"Pożegnalne przyjęcie" Anna Fredriksson, Tyt. oryg. Avskedsfesten, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 376
"– Naprawdę, to nie jest wielki dramat – odezwała się Rebecca. – Nie my pierwsi, że tak powiem, i nie ostatni."
Czy zakończenie długoletniego związku może być zakończeniem obecnego życia? A może to dopiero początek, zapowiedź lepszego jutra? Bohaterowie powieści Anny Fredriksson stanęli w podobnej sytuacji musząc zdecydować czy rozwód to początek, czy koniec.
Rebecca i Jacob podjęli decyzję o rozwodzie. Bez orzekania winy, krzyków i rzucania talerzami. To dojrzała decyzja, która wyszła od obu stron. I na tym temat powinien się zakończyć, gdyby nie przyjaciele. To oni wymusili na bohaterach emocjonalne rozterki reagując zaskakująco dramatycznie na wieść o decyzji małżeństwa. Rebecca pragnie zakończyć weekend w gronie zszokowanych przyjaciół jako spontaniczne przyjecie pożegnalne, ale wydaje się, że tylko ona jest zadowolona z tego pomysłu.
Ciągnie mnie do powieści z serii Kobiety to czytają!, ponieważ każda kolejna książka to historia z życia wzięta, która zapada w pamięć i zmusza do myślenia. Tym razem nie było inaczej, a nawet muszę przyznać, że podeszłam do tej historii aż nazbyt emocjonalnie. I to nie dlatego, że tak bardzo spodobała mi się historia, ale przez bohaterów, którzy niemal doprowadzili mnie na skraj szaleństwa. Spokojnie przyjęłam decyzję małżeństwa o rozwodzie po dwudziestu czterech latach i miałam nadzieję na lekturę, która będzie informacją o tym jak buduje się życie po takich wydarzeniach. A okazało się, że otrzymałam propozycję lektury o przyjaciołach namolnych i wchodzących z butami w nie swoje życie. Wiele razy miałam ochotę złapać się za głowę i zapytać o co chodzi - skoro dorośli ludzie podjęli taką decyzję, dlaczego nikt nie zostawi ich w spokoju, tylko wciąż na nowo rozstrząsa temat?
Wśród całej tej sytuacji jedynymi pozytywnymi bohaterami okazali się - nie inaczej - Rebecca i Jacob. Chociaż to od nich wyszła informacja: jako jedyni zachowali zdrowy rozsądek. Autorka podjęła się próby rozwiązania tematu na temat utraconych lat i odnajdywani siebie w dojrzałym wieku z powodzeniem: ponieważ główna bohaterka próbując załagodzić sytuacje otwiera przyjaciołom oczy na świat pokazując zakończenie pewnego etapu w życiu jako początku czegoś nowego i ekscytującego. Idąc za radą Rebecci można wiele zyskać - odnaleźć własny sens w życiu jeśli się tylko chce, przede wszystkim przez świadomość realności bohaterki i zrozumienia dla jej wyborów. Autorka wykonała kawał dobrej roboty przy jej kreacji pozostawiając kobietę w naprawdę trudnej sytuacji, ponieważ po rozwodzie okazało się, że nic nie jest takie proste. Przyjaciele odwrócili się do niej plecami, zamknięci we własnym egoistycznym świecie emocji, które nie powinny ich dotyczyć i pozostawiły ją samą sobie. Co - moim zdaniem - na dobre wyszło, bo pozwoliło Rebecce spojrzeć na świat bez toksycznych podszeptów ze strony fałszywych znajomych.
Dawno nie nadenerwowałam się tyle przy żadnej lekturze. Miałam ochotę krzyczeć i obgryzać paznokcie nie przez złą powieść, a przez to właśnie, że okazała się bardzo dobra. "Pożegnalne przyjęcie" utrzymane w tonie powieści obyczajowej dotknęło społecznych tematów jakże współczesnych i ponadczasowych. Autorka otwiera swoim czytelnikom oczy i niemal krzyczy przez postać swojej bohaterki, że tylko w nas samych drzemie siła do wszelkich decyzji i nie ma sensu pytać innych o zdanie. Oni nie przeżyją za nas naszego własnego życia. Jesteście gotowi na powieść pełną wrażeń? Jeśli tak - polecam!
Skoro jej lektura wywołują tyle emocji to na pewno jest warta przeczytania.
OdpowiedzUsuńLubię takie emocjonalne ponadczasowe i dające do myślenia książki. Czuję,że to tytuł idealny dla mnie.
OdpowiedzUsuńHmm chyba nie do końca moja tematyka. Raczej odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię książki z tej serii, dlatego chętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńRecenzja pełna emocji! Gdyby nie ty, przeszła bym obok tej książki obojętnie :) mam ochotę na emocjonalny rollercoaster, który serwuje ta powieść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
toukie z ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Kompletnie nie rozumiem zachowania przyjaciół owej pary - nie trawię takiego wściubiania nosa w nie swoje sprawy. Po książkę sięgnę na pewno. :)
OdpowiedzUsuńO rany, aż nie do wiary, że takie emocje... Mam nadzieje, że paznokcie przetrwały!
OdpowiedzUsuń