piątek, 16 marca 2018

"W pułapce losu" Virginia Cleo Andrews

"W pułapce losu" Virginia Cleo Andrews, Tyt. oryg. Into the Woods, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 489

"A jeśli nam się nie uda? Jeśli będziemy tak jak Autumn drżały, że nigdy nie znajdziemy miłości, sensu życia?"

Moje uwielbienie do powieści obyczajowych zaczęło się od przygody z serią V. C. Andrews. To ona pokazała mi jak wielowymiarowe mogą być to historie i jeśli tylko dobrze się wszystko zaaranżuje - ile mogą nieść ze sobą emocji. Od tamtej pory nie przeoczyłam żadnej książki spod pióra autorki.

"W pułapce losu" to czwarty tom serii Rodzina de Beers, który prowadzi czytelnika przez zawiłą historię rodzinnych niesnasek. Tym razem jednak cofamy się w czasie by poznać historię Grace, rodzonej matki Willow De Beers. To znany w twórczości autorki zamysł - jak mało kto potrafi drobiazgowo przeanalizować życie każdego bohatera i kiedy już nie można więcej: zazwyczaj uśmierca daną postać. To jakby naturalny proces, którego sukcesem jest przedstawienie bohatera niczym żywej postaci stojącej tuż przed nami. Tak właśnie maluje się przed czytelnikiem Grace: jako osobowość pełnowymiarowa, pełna zalet i wad, której losu śledzi się z zapartym tchem.

Grace Houston nie mogła liczyć na stabilne życie. Jej ukochany ojciec, oficer lotnictwa wciąż przenosił się do kolejnych baz marynarki wojennej i zabierał ze sobą córkę. Tym samym Grace wciąż na nowo musiała zmieniać szkoły i porzucać nowo zdobytych przyjaciół. Wraz z wiekiem zaczęła marzyć o tym, by w końcu osiąść w jednym miejscu. Nie spodziewała się, że nastanie to szybciej niż myśli - za niezwykle okrutną cenę. Tak rozpoczyna się wielka przygoda Grace, gdy po śmierci ojca wraz z matką przenosi się do pełnego przepychu Palm Beach. W nowej, prywatnej szkole dostrzega urok pieniędzy i egoistycznych pobudek. Jednak to nie jest idealne życie dla dziewczyny.

Po raz kolejny autorka wrzuciła mnie w sam środek bogatej socjety Palm Beach i zaczarowała wewnętrznym blaskiem. Jak na dłoni otrzymałam obraz rozpusty i nieograniczonych pokus stojących na drodze głównej bohaterki. I chociaż te drobiazgi kusiły mnie tak jak matkę głównej bohaterki to nie mogę zapomnieć, że głównym motywem nieodmiennie był trudny los bohaterów i miłość wciąż wisząca w powietrzu. Jackie Lee, matka Grace, raz za razem wyszukiwała sobie kandydatów na miejsce utraconego męża, ale nie spodziewała się, że gdy w jej życiu pojawi się Kirby Scott, zwabiony fortuną pięknej wdowy nieodwracalnie zmieni świat jej oraz Grace.

Czasami odnoszę wrażenie, że kolejne serie autorki to nic innego jak telenowele na papierze. Ale takie prawdziwe, rasowe (o ile to możliwe) wciągające na całego. Uległam czarowi V.C. Andrews i dostrzegam fenomen jej powieści już od czasów "Kwiatów na poddaszu". Po raz kolejny otrzymałam powieść pełną emocji i problemów, w których nieoczekiwane zwroty akcji wywoływały we mnie lawinę sprzecznych uczuć. "W pułapce losu" to kontynuacja idealna dla wszystkich fanów autorki. Po lekturze w głowie pozostaje znacznie więcej pytań niż można było przypuszczać i pozostaje nadzieja, że kolejny tom ukaże się jak najszybciej.

6 komentarzy:

  1. Jakoś nie przemawia do mnie ta książka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka jest boska ;D
    Ale na razie ja stanowcze nie dla książek i to jeszcze serii ;D
    Choć kiedyś może i sięgnę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. "Kwiaty na poddaszu" podobały mi się, za to drugi tom już niekoniecznie - chcę poznać całą serię, ale nie wiem, ile to potrwa... Inne powieści Andrews także mnie intrygują, aczkolwiek nie wiem, czy nie porywam się z motyką na słońce. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam tą autorkę. Poznałam ją po tym jak mama poleciła mi "Kwiaty na poddaszu"! Zakochałam się w tej historii, dlatego z wielką chęcią sięgnę po jej kolejne książki!

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie!
    https://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam dawno temu "kwiaty na poddaszu" i strasznie ciężko mi było przebrnąć przez tą historię, więc tutaj raczej sobie odpuszczę. To chuba nie dla mnie....

    OdpowiedzUsuń