu ośmiu godzinach od ich przybycia król Lotharon nie żył."
Księżniczki, książęta, piraci i tajemniczy człowiek w czerni - oto propozycja od William'a Goldman'a, wznowiona ze względu na jubileuszowe wydanie, ponieważ obchodzi swoją trzydziestą rocznicę. Gdyby nie to, pewnie nigdy bym jej nie przeczytała, bo w natłoku nowy lektur co raz rzadziej sięgam po starsze wydania. A szkoda, bo przeszłaby obok mnie interesująca powieść.
Na wstępie musicie wiedzieć, że to powieść utrzymana w klasycznym stylu. Nie chodzi o samą charakterystyczną fabułę, ale także o styl autora - historia rozpoczyna się wstępem, który trzeba przetrwać. Może wydać się Wam nużący, bo to szczera prawda, ale jeśli przymkniecie na to oko i po prostu przeczekacie: otrzymacie miłą opowieść o księżniczce, która wpadła w ręce porywaczy i która nie pozwoliła, by opryszki zawładnęły jej życiem.
To powieść utrzymana w innymi niż znane nam do tej pory stylu. Z jednej strony przywodzi na myśl klasyczną balladę o losach nieszczęśliwej niewiasty, a z drugiej ujmuje poczuciem humoru i sarkazmem pojawiającym się w najmniej spodziewanych momentach. Jednak to co zaskoczyło mnie najbardziej to połączenie kobiecej fabuły w iście męskim stylu. Widać od razu, że powieść powstała przez mężczyznę, który lubi stawiać sprawę jasno, lubi słowne (i nie tylko) utarczki i to przygoda go fascynuje przez co samych bohaterów jakby spycha na drugi plan. Nie zrozumcie mnie jednak źle - to żadna ujma w twórczości autora, właściwie wręcz przeciwnie, ponieważ trudno się nie uśmiechać czytając tę powieść.
Sama fabuła jest dość oczywistym połączeniem miłości i wielkiej przygody. Jej schematyczność jednak nie razi w oczy, przez co nie uważam tego za wadę. Dobrze czyta się powieść, która od początku utrzymana jest w dynamicznym tempie a bez wątpienia książka Goldman'a do takich się zalicza. Niemal od razu czytelnik zostaje wrzucony w wir wielkiej przygody, w której to zjawiskowo piękna Buttercup wraz ze śmiercią ukochanego traci własne serce i decyduje się na małżeństwo z rozsądku. Jednak tuż przed ślubem zostaje uprowadzona w tajemniczych okolicznościach a porywacze okazują się wyjątkowo osobliwymi bohaterami.Otrzymałam tą przyjemność bliższego poznania każdej postaci przez narrację, która udostępniła miejsca każdemu - od piękności do porywacza. Dzięki temu otrzymałam bogaty kalejdoskop osobowości, które niemal z miejsca polubiłam i uważam, że kreacja bohaterów to najlepsza część tej powieści w porównaniu do bardzo okrojonego w szczegóły świata przedstawionego.
"Narzeczona księcia" to książka, o której nie wiem do końca co myśleć. Mam świadomość jej wad, pewnego niedopracowania, przesunięcia się autora po zaledwie brzegu potencjału tej historii, ale tak naprawdę nie chcę jej tym krzywdzić. To jedna z tych historii, w której wszystko co złe zanika pod indywidualnym urokiem i przy doborowym towarzystwie pozytywnie zakręconych postaci. Możecie się śmiać, ale ta powieść najzwyczajniej w świecie mnie zauroczyła!
Dużo osób krytykuje tę książkę, stąd mam spore obawy, ale uwielbiam Wydawnictwo Jaguar i takie historie przygodowe z wątkiem miłosnym, więc może dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńMnie ta książka jakoś bardzo teraz nie kusi, ale myślę, że za jakiś czas może dam jej szansę. ;)
OdpowiedzUsuńMam mieszane odczucia odnośnie tej książki.
OdpowiedzUsuńFabuła trochę taka mało oryginalna jak dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNa taką książkę muszę mieć odpowiedni nastrój.
OdpowiedzUsuńNiestety nie przekonuje mnie opis tej książki ;)
OdpowiedzUsuńAkurat ten tytuł w ogóle mnie nie przyciąga, nie dostrzegłam w nic nic dla mnie interesującego.
OdpowiedzUsuńfantastic post dear thanks for sharing this lovely post..
OdpowiedzUsuńhttps://clicknorder.pk online shopping in pakistan